Hail to the King(pin)?
https://thebeervault.blogspot.com/2014/09/hail-to-kingpin.html
Nazwa Kingpin kojarzy mi się z jednej strony z pewną niezbyt mądrą grą komputerową w którą kolega grał w czasach licealnych oraz, jako że po polsku to również sworzeń, z awarią samochodu który parę miesięcy temu osiadł mi na podjeździe po urwaniu się, tego, no, kingpina. Od niedawna ma mi się również kojarzyć z piwem. Michał Kopik z Piwnego Garażu postanowił powrócić do profesji piwowarskiej, ostatnio w wymiarze profesjonalnym wykonywanej za kotłami śp. browaru Konstancin. Kingpin warzy w Zarzeczu, a surowce bierze od firmy Michała, co wydaje się być banalnie logicznym posunięciem. Ponieważ inicjatyw kontraktowych ci u nas ostatnio niczym obnażonych piersi na rumuńskich plażach (ech...), to się trzeba jakoś wyróżnić. Mamy więc nazwę wraz z wzornictwem, a tytułowym crime lordem ma być chyba ta komiksowa świnia na etykietach. No a po drugie i najważniejsze, mamy same piwa. American pale ale i black IPA to style które wpisują się w eksploatowaną do cna nową falę, niemniej jednak knif polega na tym że w każdym piwie wylądowały dodatkowe składniki. Może to rodzić obawę, że dodatki zdominują treść, a chęć odstawania od ogółu poskutkuje udziwnionymi na siłę piwami, w których efektowność będzie wiodła prym nad spójnością kompozycji. Nieuzasadnioną obawę.
W Rocknrolla (alk. 5,3%) wylądowała, poza mieszanką amerykańskich chmieli, skórka gorzkiej pomarańczy oraz werbena. Nie wiem jak pachnie werbena, ale w finiszu jest nutka czegoś cytrynowego a jednocześnie lekko ziołowego, zgaduję więc że to właśnie to. Poza tym bukiet jest prosty, rześki i efektowny, ukierunkowany wybitnie na cytrusowość chmielową wspomaganą gorzką pomarańczą. Zarówno pod względem ciała jak i goryczki osiągnięto górną granicę dla tego stylu i powiem szczerze, że goryczka harata gardło na górnym progu mojej tolerancji, szczęśliwie go jednak nie przekraczając. Ponieważ zaś smak jest mocno cytrusowy, piwo mimo wyższej niż spodziewana treściwości zachowuje walory orzeźwiające i znika z szklanki w oka mgnieniu. Świetna rzecz. (7,5/10)
Drugim piwem jest Berserker (alk. 7%), black IPA z dodatkiem skórki słodkiej pomarańczy, wrzosu oraz jaśminu. Jeżeli ktoś oczekuje po tym piwie typowych dla gatunku klimatów czekoladowo-żywicznych, to będzie zawiedziony. Znaczy się, czekolada jest, ale z lasem to mi się to piwo absolutnie nie chce skojarzyć, już prędzej z łąką i moją drewnianą fajką. Słodowa czekoladowość jest bowiem w aromacie zdominowana przez nuty kwiatów (bardziej wrzos niż jaśmin) i tytoniu fajkowego. W ustach wpierw czuć subtelną pomarańczę, potem następuje czekoladowa, lekko kawowa i oczywiście chmielowa część główna, a subtelne nutki kwiatowe i ziemiste mieszają się z kawowymi w mocno gorzkim, lekko kwaskowym finiszu. Tytoń jest tym razem w tle. Kremowe nasycenie wspomaga solidną treściwość piwa i utrzymuje na jego powierzchni ubitą pianę. Razem z Galaktyką Piwnix i Żytorillo jest to moim zdaniem obecnie najlepsza polska black IPA. A jakby ciut obniżyć kwaskowość to byłby chyba ideał deklasujący konkurencję. Rezygnacja z wyciśnięcia soków z tysiąca sekwoi a zamiast tego postawienie na kwiatowość zdała egzamin. (8/10)
Cóż tu dużo mówić – wejście na rynek imponujące, oby następne piwa trzymały poziom i jeszcze zagwarantowano powtarzalność warek. Trzymam kciuki i czekam na następne wynalazki.
Żytorillo to raczej brązowe niż czarne IPA i to w dodatku żytnie. Obecnie najlepszą polską black ipa jest chyba black hope
OdpowiedzUsuńSwego czasu Orka była dobra. Ostatnio jest Śrup. Black Hope stał się stoutem. To już nie jest Bipa
UsuńPiłbym
OdpowiedzUsuń