Loading...

Piwo z muszelki

Nazwa Spirifer skojarzyła mi się z alkoholami cięższymi, wiecie, ‘de spirit of Poland’, te sprawy, a tymczasem jest to rodzaj ramienionoga, vel muszelki. Za nieścisłości w tym temacie z góry przepraszam, z biologii byłem ongiś zagrożony w liceum, i pamiętam z niej tylko że istnieją takie organizmy jak stawonogi (pewnie czaple) i nicienie. Wracając jednak do piwospirifera, to fajnie że jego piwa zaczęły się w mojej okolicy w końcu pojawiać, co nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę że warzenie odbywa się w browarze restauracyjnym Trzy Korony w Puławach, tak więc wolumen produkcyjny jednorazowo starczy pewnie na średniej wielkości imprezę w akademiku. Panowie stojący za browarem-muszelką po wypuszczeniu letnio przyjętego amber ale wzięli się za amerykański pale ale, który wszak wcale tak amerykańsko nie wyszedł, o czym zaraz.

Jednocześnie nazwą piwa złożyli hołd naszym dzielnym szwoleżerom, którzy za Napoleona pod Somosierrą zniszczyli system. Wyautuję się wobec tego sam mało popularnym poglądem, że mianowicie doceniam odwagę, męstwo i bohaterstwo naszych chojraków, wszak nie widzę żadnego powodu do dumy z uczestnictwa w stręczeniu przez korsykańskiego boga wojny rewolucji francuskiej niechętnym tego narodom, w tym wypadku Hiszpanom. Mało tego, jak ktoś już koniecznie szuka czarnych kart w historii Polski, to byłaby to właśnie jedna z nich, obok czasowo niezbyt odległego, czynnego wspierania przez polskich powstańców Imperium Osmańskiego w walce z Rosją. Efektem utrzymania się władzy potomków środkowoazjatyckich pastuchów na Bałkanach i na Zakaukaziu były późniejsze rzezie chrześcijan na tych ziemiach. No ale ważne było Ruskim dokopać, kto by się tam konsekwencjami przejmował. A historia się niestety lubi powtarzać. Wracajmy jednak do piwa, czyli Samosierry (ekstr. 12%, alk. 4,8%) w płynie.

To wyszło nie do końca przebojowo, co nie znaczy jednak że źle, bynajmniej. Tyle tylko, że trzeba nastawić się nie na chmielowy kop w środek twarzy, a na pijalne, sesyjne piwo. Aromat jest całkiem intensywny, przy czym ‘angielska’, ciasteczkowa słodowość jest hojnie przystrojona kwiatowymi i tropikalnymi nutami chmielu, kojarzącymi mi się nieco z brzoskwinią. W smaku w pierwszej chwili następuje moment konfuzji, wydaje się bowiem nieco wodnisty, wyzbyty ikry. Jak już się człowiek z tego otrząśnie, przyjdzie mu skonstatować, że ma przed sobą piwo o wysokiej pijalności. Ciasteczkowość jest uwypuklona jak w inglisz pejl ejlu, chmiel funkcjonuje jako dodana z rozwagą przyprawa, a całkiem solidne ciało słodowe jest kontrastowane średnio gorzkim, wytrawnym i krótkim finiszem. Tak więc jest to bardziej EPA na amerykańskich chmielach niż APA, z mocniej uwypukloną słodowością. Mnie się bardzo podoba. (7/10)

Następnym i póki co ostatnim piwem Spirifera jest Saratoga (ekstr. 11,8%, alk. 4,2%), w modnym ostatnimi czasy wśród polskich kraftowców stylu american wheat. Na etykiecie umieszczono będący obecnie na emeryturze amerykański lotniskowiec o nazwie tego piwa (albo na odwrót), przy czym był to jeden z wielu amerykańskich statków wojskowych nazwanych ku uczczeniu bitwy (a raczej dwóch bitew) pod Saratogą w trakcie wyzwalania się amerykańskich kolonii spod kurateli Albionu. Wedle popularnej klechdy w tej wojnie chodziło o wolność, podatki, brak kolonialnych deputowanych w brytyjskim parlamencie oraz jakąś wyrzuconą w Bostonie do morza herbatę, ale pomijając irytującą dla Amerykanów taktykę wyspiarzy, polegającą na niedopuszczaniu do rozwoju przemysłowego swoich kolonii, całkiem ciekawą interpretację historii USA, włączając w to jej początek, przedstawił filozoficzny anarchista i pra-anarchokapitalista Albert Jay Nock („Our Enemy, the State”), upatrując motoru rozwoju wydarzeń w amerykańskich koloniach Anglii w tym czasie w dążeniu pewnych wysoko postawionych czynników kupieckich do zapewnienia sobie monopolu nad obrotem ziemią oraz ogółem przejęcia funkcji represyjnych państwa z rąk Albionu i wzmocnienie ich w celu zagwarantowania sobie większej władzy nad wyzyskiwaniem miejscowej ludności. No ale my tu gadu gadu a mi się naprawdę bardzo chce pić.

Marynarze na USS Saratodze pewnie jadali suchary, natomiast w piwie Saratoga czuć przede wszystkim biszkopty, i to obficie posmarowane masłem. Pieczywa i dwuacetylu jest na tyle, że rześkie nutki cytrusowe i ananasowe od chmieli są spychane w tło. Funkcjonują gdzieś tam na obrzeżach, chmiel jest bardziej obecny w dość mocnej, grejpfrutowej goryczce. Mankamentem tego piwa jest z mojego punktu widzenia jednak nie to że może przypominać trochę podrasowanego czeskiego pilsa, a to że nie zapewniło mi orzeźwienia – a to powinno być główną funkcją takich z zasady lekkich, chmielonych z kopem piw. Mimo że smak jest wytrawny, to jednak faktura zbyt zawiesista żeby piwo szybko wchodziło. Moim zdaniem dobrze byłoby je trochę mocniej odfermentować albo jeszcze lepiej - obniżyć ekstrakt początkowy. Nie jest jednak złe. (6/10)

Nie wiem jak smakował debiut Spirifera, ale Samosierra każe patrzeć optymistycznie na przyszłość tych kontraktowców. Przy Saratodze wskazana jest większa rezerwa.

recenzje 2420484672867411421

Prześlij komentarz

  1. Wszystko fajnie, pięknie, tyle tylko, że to była Bitwa pod Somosierrą! SOMOSIERRA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Zaczynam się zastanawiać czy twórcy nie chcieli więc nawiązać do jakiejś innej bitwy albo czegoś zupełnie innego ;)

      Usuń
    2. Tak dal porządku - w polskiej historiografii "Somosierra" i "Samosierra" są używane zamiennie. Nie jestem Miodkiem ani Bralczykiem, żeby wyrokować, czy to poprawne. Ale takie są fakty. W naszej mowie niekonsekwencje są na porządku dziennym. Np. w wicie może być kolender albo kolendra ;)

      Usuń
  2. Ja piłem Samosierrę ,krótko po premierze z butelki i była przytłaczająco mocna kanaliza.Potem jeszcze wiedziony przeczuciem poprosiłem o nalanie w multitapie małej próbki za free i to samo.Może nie jest to aromat toi-toia ale bardziej to co czuć jak rozkręcamy syfon pod umywalką.Dla mnie Spirifier No More.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)