Piwa z niemieckich piwnic
https://thebeervault.blogspot.com/2012/09/piwa-z-niemieckich-piwnic.html
W odróżnieniu do języka polskiego, słowa ‘piwo’ oraz
‘piwnica’ w niemieckim nie mają tego samego źródłosłowu, ale za to Niemcy mają
stylowe piwa piwniczne, popularne szczególnie w rejonie Frankonii. Część z nich
to zwyczajne, niefiltrowane jasne bądź ciemniejsze lagery, prawdziwy kellerbier
jednak powinien się charakteryzować między innymi raczej umiarkowaną
zawartością dwutlenku węgla oraz aromatem, który można określić zbiorczo mianem
‘piwnicznego’, a na który składają się drożdżowość, odczucie wilgoci, nierzadko
również mokrego drewna. Sam styl (określany również mianem zwicklbiera) bierze się z
praktyk odszpuntowywania przez piwowara beczki leżakującej w piwnicy, w celu
sprawdzenia czy piwo już się nadaje do konsumpcji. Jeśli się nie nadawało,
beczka było ponownie na jakiś czas zatykana. Te dziewicze piwo które piwowar
próbował, niefiltrowane, nieco się różniło smakiem od gotowego produktu który
był przeznaczony do sprzedaży bądź własnej konsumpcji, i w końcu nastała moda
na takie właśnie, niefiltrowane lagery, o aromacie który wcześniej był
przywilejem piwowara. Kellerbiery się często doskonale nadają na porę letnią,
mimo bowiem swojej treściwości oraz niższego poziomu nasycenia gaszą dobrze
pragnienie. Na tapetę wziąłem Aufsesser Zwickl, Göller Kellerbier oraz Mahr’s
Kellerbier.
Aufsesser Zwickl (alk. 4,8%) do Polski przyjechał z
położonego w Szwajcarii Frankońskiej Aufsessu, niegdyś posiadłości rycerskiego
rodu Aufsessów. W 1796 roku Jean Rothenbach przeniósł się z Alzacji do
Frankonii, gdzie dostał nadany przez pana Aufsess kawał ziemi. W tym miejscu
jego wnuk otwarł browar po wykupieniu instalacji od Franciszkanów, i w 1886
roku uwarzył pierwszą warkę piwa. Aufsesser Zwickl ma kolor mętnego bursztynu,
nad którym tworzy się dość szybko zanikająca piana.
Niejako wbrew słodkiemu zapachowi oraz nieco słodkawej
części głównej odczuwalnej podczas picia, orzechowo-opiekany finisz jest
wyraźnie gorzki oraz wytrawny. Piwniczność jest tutaj na tyle silna, że sprawia
wrażenie jakby piwo zgodnie z historią gatunku byo odszpuntowane z drewnianej
beczki w jakiejś frankońskiej piwnicy, podczas gdy zapewne nie miało nawet
kontaktu z drewnem i jest dzieckiem stali-nierdzewek. Całkiem dobre jest, choć zbyt
mocna goryczka nie pozwala na odczuwanie harmonijności (Ocena: 6/10).
Inaczej się rzecz przedstawia w przypadku Göller Kellerbier
(alk. 4,9%), który do Polski przyjechał z bawarskiego Zeil am Main. Wprawdzie
browar powołuje się na rok ufundowania 1514, jest to jednak dobrze znana w
piwnym światku sztuczka marketingowa – rzeczona data to bowiem rok nadania
przez biskupstwo bamberskie prawa warzenia piwa dla miejscowości Alte Freyung,
tymczasem sam browar powstał parę wieków później. Nie jest to jednak specjalnie
istotne, biorąc pod uwagę, że warzy się w nim bardzo porządnego kellerbiera.
Szarobursztynowe piwo zdecydowanym zmętnieniem nadrabia
braki wizualne w postaci kiepskiej piany, która szybko przenosi się w niebyt. W
zapachu wilgotna, ciemna piwnica jest niemalże namacalna, trzeba jednak
nadmienić, że ktoś do niej wsypał całą furę zboża. W aromacie można również
znaleźć nieco kwiatowości, mokrego drewna oraz pieprzno-ziołowej chmielowości.
Stylowo.
Smakowo delikatna słodycz przechodzi w finiszu w średnio
mocną goryczkę, która się łączy ze słodowymi, chlebowymi akcentami w posmaku.
Piwo ma tę harmonię, której Aufsesserowi brakuje. Piwniczność i słodowość są
odczuwalne podczas picia dość silnie, a po jakimś czasie można również
retronosowo wykryć delikatną nutkę orzechową. Piwo jest dość syte, mimo że jak
na kellerbiera jednak nieco zbyt mocno nagazowane. Dobry trunek! (Ocena:
6,5/10)
Mahrs Bräu jest jednym z licznych browarów bamberskich,
cenionych w Niemczech i zagranicą. W przeciwieństwie do reszty jednakże, Mahrs
nie warzy ani jednej wędzonki – i to przy ofercie składającej się z 17 różnych
piw! Zamiast tego robi cały szereg dunkeli czy piw pszenicznych oraz Mahr’s
Kellerbier (5,2%), w klasyfikacjach gatunkowych zajmujących na RateBeer wysokie
lokaty.
Z wyglądu ciemnozłote, tylko lekko mętnawe, nie ma startu do
budyniowego Göllera, do którego ma podobnie lichą pianę. W zapachu piwniczność
nie jest już taka oczywista, ale za to aromat dysponuje dość silną chmielowością,
która łączy się w postaci świeżo skoszonej trawy i lekkiej cytryny ze słodem.
Piwo pachnie bardziej jak niemiecki pils niż rasowy kellerbier. Byłby to bardzo
dobry zapach, szczególnie że po paru chwilach można wyczuć również intrygującą
nutę migdałową/marcepanową. Byłby – gdyż w tle czają się nutki kiszonej
kapusty, niestety. Delikatne, ale jednak mącą obraz.
Przy niezbyt umiarkowanym nasyceniu piwa delikatnie
zaakcentowana słodycz przechodzi w formie dość solidnego ciała w średnio mocną,
szlachetną goryczkę. Piwo jest orzeźwiające, a kiszona kapusta w trakcie picia
na szczęście przestaje być odczuwalna. Brakuje mi tutaj większej
wyrazistości, ale piwo jest jak najbardziej dobre (Ocena: 6,5/10).