Zoigl w butelce czyli coś czego nie powinno być
Niniejszym wpisem zapuszczam się w rejony gatunkowe nowe na blogu (dużo ich już nie zostało), chociaż jednak nie do końca. Zoigl jest tra...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/04/zoigl-w-butelce-czyli-cos-czego-nie.html
Niniejszym wpisem zapuszczam się w rejony gatunkowe nowe na blogu (dużo ich już nie zostało), chociaż jednak nie do końca. Zoigl jest traktowany jako odrębny gatunek piwa na stronie German Beer Institute, po prawdzie jednak jest to kellerbier lany bezpośrednio z beczki bądź tanka leżakowego. Od kellerbiera różni się też użyciem nieco ciemniejszych słodów (i w rezultacie ciemniejszą barwą) oraz trochę niższym nachmieleniem. To w teorii oczywiście, jako że piłem w życiu różne kellerbiery, zarówno pod względem nachmielenia, jak i barwy. Można by więc wnioskować, że traktowanie zoiglów jako piwa odrębne gatunkowo jest sztucznym tworzeniem dodatkowego, zupełnie zbędnego tłoku na mapie niemieckich gatunków piwnych, co byłoby sprzeczne z brzytwą Ockhama. Niemniej jednak same pochodzenie zoiglów i ich wizualna specyfika objawiająca się znakiem o kształcie Gwiazdy Dawida, jest ciekawa i warta szerszego przedstawienia.
Zoigl we frankońskim dialekcie oznacza „znak”. W historii, od czasów późnego średniowiecza, Frankończycy wywieszali taki znak przed domem kiedy mieli gotowe do spożycia piwo własnej roboty – a wówczas prawo do warzenia piwa miał każdy właściciel domu, z czego większość skwapliwie korzystała. Zoigle były biało-niebieskie i miały kształt Gwiazdy Dawida. Robiono je przybijając do siebie deski i używając pustej powierzchni pośrodku gwiazdy do umieszczenia w niej gałązki sosny bądź kufla. Kiedy więc spragniony wędrowiec doszedł do terenów zamieszkałych, wiedział, u kogo może liczyć na kufel piwa. Zoigle cementowały również życie wspólnoty, jako że kiedy tylko właściciel jakiegoś domu wywiesił zoigla, był to znak dla jego sąsiadów, żeby wstąpić do środka i się napić.
Symbolika wbrew pierwszym skojarzeniom nie jest zaczerpnięta z Biblii, lecz jest odzwierciedleniem piwowarstwa w przenośni. Jeden trójkąt symbolizuje trzy żywioły potrzebne do warzenia (wodę, ogień i powietrze), drugi składniki (słód, chmiel i wodę). Można więc powiedzieć, że to swego rodzaju symbol niemieckiego prawa czystości. Nawet bardziej restrykcyjnego, nie obejmującego bowiem drożdży, których właściwości koniecznych do fermentacji człowiek Średniowiecza jeszcze nie był świadom.
Nie przeczytawszy wcześniej niczego o historii zoigla, biorąc w ręce Communbräu-Zoigl i widząc nazwę oraz „Gwiazdę Dawida” miałem z marszu zabawne skojarzenia z żydokomuną, tymczasem owa „Gwiazda Dawida” to zoigl, a nazwa nawiązuje do warzenia zoiglów ongiś w browarach spółdzielczych. Tak więc nici z żydokomuny, Communbräu-Zoigl to zwykły zoigl, znaczy się kellerbier. Jedna z niewielu praktycznych różnic między kellerbierem a zoiglem jest bowiem nieco krótszy czas leżakowania tego drugiego, którego się powinno podawać świeżo tuż po zakończeniu leżakowania. Tak więc butelkowany, pasteryzowany zoigl tak naprawdę nie jest zoiglem – jest herezją, kellerbierem pod zoigla się podszywającym. Niemniej jednak owa herezja smakuje całkiem, całkiem.
Communbräu-Zoigl zresztą na kontrze ma umieszczoną wymówkę w postaci napisu „Kellerbier” małymi literami. Warzony jest przez browar Hösl Mitterteich, na zlecenie spółki Nageler Commun-Bräu GmbH, będącej chyba takim niemieckim odpowiednikiem „Browaru” Pszczyna. Wizualnie prezentuje się bardzo ładnie – mętny, pomarańczowy brąz (Mönchshof Kellerbier był z tego co pamiętam ciemniejszy) unosi nad sobą dość puszystą i ubitą pianę.
Zapach jest nieco zaskakujący. Czuć głównie silną, brzeczkową słodowość, ale i nieco trawiastego chmielu, delikatną kwiatowość i piwniczność oraz nieco drożdży i przecieru jabłkowego. Owa brzęczkowość odróżnia tego zoigla od innych kellerbierów jakie piłem i faktycznie dodaje mu aspektu piwa bardzo świeżego. Podobny zapach utrzymuje się czasami w okolicach większych browarów, choć w ich końcowych produktach się go raczej niestety nie uświadczy. Ogółem aromat nie jest przesadnie silny, a przy tym lekko słodkawy.
Trzon przyjemnego smaku jest chlebowo-słodowy i słodkawy, a piwniczność rozwija swoje skrzydła w posmaku, dostając towarzystwo w postaci lekkich nut metalicznych, jabłkowych oraz kwiatowych. Chmielu nie pożałowano, za sprawą czego goryczka jest na poziomie średnio intensywnym i tym samym zadowalającym. Nie jest to może mistrzostwo świata, ale porządny niemiecki niefiltr o świeżym aromacie. Solidne piwo (Ocena: 6/10).
"Owa brzęczkowość odróżnia tego zoigla od innych kellerbierów" Brzęczkowość? Brzęczka to ptak i nie ma nic wspólnego z piwem. Zatem?
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/h4YYi9s9Y4c?si=38aO0vxCiz-SpyAH