Cornelius Greener Bio-Up – Cornelius – Polska
Tym razem do przetestowania piwo ekologiczne, bo tak chyba powinniśmy rozumieć nazwę „Cornelius Greener Bio-UP”. Kretyńska nazwa, będąca ama...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/08/cornelius-greener-bio-up-browar-sulimar.html
Tym razem do przetestowania piwo ekologiczne, bo tak chyba powinniśmy rozumieć nazwę „Cornelius Greener Bio-UP”. Kretyńska nazwa, będąca amalgamatem angielskich słów, który nie posiada spójnego sensu, ale brawo dla decydentów co to się chcieli popisać znajomością paru angielskich słów. Fail. Nie jest to wszakże piwo zielone, chociaż nazwa mogłaby skusić niejedną glizdę z Greenpeace’u, których koło czerwca całe tabuny wyszły w Krakowie na wierzch po tym jak się zrobiło wreszcie trochę ciepło, żeby stręczyć nam globalne ocieplenie i jakież to jest złe, dlaczego należy z nim walczyć itp. Brać łopaty i drzewka sadzić, darmozjady! Co prawda, co w tym produkcie ma być „bio”, tego nie wiem, i prawdopodobnie nie wie tego również nikt w Sulimarze. Ale ad rem.
Piwo kusi informacją, że jest co prawda pasteryzowane, ale za to niefiltrowane. Po przelaniu do kufla okazuje się jednak że osadu w zasadzie nie ma, być może wredny pasteryzator uskutecznił jego waporyzację. Mętność jest w każdym razie ledwo zaznaczona. Zapach słodkawy, a to nie wróży niczego dobrego. Pierwszy łyk, szybki wniosek: no to żeśmy panocku źle zainwestowali te 3 złote. Piwo jest słodkie. I to dość słodkie, czuć wyraźnie dominację słodu, a że jest to piwo jasne dolnej fermentacji, toteż owe słodkości rodzą mdłości. Niskie nasycenie CO2 w przypadku tego piwa wychodzi dodatkowo na złe, jakby były bąbelki to by była zabawa, a tak to... Szczere chęci nie pomogły i piwo zajęło szczególne miejsce wśród garstki piw których w ciągu mego życia wypić do końca w stanie nie byłem.
Ocena: 1,5
Piwo kusi informacją, że jest co prawda pasteryzowane, ale za to niefiltrowane. Po przelaniu do kufla okazuje się jednak że osadu w zasadzie nie ma, być może wredny pasteryzator uskutecznił jego waporyzację. Mętność jest w każdym razie ledwo zaznaczona. Zapach słodkawy, a to nie wróży niczego dobrego. Pierwszy łyk, szybki wniosek: no to żeśmy panocku źle zainwestowali te 3 złote. Piwo jest słodkie. I to dość słodkie, czuć wyraźnie dominację słodu, a że jest to piwo jasne dolnej fermentacji, toteż owe słodkości rodzą mdłości. Niskie nasycenie CO2 w przypadku tego piwa wychodzi dodatkowo na złe, jakby były bąbelki to by była zabawa, a tak to... Szczere chęci nie pomogły i piwo zajęło szczególne miejsce wśród garstki piw których w ciągu mego życia wypić do końca w stanie nie byłem.
Ocena: 1,5
Całkiem sporą część recenzji zajmuje jak widzę zwyczajny tak zwany ból dupki, do tego ideologiczny. Suabo ;)
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze istnieje możliwość przeniesienia swoich udręczonych niesłuszną ideologią oczu na część drugą.
OdpowiedzUsuńWprawdzie ostatni raz piłem Greenera z 2 lata temu, jednak nie mogę zgodzić się z opinią - albo inaczej, moja (wiadomo - najmojsza) jest jednak inna. Mi to piwo całkiem smakowało, delikatny, nietypowy dla lagerów smak odpowiadał mi, a brak mocnej goryczki wcale nie musi być mankamentem. Ciężko po takim czasie napisać coś więcej - niemniej uznałem je za całkiem niezłe piwo.
OdpowiedzUsuńJako że w miarę odkrywania świata piw smak się coraz bardziej wyostrza, nie sądzę żebym te piwo po takim czasie ocenił lepiej. Zgadza się - brak wyrazistej goryczki w lagerze sam w sobie nie musi być mankamentem, tyle że w zamian za to piwo musi mieć do zaoferowania coś innego. W przypadku Greenera, przynajmniej w jego ówczesnej formie, nachalna słodycz połączona z brakiem głębi aromatu robiła na mnie fatalne wrażenie.
OdpowiedzUsuń