Loading...

Sześciopak polskiego craftu 84

Piwa z owocami stają się w polskim crafcie coraz bardziej popularne. I to nie żadne tam lagery z syropem i aromatami, tylko pełnoprawne, nowofalowe crafty, tyle że wzbogacone o owoce. Zobaczmy na sześciu przykładach, w jakim to idzie kierunku.


Hopkins Desire Pineapple (ekstr. 11,7%, alk. 4,6%) to fajna koncepcja – lekkie piwo pszeniczne z dodatkiem świeżego oraz suszonego ananasa – tyle że wcielona w życie w sposób niedbały. Połączenie ananasa z delikatnym aldehydem octowym i słodkimi nutami zbożowymi nie dało niczego dobrego. Nie dało też niczego złego. Dało piwo, które zapomina się zaraz po wypiciu. (5/10)

Grapefruit IPA (ekstr. 16%, alk. 6,8%), niedawna odsłona serii Let’s Cook kontraktowca Deer Bear, miała wyjść mocno grejpfrutowo, a wyszła raczej karmelowo i lekko siarkowo. Chmiel jest obecny, ale dużo mniej wyraźnie niż tego oczekiwałem, a grejpfrut jako taki pojawia się dopiero w finiszu, wpływając na charakter goryczki. W tle przewija się jeszcze toffi. Ciężko nie odnieść wrażenia, że jest to jedno z tych polskich piw, które zostały popsute w trakcie rozlewu. (4,5/10)

To jest pierwszy raz, kiedy nie poświęcam Grand Championowi osobnego tekstu, tylko wplatam jego omówienie w ciąg wyselekcjonowanego nurtu polskiego craftu. Bo i powiedzmy sobie szczerze – obecnie nie ma się co emocjonować samą instytucją grand championa. Można by się emocjonować jego smakiem, gdyby tylko faktycznie wystawał ponad inne. Ale tak nie jest Fruit Wheat (ekstr. 12,5%, alk. 5,5%) pachnie i smakuje truskawkami. Takimi mocno nasiąkniętymi, wyłowionymi ledwo co z kompotu. Kwaskowość jest na poziomie, który osiągają niektóre klasyczne hefeweizeny, poza truskawkami można jeszcze wymienić subtelną słodowość i delikatne nutki jogurtowe, no i tyle by tego było. Na plus można piwu zaliczyć jego rześkość, która nic sobie nie robi z nawet konkretnego jak na piwo owocowe ciała. Generalnie nie jest źle, ale i nie jest do końca dobrze. Gwóźdź do trumny Grand Championa? Chyba tak. Co prawda piwo nie wyszło złe, ale „niezłe” to w dzisiejszych czasach, czasach biegunki wydawniczej polskiego craftu, określenie spychające piwo w odmęty zapomnienia. (5,5/10)

Second Fiddle (ekstr. 17%, alk. 7%), debiut kontraktowca Browanza, próbuje złamać ewentualny ciężar podwójnego amerykańskiego wheat ale’a rześkością skórki limonki. Albo na odwrót, nie wiem. W każdym razie, limonka ma tutaj grać zgodnie z nazwą drugie skrzypce, ale poza nią właściwie mało co czuć. Swoją drogą, nie narzekam na tej płaszczyźnie – bardzo lubię limonkę. Mały kłopot widzę w tym, że piwo jest faktycznie dość zawiesiste, wręcz nieco oleiste, co częściowo skutecznie zmniejsza jego rześkość. Z drugiej strony, takie dość treściwe, a zarazem limonkowe piwo to całkiem ciekawa rzecz. Chmiele się tutaj mało co przebijają (poza raczej mocną goryczką), o słodach nie ma nawet co gadać poza ciałem, ale ta limonka robi robotę. Dobre. (6,5/10)

Maliny w ciemnym piwie to dobra rzecz. Szkoda, że Hopium nie potrafiło fajnego pomysłu przekuć w fajne piwo. Malin Skorseze (ekstr. 14%, alk. 5,5%) oferuje połączenie ziemisto-czekoladowych klimatów ze świeżymi malinami, co w aromacie zdaje egzamin, w smaku z kolei piwo jest mimo średniej pełni wyjątkowo mało intensywne i niemrawe. Szkoda. (5/10)

Raduga postanowiła pobawić się owocem mango. Last Summer (ekstr. 12%, alk. 4,6%) wprawdzie wygląda jak sok, ale pachnie raczej jak regularny weizen. Głównie bananem, goździkiem oraz biszkoptem, mango jest zaś bardzo mało, dużo mniej niż we freigeistowym Eau de Janeiro czy w Piwowarze autorstwa Profesji. Tak jak w tym ostatnim jednak, tak i tutaj mango staje się wyraźniejsze w smaku. A smakowo jest naprawdę świetnie. Przez tę pulpę jest gęstawe, ale zarazem dzięki drożdżowemu kwaskowi jest bardzo rześkie. Owocowe rzecz jasna, przy czym banan i mango w zasadzie zespalają się w całość, jeden owoc, bananango. Pije się je trochę jak sok, co jest komplementem. Duża niespodzianka od Radugi. (7,5/10)

Przegląd jednoznacznie zdominowała Raduga ze swoim bananango, wyszło też, że owoce mają być efektownym dodatkiem do piwa, ale ich konkretne użycie wymaga czegoś więcej niż ciężkiej ręki. Niemniej jednak, jestem ciekaw, co rodzimi producenci w tym roku wymyślą w tej tematyce. Bo nie wątpię, że piwa z owocami będą jednym z głównych nurtów w polskim crafcie.
sześciopak polskiego craftu 4951664195281065753

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)