Sześciopak polskiego craftu 54
https://thebeervault.blogspot.com/2016/02/szesciopak-polskiego-craftu-54.html
Dwóch moich faworytów, piwo z grzybem, piwo ajs ti, piwo które ma godzić ze sobą tradycję i nowoczesność oraz piwo które może udrażniać rury kanalizacyjne. Tak to w tym odcinku wygląda.
Ice Tea Ale (ekstr. 14%, alk. 5,6%, Bodycount iz in da haus!) faktycznie zgodnie z nazwą dysponuje motywami liptonowskimi, a to za sprawą dominujących nut skórek cytrusów, które jednak przepuszczają trochę słodowych nut i zgodnie współistnieją ze specyficzną, a la witbierową korzennością oraz delikatną bergamotką. Piwo jest umiarkowanie gorzkie, całkiem rześkie – słowem, w porządku. Nie jest to jednak z pewnością najlepsze piwo ze stajni Beer Bros. (6/10)
Na oryginalny pomysł wpadł piwowar oławskiego Probusa – wrzucił do wędzonego portera grzyby. Grzybobranie (ekstr. 14,2%, alk. 5,5%) faktycznie daje po nozdrzach ziemisto-grzybowymi nutkami, które jednak są zdominowane prez wyrób czekoladopodobny zmieszany z cappuccino w proszku, uzupełniony o nutkę przypalonego jedzenia. Brzmi to pewnie strasznie i faktycznie szału nie ma, ale zapach mimo to bardziej intryguje niż odpycha. Smak jest na szczęście dużo lepszy. Grzyby nabierają na sile, kulminując w nutach świątecznego kompotu grzybowo-suszowego, co się świetnie komponuje z wędzoną śliwką, której nutę dał piwu słód wędzony. Wspomniana czekolada gdzieś się pod tym wszystkim na szczęście traci, a słody zyskują bardziej orzechowe oblicze. Całe piwo zaś wskutek tak niecodziennej mieszanki częściowo mi się zaczęło kojarzyć z rumem. To jest bardzo fajne piwo konceptualne, z dobrze dopracowanym smakiem. Jeśli zrobią coś z aromatem, to następnym razem do góry pójdą oba kciuki. (6,5/10)
Tak się nachwaliłem Browaru Jana, a tu taki klops. Lupulina (alk. 6,2%) to próba ogarnięcia tematu IPA od strony angielskiej. No i mamy tutaj całkiem konkretną ciasteczkową bazę słodową, wtręty toffi, marmoladę z pomarańczy oraz ziołowe nuty albiońskich lupulin. Jest stylowo, fajerwerków brak, ale źle też nie jest. Do tego momentu jednak, bo całość jest przykryta bardzo przykrymi nutami, które skojarzyły mi się ze szmatą, którą ktoś wytarł wymiociny z podłogi w jakiejś mordowni. Przepraszam za bezpośredniość i mocno obrazowe przedstawienie sprawy, ale nic na to nie poradzę – wszystko inne byłoby ściemnianiem, a tego unikam. Póki co jeden z najniższych lotów polskiego craftu, katastrofa średnich rozmiarów. Oby to był tylko wypadek przy pracy. (2/10)
Pale Ale w środku zimy? A czemużby nie? Bałwan (ekstr. 11%, alk. 4,5%) jest chmielony Cascade oraz Equinoxem, przy czym dominuje ten drugi, dając piwu ostre nuty cytrusowe z rejonu limonki oraz trochę nafty. Piwo Artezana jest leciutkie, z bardzo wątłą bazą słodową oraz bardzo rześkie. Tak jak American Beauty od Trzech Kumpli, wchodzi jak masło. Jest przy tym mniej złożone ale równie smaczne. Do picia jedno po drugim, na poziomie lekkich ejli Buxtona. Artezan ponownie mocno zapunktował. (7,5/10)
Fixxxer (ekstr. 16%, alk. 6,9%) ma według Hopkinsa stanowić mariaż koźlaczej słodowości, weizenowych smaczków drożdżowych oraz solidnego nachmielenia. Do tego ostatniego wyasygnowano polskie chmiele, wskutek czego nachmielenie ogranicza się w głównej mierze do goryczki. Poza tym opiekana słodowość trafia w piwie na mocno podkreślonego goździka. I w zasadzie tyle, bo wspomniana słodowość nie jest specjalnie silnie odczuwalna, na co wpływ ma jednak również przegazowanie, które wypycha smak w sporej mierze poza obręb percepcji. Wskutek tego piwo robi raczej wodniste wrażenie, a mocna goryczka jest odklejona od reszty. Szkoda, nie udało się to. (4/10)
Oczekiwania wobec Nomono 2 (ekstr. 14%, alk. 6,1%) były duże, bo pierwsza odsłona serii była nad wyraz smakowita mimo odczuwalnej obecności nut siarkowych. W drugim Nomono wylądowały tylko polskie chmiele oraz bergamotka. No i stała się rzecz ciekawa, bo całkiem wydatnie uwypuklono pomarańczowe nuty polskich lupulin, bergamotka zaś zalatuje w tym piwie trochę skórkowo. Łączny efekt? Kumkwat. Poza Hoppy Meal, w którym faktycznie kumkwaty wylądowały, nie miałem jeszcze takiego skojarzenia w żadnym piwie. Są też obecne zielone, ziołowe, ale i melonowe nuty chmielowe, które na sile nabierają szczególnie w finiszu. Warto również nadmienić, że mimo braku płatków owsianych w składzie piwo cechuje specyficzna gładkość, której nie mąci również raczej umiarkowana jak na IPA goryczka. Kolejne dopracowane piwo od kontraktowca Solipiwko, opatrzone zresztą świetną etykietą. No i chyba najlepsza PIPA na rynku. (7,5/10)
Faworyci nie zawodzą, grzyby w piwie są ciekawe, Ice-T w połączeniu z piwem jest ok choć bez szału, weizenbock to wymagający styl, a Browar Jana niech się ogarnie. Takie mam wnioski.
Oławskiego Probusa zamiast iławskiego - reszta spoko :)
OdpowiedzUsuńNo tak, obie litery sąsiaduję ze sobą na klawiaturze, autokorekta uwierzyła, ja uwierzyłem autokorekcie i tak się to potem dzieje ;)
Usuń