Loading...

Aipa aipa! Faster, harder!

Kiedy swoje podwoje otwiera w Polsce browar restauracyjny, to zazwyczaj podaje oklepany (co nie znaczy że zły), klasyczny zestaw styli – jasne, ciemne, pszenicę, ewentualnie na dokładkę koźlaka. Kiedy zaś na rynek wchodzi browar kontraktowy, to wypuszcza na gawiedź coś mocno chmielonego nową falą. W sumie jest to logiczne, piwowar nieobyty jeszcze ze sprzętem na którym gościnnie warzy, może się na tym przejechać, tak jak Ninkasi ze swoim stoutem owsianym, więc bezpieczniej jest dowalić do piwa pół hałdy chmielu, żeby ten przykrył ewentualne niedostatki. Wtórne? W rzeczy samej. Choć nie oznacza to że koniecznie złe. Bartek ma sporo racji w swoim niedawnym felietonie, choć i ci którzy narzekają na obecną unifikację stylistyczną pod znakiem Citry et consortes mają kilka argumentów po swojej stronie.

Drugimi piwami kontraktowców z Doctor Brew, Ninkasi oraz Birbanta jest amerykańska wersja IPA, porównanie tych trzech wypustów nasuwało się więc samo.

W sumie Doctor Brew American IPA (ekstr. 16%, alk. 6,2%) to drugie piwo w tym gatunku uwarzone przez doktorków, bo pierwsze czyli Sunny Ale było mocno przechmielone i nijak nie chciało się wpisać w deklarowany gatunek golden ale. American IPA jest naładowane po brzeg chmielami Cascade (USA), Magnum i Hercules (DE) oraz Motueka (Nowa Zelandia) i ma całe 90 IBU natężenia alfakwasów. Uff, no to mam nadzieję na słodową kontrę. Aromat jest z gatunków niebywale słodkich tropikalnych. Liczi, ananas, trochę mango, te klimaty. Mało cytrusowy. W smaku ponownie przeholowana goryczka czyni cały finisz cierpko-wytrawnym, ciała słodowego i słodyczy wprawdzie faktycznie z przodu trochę jest, ale przegrywa ono ten pojedynek i zostaje starte w proch. A raczej w nicość. W oleistej imperial IPA taka goryczka pewnie dobrze by funkcjonowała, ale tutaj mamy przerost formy nad treścią. Fajny aromat, ale piwo niezbalansowane, na jedno kopyto. Ponownie Doktor chce leczyć przez przedawkowanie. (5,5/10)

Birbant Citra IPA (alk. 5,9%) to piwo które zrazu za sprawą piwowara Krzysztofa Kuli kojarzy się z piwem Dr. Citra, które uwarzył był wcześniej dla zielonogórskiego Hausta. Rzut okiem na skład w którym podobnie jak w Dr. Citrze widnieje derywat kukurydziany i człowiek jest już pewien, że receptura jest bardzo podobna, o ile nie taka sama. Ma to sens, zielonogórska Citra została przez gawiedź przyjęta bardzo dobrze, ciekawe więc jak się udała replika uwarzona w Witnicy. Pierwszy niuch to zdecydowana, grejpfrutowa cytrusowość chmielu Citra przemieszana z delikatniejszymi nutkami trawiasto-żywicznymi, ale uwaga – nie przykrywa ona słodów, które mimo jasnej barwy uwalniają trochę nut okołochlebowych. Podobnie jest w smaku, który jest z jednej strony asertywnie chmielowy, z drugiej strony jednak nie ma w nim efektu przedawkowania jak u Doktorków powyżej. Jest przyjemna pełnia balansująca grejpfrutową, ciut za bardzo zalegającą goryczkę, a cytrusowy smak nie tłamsi kompletnie akcentów słodowych. Jestem bardzo na tak, a jeśli by goryczkę trochę uciąć, to w ogóle byłoby ekstra. (7/10)

Podobną drogą poszło małżeństwo kryjące się za browarem kontraktowym Ninkasi. Po niezbyt udanym stoucie owsianym sięgnięto po sprawdzoną metodę dosypania do kadzi paru wiader mocno aromatycznych chmieli, które mają przykryć ewentualne niedostatki piwa. Czy się udało? Nie do końca. Ninkasi N°14.B American IPA (alk. 6,6%) jest wywarem o podbitej pełni słodowej oraz podbitej, ciut zalegającej goryczce. Te dwie rzeczy akurat są w porządku. W tle przewija się delikatny dwuacetyl miejscami przechodzący w toffi, co może nie jest już tak całkiem w porządku ale można to przeboleć. Piwo ma zaskakująco mało chmielu w aromacie oraz smaku jak na styl. Tu już jest więc gorzej. Co więcej, zaznacza się przewaga karmelowej cukrowości słodów nad kwiatowością chmielu, co w połączeniu ze wspomnianym dwuacetylem zaczyna już niepokojąco przypominać gorsze warki Ataku Chmielu. Cytrusów, owoców tropikalnych ani żywicy nie odnotowałem, skojarzenia za to wędrowały w okolice peryferyjnej ziołowości. Żebyście mnie dobrze zrozumieli – to jest suma summarum całkiem smaczne piwo, tyle że jak na ten pułap cenowy to jest zdecydowanie za mało żeby zagrzać miejsce na polskim piwnym krajobrazie na dłużej. (6/10)

Tak więc bez szału. Birbant udowodnił że potrafi sensownie adaptować receptury wypróbowano uprzednio w Hauście do nowych warunków. Dr. Brew bez zmian, czyli moim zdaniem kolejne męczące piwo, zaś Ninkasi stąpa po ostrzu noża, nie potrafiąc swoim drugim piwem przekonać do swojej marki.

recenzje 4056801534921292202

Prześlij komentarz

  1. Coś jest w tym, że lepiej przechmielić, niż się przejechać. Brown Ale od Ninkasi jest tego, niestety, jeszcze lepszym przykładem, niż Oatmeal Srout. Ale jednak chciałoby się większego urozmaicenia debiutów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na temat tego brown ale'a to widzę że wypowiedzi są bardzo różne. Trzeba będzie spróbować.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)