Loading...

Malen nach Zahlen

Kiedy byłem mały, mieszkałem w Niemczech (nazwisko zobowiązuje), oglądałem bajki z Transformersami, bawiłem się resorakami, a ponieważ rękę do plastycznych wyczynów miałem zawsze ciężką, lubiłem malować serię ‘Malen nach Zahlen’. Taki obrazek, z dajmy na to wiewiórką, do tego paleta ośmiu farb plakatowych, a sam obrazek podzielony na ponumerowane sekcje, gdzie każdemu numerowi była przyporządkowana inna farba. W ten sposób nawet wyjątkowo mało utalentowany mały człowieczek mógł namalować coś, co wyglądało z pewnością lepiej niż eksponaty większej części galerii ‘sztuki’ współczesnej. Londyński browar Brew By Numbers z kolei wykorzystuje liczby dla numerowania swoich wyrobów, i to w sposób nadrzędny oraz konsekwentny. Najpierw wymyślają piwo w konkretnym gatunku, które dostaje dwucyfrową nazwę, uzupełnioną o dwucyfrowe oznaczenie wersji, przy czym różne wersje tego samego piwa są po prostu chmielone innymi gatunkami. Czyli 20:03 to dwudziesty gatunek w portfolio i trzecia wersja w jego obrębie. Prosty, minimalistyczny i zapewne skuteczny marketing. Lubię to. A czy ich piwa są warte swojej renomy? Sprawdźmy to.

BBNo 20:03 to belgijski ejl chmielony Crystalem i Tettnangiem. Angole najwyraźniej stwierdzili, że skoro belgijskie ejle są przyprawowe, no to oni to urzeczywistnią w sposób dosadny. Cytryna, białe grono, pieprzność, kolendra i wrzos składają się na wytrawny zapach tego i w smaku wytrawnego, stosunkowo gorzkiego, bardzo rześkiego a jednak nie prostackiego piwa. Ziołowość chmieli służy tutaj do podkreślenia wytrawnego charakteru piwa. Naprawdę dobre to było. (7/10)

BBNo 17:07 to też Belgia, mianowicie Table Saison Huell Melon (alk. 3,5%). Tutaj w aromacie mamy niedojrzałe białe grono, wyraźną pikantność i subtelne nutki tytułowego chmielu, których słodycz łamie wytrawny zapach. Jest też delikatna nuta siarkowa, która tutaj jednak akurat pasuje. Smak jest jeszcze bardziej wytrawny niż się spodziewałem, a jego słabość wynika z jego szybkiego zanikania. Poza goryczką już od połowy partii ust nie czuć praktycznie nic. Być może taki był zamiar, ale dla mnie to jest już zbyt wodniste, szczególnie w zestawieniu z Table Beer Kernela. (5,5/10)

BBNo 01:19, czyli Saison Hallertau Blanc & EKG (alk. 5%) ma wszystko to, co powyżej, tyle że nuty białego grona są dodatkowo wzmacniane chmielem Hallertau Blanc, jest trochę siana i lekka morela, a także akcent naftowy, pikantność z kolei jest trochę bardziej wycofana. W smaku to piwo jest wprawdzie saisonowo wytrawne, ma jednak trochę słodyczy resztkowej. Hallertau Blanc dobrze się nadaje do saisonów, bo gra unisono z estrami, a już pomijając ten fakt, to piwo wyszło po prostu bardzo pijalne, z podbitą goryczką kontrującą lekką słodycz. (7/10)

BBNo 01:20 to też Saison, tyle że Hallertau Blanc & Wai-Iti. Ma wszystko to, co 01:19, czyli pieprzność, białe grono, delikatny, dopasowany akcent naftowy, tyle że Wai-Iti jest ciekawszym i bardziej asertywnym chmielem od EKG, wskutek czego piwo ma bardziej zaokrąglony smak, z nutami brzoskwiniowymi i limonkowymi. Pijalność jest jeszcze większa. Takie saisony to ja rozumiem. (7,5/10)

BBNo 03:06 vel Porter Simcoe Centennial (alk. 6%) to w aromacie doskonałe zespolenie czekolady, wafelków oraz masy igieł wdeptanych w leśną ściółkę. Bardzo przyjemna ziemistość. Piwo jest aksamitnie gładkie i lekko puszyste. W finiszu dochodzą do tego jeszcze nuty kawy i ciut mocniejsza goryczka niż w szeregowych porterach angielskich, tak więc tutaj absolutnie nie mam się do czego przyczepić. To jest ekstra rzecz. (8/10)

BBNo 03:05 Willamette Centennial (alk. 6,4%) jest w zasadzie bardzo podobny. Powtarzają się motywy gorzkiej czekolady, przyjemnej ziemistości oraz sosnowych igieł (Centennial robi swoje), powtarza się kawa i palenie w finiszu, różnicą jest natomiast pojawiający się w tle motyw mięto-podobny oraz wydaje mi się nieznacznie mniejsza gładkość. Tak więc ponownie ekstra, tylko ciut mniej. (7,5/10)

BBNo 10:06 Coffee Porter Kamwangi AB (alk. 6%) nie jest wprawdzie piwem tej klasy co Portery powyżej, niemniej jednak jest bardzo smacznym piwem śniadaniowym. Jest tutaj espresso, jest też sporo czekolady, co tworzy łącznie efekt mokki. Kawa dała piwu ponadto lekko oleistą fakturę, z którą kontrastuje wytrawny, gorzki finisz. W tle przewijają się owocowe nutki pokrewne malinom. Bardzo udana kompozycja. Ożywia. (7/10)

BBNo 21:04, czyli Pale Ale Motueka (alk. 5,2%) to takie new england pale ale, bo jest mętne jak gadka niejednego pasożyta z Wiejskiej. Ale to nie od drożdży a od chmielu właśnie. Wprawdzie pałęta się tu ulotna nutka ziemista, której nie mogę do końca przyporządkować, ale trzon to po prostu Motueka – żywiczna, limonkowa, z wyraźną marakują. Chmiel przeszył smak na wskroś, uwydatniając swój limonkowy charakter, pozostawiając jednak goryczkę dość umiarkowaną, jak na styl przystało. Soczystość i pijalność to główne atuty tego smakołyku. (7,5/10)




BBNo 14:03 Tripel Ella (alk. 9,5%) to piwo, którego obawiałem się najbardziej. Triple są u mnie hit or miss, przy czym częściej jednak miss. Tymczasem ten egzemplarz pachnie tak fantastycznie białym gronem, jakby był białym winem. Serio, w aromacie można to piwo z winem pomylić. To znaczy, dopóki nos nie zarejestruje pikantnych, lekko kwiatowych nut chmielowych. W smaku okazuje się, że wytrawny to ten tripel ma tylko grzejący przełyk finisz, cała reszta jest słodkawa i ma jednak trochę ciała. Bardzo mi się podoba efekt pracy drożdży, bardzo mi się też podoba rodzaj i dawka nachmielenia, miękka tekstura i mimo dosadnego woltażu pijalność tego piwa. (7,5/10)


No i świetnie – znalazłem kolejny browar, po którego wyroby mogę sięgać w zasadzie w ciemno. Skoro na tyle piw nie powtórzyłbym tylko jednego, to Brew By Numbers otrzymuje ode mnie certyfikat jakości.

recenzje 1130714910222912633

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)