Loading...

Sześciopak polskiego craftu 4

Nazbierało mi się trochę Browaru na Jurze, trzeba było sprawdzić czy Pompa Chmielu nie obnaży ewentualnych słabości Chmielarium, no i czy Wąsosz trzyma formę. Najbardziej mnie jednak intrygowało, czy extra foreign stout od Peruna będzie tym piwem które mnie w końcu przekona do tego kontraktowca.

Ju-Rajska Pomarańcza (alk. 4,7%) jest na rynku już od jakiegoś czasu, ale pochylić się nad piwem mogłem się dopiero kiedy kupiłem butelkę dla Żony. Wymieniona na kontretykiecie ‘synergia smaków’ ma tutaj z pewnością miejsce - jak już wiem co w piwie wylądowało, to jestem w stanie wyodrębnić pomarańczę, malinę i miód. Chmiele cytrusowe już nie za bardzo. Podejście analityczne nie ma tutaj jednak większego sensu, skoro piwo jest takim piwnym ekwiwalentem cytrusowych galaretek w cukrowej posypce, ongiś sprzedawanych w płaskich, okrągłych opakowaniach. Proponuję więc takie właśnie ujęcie syntetyczne. Wprawdzie oprócz słodyczy piwo ma również balansującą ją kwaskowość, a także nieco suchą goryczkę w finiszu, ale jest to jednak zdominowane przez słodycz, takie stereotypowe ‘damskie piwo’. Ja sobie odpuszczam. Aha, Żonie bardzo smakowało. (4/10)

Skoro zaś już jesteśmy przy Browarze na Jurze, to skrobnę parę słów o ich nietypowym Jurajskim Witbierze (alk. 4%). Nietypowym z dwóch względów. Pierwszym jest silna obecność różowego pieprzu. Zarówno przez nos jak i w smaku wydaje się być wręcz elementem dominującym. I świetnie się komponuje z niemalże równie silną pomarańczą (w piwie wylądowało zarówno curacao jak i skórki świeżej pomarańczy) i figurującą bardziej w tle kolendrą. Przy tym pieprz nie daje piwu specjalnie wyczuwalnej pikantności, co ciekawe. Drugim nietypowym elementem jest całkiem mocna, pestkowa goryczka. Nie spodziewałem się jej tutaj i uważam że niespecjalnie pasuje do witbiera. Z czasem się wprawdzie układa, ale bez niej piwo byłoby jeszcze lepsze. (7/10)

Albert z Wąsosza (alk. 4,9%) to piwo wodniste. Połączenie goździka i lekkiej pikantności hefeweizena z żywicą i wodą po kwiatkach chmielu Mosaic robi wrażenie przypadkowe, nieprzemyślane i niezbyt udane. I nawet nuty gumy balonowej nie potrafią takiemu wrażeniu zaradzić. Całkiem silna jak na styl goryczka jest wprawdzie logicznym przedłużeniem pikantności, ale całość absolutnie do mnie nie przemawia. Po części pewnie dlatego że nie przepadam za Mosaiciem, ale to nie wybór chmielu jest tutaj jedynym minusem. (4,5/10)

Wracamy do Browaru Na Jurze, w którym jedno z piw wyszło zupełnie nie tak jak miało, ale wyszło ponoć dobrze, stąd ta jednorazowa warka została wypuszczona na rynek pod nazwą Free Style Ale (alk. 5%). Czy naprawdę nie należało tego jednak wylać w kanał? Nie należało. Jest to mocno kolendrowe wręcz pod tym względem perfumowane piwo, w którym przyprawa w połączeniu z nieco karmelową słodowością toruje sobie całkiem sporym ciałem drogę ku finiszowi, w którym to rządzi dość mocna, kontynentalna goryczka. Poza tym piwo jest ciut siarkowe. Smaczne, faktycznie, choć na mój gust mogłoby być trochę mniej tęgie. Zyskałoby na rześkości. (6,5/10)

Szczerze powiedziawszy, to mimo zbytniej przysadzistości Pompy Chmielu, myślałem że inicjatywa kontraktowa Chmielarium zrobi na polskim rynku może nie tyle furorę, co przynajmniej porządną burzę w szklance piwa. A tutaj klops, bo Angielski Hydrant (alk. 5,2%), piwo w stylu ESB, wyszedł w zasadzie nijako. Co mi się podoba – lekko słona nuta, delikatne akcenty Fugglesa pokroju trawy świeżo wyrwanej z ziemi, korespondująca z tym, wyrazista goryczka oraz delikatny orzech w finiszu. Co mi się nie podoba – nuta siarki i ogólny brak wyrazistości. Ratować piwo by mogła ewentualnie sesyjność, ale tak jak Pompa Chmielu, jest nieco zapychające. Niezbyt, niezbyt. (5/10)

A na koniec perełka tego wpisu. Do tej pory nie byłem do końca pewien co sądzić o kontraktowym Perunie, ale teraz już wiem. Jeśli kolejne piwa będą tej klasy co Noc Kupały (alk. 6,4%), to ci poganie mogą jeszcze nieźle namieszać w prasłowiańskich gajach. No niby to jest foreign extra stout, ale robi na mnie przynajmniej częściowo wrażenie black ajpy. Ale to przecież nic złego. I tak, po pierwsze takiego buchu żywicy się po polskich chmielach nie spodziewałem. Wprawdzie po paru chwilach się cofa, ale i tak jest obecna bardziej niż w jakimkolwiek innym piwie na polskich chmielach jakie piłem. Do tego gorzka czekolada, niczym świeżo ześrutowane ziarna kakaowca (a tego samego dnia jadłem). No i owoce, w kierunku czerwonym. Subtelna truskawka, ale zaraz obok siebie mam tez sok jabłkowo-aroniowy, którym się można nieco zasugerować. Mocniej z czasem wychodzą nuty ziołowo-korzenne, trochę becherovkowe. Tak właśnie, w ustach to piwo zadziwia tą 'czeską' korzennością, jak również miękkością, kontrującą kwaskowość palonego ziarna. Średnio pełny wywar sunie po podniebieniu z sugestią żywicy i kawy. Mało ciała jak na FES? No w sumie tak, ale nie ma o co moim zdaniem kopii kruszyć. To jest świetne piwo, po prostu. (7,5/10)

Zestawienie tak samo jak i poprzednie, na raczej niskim poziomie, i ponownie honor polskiego craftu uratował mały kontraktowiec swoim wyrobem pitym jako ostatnie. Good job!

recenzje 5327189563727908164

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)