Konserwowanie polskiego craftu 21
https://thebeervault.blogspot.com/2021/05/konserwowanie-polskiego-craftu-21.html
ReCraft, Pinta i Brokreacja. Tylko trzy browary znalazły drogę do tego konserwowego przeglądu. I w zasadzie wyniku końcowego mogłem się domyśleć.
„ReCraft? Odważnie.”, stwierdził kumpel, ujrzawszy puszki, które wylądowały przed nim na ladzie. Nie wiem, czy odważnie, natomiast ciekawiło mnie, czy obecność Piwnego Podziemia w Świętochłowicach wpłynęła dodatnio na twórczość chłopaków. Citrus Pale Ale (ekstr. 15%, alk. 5,6%) to w istocie połączenie pejl ejla z witbierem, jako że wśród składników znalazły się kandyzowana skórka cytryny oraz kolendra. Efekt jest zadowalający – kandyzowany cytrus w połączeniu odchmielową multiwitaminą daje coś na kształt słodkiej gumy juicy fruit z lekko gronowym finiszem znanym z niektórych witków. Skutek jest taki, że nazwa piwa traci uzasadnienie, bo kto liczy na faktycznie mocno cytrusowego pejl ejla, ten zostanie zawiedziony. Generalnie jednak jest to smaczne, dość rześkie piwo. (6,5/10)
Piwem ReCraftu bez dwóch zdań godnym polecenia jest Mosaic & Cashmere NEIPA (ekstr. 15%, alk. 5,4%). W porządku – można mieć pewne obiekcje względem niemalże nieobecnej goryczki oraz trochę mniejszej siły aromatowo-smakowej niż u gatunkowych tuzów, ale za to dzięki owsu i pszenicy piwo jest wręcz niemożebnie gładkie. Również kompozycja bukietu jest niczego sobie. Mandarynka, limonka, marakuja, mango, oszczędne akcenty melona miodowego – jest tropikalnie i bardzo przyjemnie. Mimo że, jak zaznaczyłem, goryczkę pozostawiono poza nawiasem, nie jest to soczkowe piwo, a już na pewno nie jest przesłodzone. Bardzo smaczne. (7/10)
ReCraft Tropical NE IPA (ekstr. 14%, alk. 5,4%) to albo pójście na łatwiznę, albo przekombinowanie. No bo tak – do piwa dodano przecier z mango i ananasa, uzyskując zawiesistość częściowo kontrowaną płatkami ryżowymi oraz owocową kwaskowość, która miała być pewnie kontrowana laktozą, tyle że wpływu tej ostatniej w zasadzie nie czuć tutaj wcale. Chmieli dodano co niemiara (Iunga, Columbus, Citra, El Dorado, Simcoe), ale są zdominowane przez dodatki owocowe, a nawet przez nuty owsiane, które to z kolei nie zapewniły piwu spodziewanej gładkości. Częściowo dlatego, że chmiele wytłumiono wszędzie poza finiszem, w którym akurat dają niezbyt przyjemny, cierpki występ zwieńczony hop burnem. Mam wrażenie, że na to piwo składa się kilka odrębnych koncepcji, które nie działają do końca we własnym zakresie, co skutkuje zupełnym rozklekotaniem na poziomie całości. Było zrobić normalną ipkę. (4/10)
Przechodzimy do Pinty, której Outback Eclipse (ekstr. 13%, alk. 5,5%) to oldskulowa sprawa, tyle że z nowym chmielem. Oldskulowa dlatego, że klarowna, rześka i mocno gorzka. Wspomnianym nowym chmielem jest Eclipse, którego melanż wytrawnych cytrusów i sosny jest uzupełniony brzoskwinią, dieslem, a może również kocim moczem Galaxy oraz wzmocniony skórkami cytrusów i żywicą Enigmy. Piwo proste i mało odkrywcze – no bo i tytułowy chmiel nie prezentuje niczego przełomowego – ale dobrze wchodzi i orzeźwia. Ergo – jest smaczne. (6,5/10)
Nowy rok przynosi nam nową serię Collabów. Collab Pinta Piwne Podziemie (ekstr. 20%, alk. 8,1%) to „DDH oat cream DIPA” chmielona Citrą oraz Stratą. Grejpfrut, pomarańcza i brzoskwinia od pierwszego chmielu, podszyty ziołowością (może faktycznie marihuanen) i marakujomango od drugiego. I trochę kwiatków w posmaku, kilka chwil po przełknięciu. Bardzo dobrze się to komponuje na zagęszczonym, gładkim ciałku. Soczystość jest wzorowa, hopburn absolutnie minimalny, z kolei brakuje mi goryczki, szczególnie że jest to piwo ewidentnie słodkie. Ten niedostatek wpływa na ocenę końcową, która mimo to jest bardzo dobra. (7/10)
Piwem z innej parafii (bo lublińskiej) jest Collab Pinta Zakładowy (ekstr. 20%, alk. 8,2%). Ostre nuty limonki, diesla, zielonego grejpfruta, agrestu, białego grona, zielonego banana oraz wyraźnej karamboli są nieznacznie zaokrąglone miąższem żółtych owoców. Uzyskano więc bukiet mocno wyrazisty, owocowy, ale i zarazem zielony, „męski”, jeden z najlepszych aromatów, z jakim się spotkałem w ipce od dawien dawna. Ten rodzaj bukietu sprawia, że piwo w smaku, mimo że ma trochę słodyczy, nie jest ani trochę soczkowe, pozostając zarazem piwem soczystym. I nawet owsiana gładkość nie zmienia tutaj niczego, jako że goryczkę podkreślono z rozmysłem. Fenomenalny przykład tego, że postnowoczesna podwójna ipka może mieć jaja. Pijalna aż za bardzo. Absolutna rewelacja! (8,5/10)
No i następne piwo dotrzymało mu poziomu. Szczerze mówiąc, mało jaka współczesna polska west coast IPA potrafi mnie porwać. W większości mają bukiet bez polotu, goryczkę albo niedostatecznie podbitą, albo nieprzyjemnie cierpką, a i bywają siarkowe. No ale Wolfie od Brokreacji (ekstr. 16%, alk. 7,3%) to piwo totalnie w punkt. Grejpfrut, limonka, trochę sosny i dopiero w tle odrobinka brzoskwini i melona – bukiet jest intensywny, soczysty, ale i ostry. W ślad za tym idzie goryczka. Potężna, ale nie cierpka, zmywa lekką słodycz resztkową w try miga i automatyzuje sięganie po następny łyk. Przy całej swojej dosadności piwo jednak nie jest chropowate – o odpowiednio miękką fakturę zadbano przy pomocy owsa oraz pszenicy. Rzadko kiedy nie mam się do czego przyczepić i to jest jeden z tych momentów. To jest najlepsze piwo Brokreacji od początku jej istnienia. (8,5/10)
Jednak etykieta Wolfie mnie nie przekonuje. Co innego brokreacyjny Aeronaut (ekstr. 15%, alk. 5,9%). Etykieta autorstwa Rocha Urbaniaka jest moim zdaniem ścisłą czołówką polskiego craftu. Zawartość puszki z kolei nie dorównuje Wolfie, ale jest to bez dwóch zdań smaczne piwo. W bukiecie rządzi nie do końca dojrzała mandarynka oraz ananas, z kolei w finiszu znajduję nieco zbyt dosadną komponentę melonową oraz mango. Powtarza się puszysta gładkość (znowuż pszenica i owies), goryczka jest jak na nju inglandowe standardy całkiem dosadna, co z kolei częściowo równoważy mdły charakter wspomnianego melona. Piwo jest soczyste, delikatnie pikantne od chmielu i poprawne. Ale liczyłem na więcej. Szczególnie po Wolfie. Smaczne, ot tyle. (6,5/10)
Dwa absolutnie wystrzałowe piwa, czyli Wolfie z Brokreacji oraz Collab Browar Zakładowy od Pinty – jakie by pozostałe piwa z tego przeglądu nie były, te dwie gwiazdy je przyćmiły. Ale i w jakimkolwiek innym przeglądzie potrafiłyby to zrobić.