Sześciopak polskiego craftu 76
https://thebeervault.blogspot.com/2016/11/szesciopak-polskiego-craftu-76.html
Przeglądając obszerny backlog, zauważyłem od razu, że spośród leżących odłogiem recenzji najwięcej jest opisów takich piw, w których to chmiel jest na pierwszym planie. Zdumiałem się wielce. Dzisiaj pierwsza dawka.
Ms. Twarda (ekstr. 14%, alk. 5,8%) to według twórców, czyli Pracowni Piwa oraz warszawskiej Chmielarni, 'wheat fruit hoppy ale'. W praktyce oznacza to połączenie pszenicznej bazy z dosadną dawką pomarańczy i cytryn. Przez swoją wybujałą cytrusowość smakuje lżej i bardziej rześko niż parametry wskazują, jednocześnie jednak jest cytrusowo-cierpkie, ściągające w finiszu, co mi osobiście nie pasuje. (6/10)
Na start tegorocznej serii Kuźni Piwowarów piotrkowskiego Jana Olbrachta dostałem w butelce jedna z najbardziej pospolitych wad polskiego craftu. Red IPA (ekstr. 16,5%, alk. 6,5%), piwo autorstwa Janusza Mocarskiego, ma fajny, miękki, lekko karmelowy zasyp, ma owocowe, kwiatowe nachmielenie zrobione z wyczuciem, pałętają się w nim całkiem przyjemne nuty czerwonych owoców, pokrewne truskawce, no ale wszystko jest psute przez denerwującą nutę siarki, która pozostawia posmak ssania zapałki. Podejrzewam, że w wersji domowej to piwo było naprawdę fajne. W Olbrachcie wyszło jak wyszło. (5,5/10)
Słodowy Dwór jeszcze mnie nie rozczarował, co jest jednak pewnym osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że inni mają z tym browarem najwidoczniej mniej szczęścia. Ajpa o nazwie Augustowskie Noce (ekstr. 16,5%, alk. 7%) uderza w znajome tony. Cytrusy, wtręty herbaciano-ziołowe i trochę sosny w bukiecie. Gdyby nie jego względnie niska intensywność, nie miałbym żadnego powodu do narzekania. Szczególnie że w smaku już wszystko gra. Piwo jest treściwe, trochę zawiesiste, słodkie, ale i mocno gorzkie, z pikantnym, chmielowym finiszem. Treściwość, słodycz i ziołowość tego trunku może niektórym przeszkadzać. Mi nie. (7/10)
Browar Witnica zrobił nieśmiały skok w kierunku craftu, czego efektem uwarzone wespół z piwowarem domowym Lubuskie Lato (ekstr. 12,5%, alk. 5,7%). Już po parametrach widać, że ktoś się rąbnął nazywając to piwo w sposób, który każe podświadomości widzieć w nim zwiewnie lekkiego orzeźwiacza na ciepłe lato. Otóż w tym piwie zabrakło elementu orzeźwienia. Jest mocno chmielowe, w zasadzie wyzbyte oczywistych wad, z przebijającą tu i ówdzie nieco mydlaną trawą cytrynową, tyle że jest nieco zawiesiste, a brakuje mu soczystości, która mogłaby te zawiesistość kontrować. Konkludując, wyszło nieźle, tyle że trzeba nastawić się na coś innego niż etykieta może sugerować. (6/10)
Czasem warto wracać do piw z browaru, o którym nie ma się przesadnie pochlebnego mniemania. No dobra, w sumie to nie warto. Wyczajona jakiś czas temu na kranie u nas we wsi Azacca z Doctor Brew okazała się być piwem zawiesistym, mocno drożdżowym. Wprawdzie i nieco cytrusowym, ale zupełnie zdominowanym przez drożdże. Jakbym miał ochotę na rozwodnioną gęstwę, to zamówiłbym sobie rozwodnioną gęstwę, a nie piwo które ma być deklaratywnie ajpą. (3/10)
Tropical Imperial India Pale Ale (ekstr. 19,1%, alk. 8,5%). Taka nazwa, na etykiecie duży ananas, a tymczasem aromat w pierwszym skojarzeniu tak mocno trąci miąższem grejpfruta i skórką pomarańczy, że hej. Choć jest i ananas, rzecz jasna. Zdecydowano się na jasny zasyp i jego cukrowe przebłyski wespół z osobliwym nachmieleniem tworzą efekt galaretki cytrusowej. Nie tylko w aromacie, w smaku również to skojarzenie nie chciało mnie opuścić. Są tutaj nuty, które można określić mianem tropikalnych, ale jednak trzon to grejpfrut i galaretka, no może jeszcze limonka. Jest jednak również trochę alkoholu – piwo nie charakteryzuje się bynajmniej wzorowym ułożeniem, choć mimo to jest niezłe. W każdym razie, nie taki zły ten Wrężel, jakim go malują. Ale i nie taki dobry, jakim mógłby być. (6/10)
Tym razem przekonująco wypadł tylko Słodowy Dwór. To jest o tyle dziwne, że u innych akurat ten browar rzadko kiedy wypada przekonująco, u mnie natomiast bodajże dotychczas za każdym razem. Może oczywiście być tak, że warki są zupełnie niestabilne i tylko ja wiedziony łutem szczęścia zawsze dostaję w sklepie tę flaszkę, którą trzeba. Wypijemy, zobaczymy.