Loading...

Kilka puch na obiad

Londyński Fourpure konsekwentnie stawia na puszki oraz kegi, z pominięciem butelek. Jako fani metalu zainwestowali ponadto ostatnio w Hop Gun z fabryki BrauKonu, dzięki któremu ich piwa mają być jeszcze bardziej intensywnie chmielowe. Sprawdźmy, co z tego wyszło.

American Pale to potęga słodyczy ananasa uzupełniona o lżejsze akcenty cytrusowe oraz leśne. Lekkie ciało, lekka goryczka, w smaku już nie jest aż tak intensywne, choć goryczka ma swoją moc. W porządku. (6/10)

Skyliner to niby american wheat, niby summer ale, natomiast aromat raczej przywodzi na myśl belgijskiego blonda. Sporo żółtych owoców pokroju banana i gruszki, łamanych przez stonowaną korzenność. Trochę wodniste, lekko słodkawe piwo. Średnie. (5/10)

Flatiron Red umiejętnie łączy nieco opiekane akcenty słodowe ze szczodrym, kwiatowym, żywicznym, delikatnie owocowym nachmieleniem. W finiszu pojawiają się nutki ziemiste. Dobre to jest. (6,5/10)

Oatmeal Stout jest faktycznie lekko owsiankowy, przy tym jednak również czekoladowy i wyraziście palony. Kwaskowość smaku jest balansowana aksamitną owsianą gładkością, a ziemisty przebłysk w średnio gorzkim finiszu punktuje piwo. Bardzo pijalne, sesyjne, spędziłbym przy nim chętnie cały wieczór. (7/10)

I wtedy nadszedł on, cały w chmielu. Shape Shifter to ajpa która nie bierze jeńców. Kiedy Robert powiedział mi jakiś czas temu, że jest to najlepsza IPA w ofercie Browariatu, byłem sceptyczny, ale okazało się, że coś w tym mogło być. Cała moc białych cytrusów – głównie grejpfruta i pomelo – uzupełniona przez mango oraz dyskretną nutę liczi. Wytrawne, gorzkie, a jednak nie przeholowane pod tym względem. Pijalność pińcet. Tak się to robi (8/10).

Juicebox (ekstr. 14,6%, alk. 5,9%) to ajpa podrasowana skórką pomarańczy, no i faktycznie – pomarańcza dominuje, są tez nuty papai oraz mango, więc jak rzadko kiedy zgadzam się z autoopisami sensorycznymi na kontrach piw, tak w tym wypadku pozostaje mi się pod tym tylko podpisać. Smak pod względem intensywności jest raczej na poziomie APA niż IPA, co jednak nie szkodzi wcale, bo piwo tym samym pozostaje rześkie i szybko pijalne, aż po melonowy, umiarkowanie gorzki finisz. Bedebe. (7/10)

A na koniec Fourpure również z puchy, ale tej bardzo dużej. Wędzony porter to dobra rzecz, a Burnt Ends (ekstr. 13%, alk. 5,7%) to rzecz wręcz bardzo dobra. Jest tutaj trochę czekolady, jest przyjemna, kremowa konsystencja, no i przede wszystkim nieprzesadzona wędzonka, przypominająca końcówkę sztachety świeżo wyjętej z ogniska. Bez zastrzeżeń. (7/10)

Fourpure odnotowuje obecnie niewiele potknięć i jest zdecydowanie browarem, którego siłą jest sesyjność swoich wyrobów. Nie za bardzo odczuwam miarodajną zmianę po zainwestowaniu w Hop Guna, ale nie szkodzi.
recenzje 7981294648549606546

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)