Norweskie tradycje zaklęte w piwie
https://thebeervault.blogspot.com/2012/08/norweskie-tradycje-zaklete-w-piwie.html
To, co nieco górnolotnie jest określane mianem ‘rzemieślniczej
rewolucji’ w piwowarstwie, poskutkowało między innymi powstaniem browarnictwa
archeologicznego. Coraz więcej piwowarów interesuje się dawnymi, częstokroć już
zapomnianymi stylami piwnymi, próbuje dotrzeć do oryginalnych receptur i
odtworzyć piwa pite drzewiej. Style wskrzeszone lądują na RateBeer w wielkim
worku pod nazwą ‘traditional ale’, są to jednak style zupełnie różne, zazwyczaj
mające jako cechę wspólną jedynie powstanie przy użyciu górnej fermentacji, no
i wiekowość oryginalnej receptury oczywiście. Na polskim gruncie takimi
tradycyjnymi stylami, które doznały reaktywacji to Mastne uwarzone w Cieszynie
oraz produkowane przez Pintę A La Grodziskie. W norweskim browarze Haandbryggeriet
warzy się cztery takie tradycyjne piwa, a w kooperacji z innymi browarami
dodatkowe dwa. Największą popularnością cieszą się Haandbryggeriet Hesjeøl oraz
Haandbryggeriet Norwegian Wood, które znalazły drogę do mnie. Zobaczmy więc jak
smakują norweskie tradycje.
Haandbryggeriet Norwegian Wood, z etykietą przedstawiającą
krąg płomieni na drewnie, według browaru jest warzone w
‘najbardziej tradycyjnym ze wszystkich norweskich stylów piwnych’. Jako piwo
zakorzenione w przeszłości, jest tradycyjnie robione z wędzonych słodów, jako
że ongiś suszono słód nad otwartym ogniem. Dodatkowo jest doprawiane (poza
chmielem) gałązkami oraz owocami jałowca, zbieranymi w lasach naokoło browaru.
Piwo ma 6,5% alkoholu, goryczkę na poziomie 35 IBU i jest warzone według
zapewnień browaru przez cały rok, chyba że krzaki jałowca są akurat zakopane
pod stertą śniegu.
Refermentowany w butelce trunek z warki nr 308 ma brązowy
kolor i dość puszystą, choć średnio trwałą pianę. W zapachu dominuje
drewniano-ogniskowa wędzonka, z bardzo wyraźną nutą owocową, karmelem oraz
kapką chmielu. Jałowiec czuć zupełnie w tle, czym mnie piwo nieco rozczarowało.
Pachnie jednak bardzo dobrze, a przy tym, co ciekawe, raczej słodko.
Smak jest wyraźnie wędzony choć mniej od bamberskich
klasyków a la
Schlenkerla. Dość pełne ciało, lekka słodycz kontrowana dość
mocną goryczką. Przewijają się iglakowe nuty – to pewnie ten jałowiec – nie są
jednak specjalnie wyraźne. Czuć je głównie w posmaku, gdzie mieszają się z
nieco jagodową owocowością. Natężenie wędzonki jest w sam raz, czyli nie
przytłacza i znakomicie współgra z karmelem. Odczucie w ustach jest też
miejscami ‘tłuste’, mięsne, jak w niektórych wędzonkach, ale mniej niż
chociażby w piwie dymionym z Emelisse. Bardzo dobre! (Ocena: 7/10)
Haandbryggeriet Hesjeøl jest chyba takim norweskim, mocnym
(6,5% alk.) saisonem. Na etykiecie są przedstawione żniwa, zapewne w
zamierzchłych czasach. Gdyby w ten sposób się obecnie zbierało w Norwegii
zboże, przy tamtejszych kosztach pracy, chleb trzeba by kupować pewnie za
równowartość pierścionka zaręczynowego. Tak czy owak, Hesjeøl ma być piwem
zarazem treściwym jak i orzeźwiającym, czyli spełniającym dwie funkcje
najbardziej pożądane w trakcie żniw. Z etykiety można się dowiedzieć, że ten
typ piwa był warzony w czasach, kiedy każde gospodarstwo w Norwegii zgodnie z
prawem musiało warzyć własne piwo – i to pod groźbą konfiskaty ziemi.
W nasypie wylądował jęczmień, płatki owsiane i żyto, z czego
przynajmniej część musiała być wędzona. W aromacie jasnobrązowego piwa o marnej
pianie (warka nr 445) czuć bowiem nutę dymioną, choć bardziej delikatną niż w
typowej wędzonce. Poza tym godna odnotowania jest wyraźna, nieco czereśniowa
owocowość, kwiatowość, orzechy laskowe oraz nieco drożdży. Moje pierwsze
skojarzenie – lekko dymiony brown ale.
Smak jest bardzo ciekawy. Pełnia jest rzeczywiście dość wysoka,
czyli piwo jest treściwe, natomiast za orzeźwienie ma tutaj chyba robić zagadkowo
mocna (mimo tylko 28 IBU) goryczka. Przy czym piwo jest w moim odczuciu zbyt
ciężkie, żeby gasić pragnienie, podchodzi bardziej pod określenie ‘chleb w
płynie’. Lekko podwędzany chleb w płynie. Podczas picia można wyczuć nieco
ziemi, garść owoców i orzechów, parę płatków kwiatów. No i ową mocną goryczkę,
wszak życie chłopa jest gorzkie. Chyba że jest z PSL-u. Zresztą, piwo ma ten
żytni, wiejski, nieco nieuczesany charakter, który się może spodobać miłośnikom
piw żytnich. Z czasem, wraz z lekkim ogrzaniem, staje się bardziej smaczne,
mimo wszystko jednak do Norwegian Wood mu daleko, nie do końca mnie przekonuje
(Ocena: 6,5/10).