Loading...

Sześciopak polskiego craftu 64

Trzecia część przedfestiwalowego, sześciopakowego tryptyku ma temat poważny – temat imperium. Różnej maści piwa imperialne, jedne poważnie imperialne, drugie tak na niby.

Czy Raduga wróci na dawne pozycje imperial american wheatem o nazwie Dementia (ekstr. 20%, alk. 8,5%)? Niestety nie, przynajmniej nie w moich oczach. Nie jest to jednak złe piwo. Chmielowe nuty są w nim jak najbardziej obecne, w miarę silne, choć przed owocami (głównie morelą) na przód wysuwa się lekko dusząca kwiatowość, przechodząca w finiszu w trawę. Za to pszeniczna baza słodowa jest całkiem przyjemna i nawet nie przeszkadza to, że zza nut bakaliowych dyskretnie zerka alkohol. Tyle tylko że piwo jest niezdecydowane, mało zapada w pamięć, przy takich parametrach oczekiwałbym czegoś bardziej intensywnego. Pewnie już to pisałem, ale uważam że w obecnym miejscu warzenia marnowany jest nielichy potencjał chłopaków. (5,5/10)

Artezan ASAP (ekstr. 18%, alk. 8%) ma być pity według kontry „na asap-ie”, no i kuriozalnie faktycznie tak pachnie. Znaczy się, nie pachnie źle, wręcz przeciwnie. Tyle że jeśli nie byłoby to piwo, a sałatka owocowa, to taki miks przejrzałych pomarańczy, przejrzałych mandarynek, przejrzałych grejpfrutów, przejrzałego ananasa i przejrzałego mango oznaczałby, że trzeba spożyć teraz albo nigdy. Po lekkim ogrzaniu wychodzi jednak również melon, dominujący w posmaku, który swoją zieloną nutką ożywia piwo. Które to z jednej strony jest słodkawe i ma swoją cielesną wagę, z drugiej fajnie odmierzoną, nie przytłaczającą goryczkę. Nie mam żadnych zastrzeżeń, super wywar. (8/10)

Katowicki Browariat stawia na kooperacje. W przypadku tej z włoskim Brewfist wyjątkowo zresztą udaną. Brown Fist (ekstr. 15,8%, alk. 7,2%) to imperialny brown ale z dodatkiem kawy, anyżu, wanilii i kakao. Wszystkie dodatki macerowano po ześrutowaniu przez dwa tygodnie w bourbonie, żeby wydobyć z nich to co najlepsze. I wprawdzie burbonowych nut nie wychwyciłem, ale mieszanka dodatków jawi się w tym piwie jako świetnie zintegrowana i dojrzała. Kawa nie dominuje ani nie daje nut fasolkowych, ma formę aromatyczną świeżo zmielonych ziaren, podszytych nutkami owocowymi. Przewijają się orzechy laskowe i karmel, związane ze stylem bazowym. Kakao delikatne, wanilia i anyżek subtelny, w połączeniu z ciemnymi słodami kojarzący się trochę bardziej z lukrecją. Aromat jeszcze lepszy od smaku, który to zaczyna się umiarkowaną pełnią, by w połowie załamywać się w kierunku gorzko-wytrawnym, mocno kawowym. Świetne piwo, polecam. (7,5/10)

Niektórym ludziom osoby niepełnosprawne kojarzą się z uległością i delikatnością. No to Browar Spółdzielczy (przypominam, jest to zakład pracy chronionej) postanowił tak przychmielić, żeby mocno zachwiać tym stereotypem. Co ta goryczka w Ósemkowym (ekstr. 20,5%, alk. 8,5%), to ja nawet nie. Piłem niedawno Mikkellera 1000IBU i Ósemkowe go rozgniata pod tym względem. Po paru łykach czułem się jakbym wziął do ust parę granulatów Citry i zaczął ssać, a moje gardło powoli zaczęło się rozpuszczać. Aromat tej imperialnej ajpy jeszcze niczego nie zdradza – nie jest specjalnie intensywny, a cytrusowe, ziołowe, żywiczne i delikatnie owocowe nuty (mango) od chmieli są raz po raz przeszywane nutkami chlebowymi idącymi w kierunku brzeczki, więc się człowiek nolens volens spodziewa balansu w smaku. A tutaj co prawda jest lekka słodycz, jest i ciało, ale mimo to goryczka przetacza się przez gardło niczym rzep. To jest dobrze zrobione piwo, ale nie pod mój gust. (5/10)

A dla porównania Ibusaurus Americanus z Fabryki Piwa (ekstr. 19%, alk. 7,8%). Przypominam – nie jest to zakład pracy chronionej, etykieta oraz nazwa w przeciwieństwie do Ósemkowego są dobrane dla wywołania wrażenia, wow, 100 IBU, wow. Po aromacie ciężko przeczuwać cokolwiek konkretnego. Trawiasta, ledwo cytrusowa landrynka z trudem przedziera się przez śladowo słodową nicość. W ustach faktycznie landrynka rozpływa się karmelowo na całej powierzchni języka, pozostawiając po sobie wspomnienie herbaty, mocną goryczkę, i tyle. Słodycz umiarkowana, pełnia także, goryczka mocna, ale nawet nie podchodzi pod Ósemkowe. To jest imperialna IPA na miarę imperium mrówek w kopcu. Ibuzaur na miarę Dinozatorlandii w Zatorze. Dobra, nie będę się dalej wyzłośliwiał, ale tutaj ktoś koncertowo spartolił sprawę. (3,5/10)

W trakcie pobytu w Europie macherzy z amerykańskiego Pizza Boy Brewing uwarzyli między innymi RIS-a z Cambą oraz Art5 Imperial Apricot IPA (ekstr. 19,5%, alk. 8,9%) wespół z wrocławskim Browarem Stu Mostów. W piwie pływa sporo drobinek, zgaduję że z dodanego miąższu morelowego, czego warto gwoli estetyki na przyszłość uniknąć. Słodki i jednowymiarowy aromat robi nadzieję – jest mocno chmielowo, cytrusowo, z przewodnią rolą miąższu mandarynki i dodatkiem nut morelowych, których intensywność jednak jest na tyle niższa od spodziewanej, że wtapia się w chmielowy blok. Ten rodzaj chmielowości znajduje swoje rozwinięcie w smaku, gdzie zostaje uzupełniony o nutki melona w finiszu. Gdzie jest hak? W goryczce. Piwo ma 105 IBU, co nie byłoby nie na miejscu gdyby zadbano o odpowiedni balans. A nie zadbano. Zacieranie na wytrawnie, brak ciała i jedynie ulotna słodycz przy takim natężeniu alfakwasów kończy się tak, że goryczka bezlitośnie wżera się w przełyk i zostaje tam przez dobrych kilka chwil. Tu nawet nie ma chmielowej oleistości, która mogłaby goryczkę może nawet nie tyle skontrować, co oprawić w kontekst. Reasumując – wącha się to dobrze, pije już niekoniecznie. (5/10)

Do obecnej formy Radugi nadal nie mogę się przekonać, Browariat zalicza świetną międzynarodową kooperację, Browar Stu Mostów mniej, Browar Spółdzielczy przeprowadza zamach na moje gardło, Fabryka Piwa na smak, a Artezan to Artezan.

recenzje 6201912345689012787

Prześlij komentarz

  1. Tym rzem się zgodzę co do oceny Radugi, że znaczne obniżenie lotów.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)