Loading...

Skand-IPA-wia

Kraje skandynawskie są, obok Wielkiej Brytanii i Włoch, tym rejonem Europy w którym zróżnicowanie rynku piwnego wraz z ofensywą nowofalowych stylów piwnych rozwija się najprężniej. Browary z krajów post-wikińskich często mają uznaną renomę na świecie, nie ustępującą tym amerykańskim. No a główną twarzą piwowarstwa nowofalowego jest IPA, toteż styl ten jest w skandynawskich mikrobrowarach warzony równie ochoczo jak za Oceanem. Zobaczmy więc jak w zestawieniu wypadają skandynawskie piwa uwarzone w tym stylu. Na tapetę wziąłem IPA z browarów Ørbæk, Nils Oscar, Mikkeller, Malmö Brygghus oraz Inderøy.

Ørbæk IPA (alk. 5%) jako jedyne piwo w tym zestawieniu jest chmielone klasycznie, szczepami angielskimi a nie amerykańskimi. Niektórzy psioczą nawet że takie coś nie ma obecnie racji bytu, skoro asertywne chmiele amerykańskie wywindowały AIPA na sam piwny szczyt, a angielska, klasyczna IPA jest w porównaniu z wersją amerykańską bardziej łagodna. No i dobrze – nie zawsze ma człowiek ochotę dostać chmielową maczugą w twarz, i na takie momenty angielska IPA się dużo bardziej nadaje.

Kolorystycznie szarozłote, piana w miarę trwała. W zapachu czuć przede wszystkim słodowość, i to jasną zmieszaną z nieznacznymi wtrętami a la karmelowymi. Obecne są nutki miodowe. Chmiel też jest, w postaci lekko cytrusowej i mocno kwiatowej, wyraźny choć naturalnie bardziej stonowany niż w piwach gatunku american IPA. Zapach jest wyraźnie słodki od cukrów resztkowych połączonych z kwiatami. Zdecydowanie angielski aromat, okraszony prześwitami nutek siarkowych.

Smakowo piwo jednak nieco rozczarowuje. Jest bardziej wytrawne niż się spodziewałem, o niezbyt intensywnym smaku, wręcz zahaczającym o wodnistość. Połączenie jasnego słodu z kwiatowością chmielu okazuje się tutaj jednak zbyt ugłaskane, choć całość jest balansowana mocną (ale nie bardzo mocną) goryczką, wybrzmiewającą nieco zielonymi nutkami chmielowymi. Takie nieco nudnawe. Artezan to dużo lepiej zrobił. (Ocena: 6/10)

Idziemy dalej, pozostajemy jednak póki co w Danii. Green Gold od Mikkellera (alk. 7%) – to piwo jest nazwane jednoznacznie, zresztą i na zielonej etykiecie prężą się zielone szyszki zielonego złota, czyli chmielu. Piwo jest warzone w duńskim browarze Fanø Bryghus i w klasyfikacji gatunkowej na RateBeer zajmuje 32 miejsce, co czyni je najwyżej lokowanym IPA jakie dotychczas piłem. Użyte chmiele to Simcoe, Cascade i Amarillo, a ponadto piwo ma w zasypie coś czego inne IPA nie mają, mianowicie płatki owsiane. Jak się zaraz przekonamy, są one świetnym dodatkiem nie tylko w przypadku stouta.

Wizualnie bardzo ładne – pomarańczowe z czerwonymi refleksami, piana dość obfita, trwała i oblepiająca szkło.

W zapachu moc bardzo dojrzałych, tropikalnych owoców – mango, brzoskwinia i daktyle, delikatny cytrus, a do tego lekka żywiczność, no i wyraźna słodowość, zarówno nieco jasna, może ciut landrynkowa, jak i ciemniejsza, karmelowa. Wydaje mi się, że przebijają się też nutki przyprawowo-drożdżowe. 

Smakowo pojawia się oczekiwana jedwabistość, efekt dodania do zasypu płatków owsianych, która jest dodatkowo podbijana lekką oleistością substancji chmielowych oraz słodowością. Jest wyraźne, pełne, słodowe ciało, owocowo-chmielowy smak oraz mocna ale nie przytłaczająca, miękka goryczka. Czyli wszystko jest dokładnie tak jak lubię – piwo nie jest przechmielone, a mimo to bardzo wyraziste i mocne. Końcówka mięciutka, chmiel na tym odcinku staje się bardziej zielony (żywiczny) niż złoty (tropikalno-miąższowy), choć i w posmaku daktyle są obecne. No i te płatki owsiane to strzał w dziesiątkę, odczucie w ustach jest bezbłędne. Całościowo piwo robi doskonale zintegrowane wrażenie, wszystkie elementy się nawzajem przenikają. Jedyne nad czym w moim subiektywnym odczuciu można by popracować, to profil chmielowy, kierując go bardziej w stronę liczi, marakuji i mandarynki. Wówczas mogłoby sięgnąć ideału. Świetnie wyważone piwo, klasa! (Ocena: 8,5/10)

Przenosimy się do Szwecji, skąd pochodzi Nils Oscar Hop Yard IPA (ekstr. 17,2%, alk. 7,3%). Też sugestywnie nazwane (‘chmielowy dziedziniec’), chmielone szczepami Cascade, Simcoe, Pacific Gem, Nelson Sauvin, Citra oraz Amarillo, z czego ostatnimi trzema również na zimno, dla podbicia aromatu.

Czuję wyważenie. I to chyba jednak takie zbyt oczywiste. Zgodnie z bursztynową barwą opiekany słód jest wyraźnie obecny, natomiast chmiel wprawdzie również, ale raczej jako równorzędny partner. W dodatku ciężko tu się doszukać złożoności czy nawet jakichś tropikalnych akcentów. Ot kwiatowość i trochę cytrusa. I to wszystko, mimo sześciu odmian chmielu w piwie. Lepiej przychmielić jednym a dobrze, bo jak na IPA piwo wonią nie zachwyca.

Smakowo też zresztą nie powala. Jest mocna goryczka, za to w posmaku prześwituje alkohol, co mi tutaj nie pasuje. Szczególnie że smak ani złożony ani głęboki, więc nie ma równoważnika. Lubię wprawdzie kiedy IPA dysponuje pewną dozą zbalansowania pomiędzy słodem a chmielem, ale tutaj wyszło takie pitu pitu bez wyrazu. Przechodzi bez echa. Rozczarowanie. (Ocena: 5,5/10)

Drugim IPA ze Szwecji jest Beerssons IPA (alk. 6,3%) z brewpubu Malmö Brygghus, mieszczącego się w jednym z najbardziej niebezpiecznych dla kobiet miast Europy. Jest to jeden z dwóch działających w Malmö browarów; drugi nazywa siebie najmniejszym browarem na świecie i mieści się w budynku opery. Ponoć w trakcie antraktów jest pełen ludzi. Co się tyczy Malmö Brygghus, to został założony w 2010 i nie doczekał się jak dotąd zbytniej renomy, moje nastawienie po lekturze paru recenzji na RateBeer było więc letnie. Patrząc na infantylną etykietę Beerssons IPA, nie odczuwa się przynajmniej dysonansu poznawczego, który jednak pojawia się z impetem w momencie odkapslowania.

Pomarańczowe piwo pieni się jak szalone (albo jak wywar z holenderskiego De Molenu) i mimo dwumiesięcznego przeterminowania (!) pachnie niczym puszka z liczi świeżo po otwarciu. Nie wiem czy się spotkałem z piwem, które wskutek chmielenia go odpowiednimi szczepami pachniało tak mocno tym owocem. Po chwili do głosu dochodzą również cytrusy, mandarynki (takie nieco galaretkowe), kwiaty oraz – jak na piwo z browaru restauracyjnego przystało – drożdże. Trzonem wszakże jest połączenie liczi z mandarynką.

Smakowo mamy constans, czyli silną, tropikalną aromatyczność chmielową, odpowiednio podbudowaną słodem wyczuwalnym wszakże bardziej językiem (gęstość) niż powonieniem (aromat). Do tego kremowe nasycenie, a na koniec bardzo mocną grejpfrutową goryczkę sparowaną z mandarynkowym posmakiem. Aromat obezwładnia, piwo jest pyszne. Może finisz jest ciut mniej wyszukany niż w Green Gold, ale dzięki jeszcze fajniejszemu aromatowi całość jest odrobinę lepsza. Kompletnie niezrozumiałe są dla mnie niskie oceny tego piwa. Osom. (Ocena: 8,5/10)

Na koniec przenosimy się do Norwegii, gdzie warzony jest Inderøy Barsk. Co prawda IPA o woltażu zaledwie 4,5% to rzecz osobliwa, ale niech im będzie. Wyroby założonego w 2007 roku browaru nie wydają się mieć specjalnej renomy, ale najpóźniej po wypiciu Beerssons IPA człowiek wie, że to absolutnie nic nie musi znaczyć. Ponadto w sąsiedztwie zabudowań browaru przechadzają się krowy i owce, a to dobry znak. Chyba. Browar oferuje również kursy z piwowarstwa, trwają jeden dzień, kosztują koło tysiąca złotych za osobę, ale za to pewnie można te 25 litrów wziąć do domu jako suwenir. No ale to Norwegia, więc i ceny norweskie.

Ciemnobursztynowe piwo ładnie się pieni i na dobrą sprawę tyle dobrego można na jego temat powiedzieć. Może przesadzam, ale zapach jest zupełnie inny niż się spodziewałem – mianowicie wyraźnie miodowy, jabłkowy i brzoskwiniowy. Zupełnie jakby z miodem zmieszać soki z obydwóch owoców, i dodać może jeszcze kapkę podpiekanego słodu. Ogólnie jest częściowo kwaskowo (pewnie sprawa drożdży), częściowo słodko i mimo brzoskwini absolutnie nie amerykańsko, choć angielsko na dobrą sprawę też nie.

Dość solidne ciało w połączeniu z mocną goryczką typu grejpfrutowego faktycznie chyli to piwo mimo dziwnego aromatu w kierunku IPA. Smak bardziej owocowy niż miodowy, lekko przyprawowy. Nic szczególnego, nie jestem pewien czy piwo wyszło zgodnie z założeniami. Jest niezłe, tylko tyle. (Ocena: 6/10)

Przegląd wygrywa zaskakująco Beerssons IPA, przed Green Gold od Mikkellera.

recenzje 3728058824071757461

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)