Piwo pacyficzne vs. piwo atlantyckie. Bitwa na oceany.
https://thebeervault.blogspot.com/2013/04/piwo-pacyficzne-vs-piwo-atlantyckie.html
Ciekawy zestaw. Obydwa piwa podpadają pod ten sam gatunek, czyli american pale ale, i obydwa są próbą stworzenia jego interkontynentalnej vel oceanicznej wersji. Jako że w obrębie tego gatunku to chmiel nadaje ton i częstokroć zagłusza wszystko inne, oceaniczność obydwóch piw wypływa z odpowiedniego doboru chmieli. Trzon stanowią odmiany amerykańskie, jednak w pacyficznym ejlu Artezana są skompletowane szczepem nowozelandzkim, a w atlantyckim ejlu od Störtebekera przeciwwagę stanowią chmiele niemieckie. Biorąc pod uwagę naturę dobranych gatunków lupulin, Artezan Pacific Pale Ale będzie mocno owocowym, tropikalnym piwem, natomiast Störtebeker Atlantik-Ale będzie piwem bardziej konserwatywnym, o aromacie bardziej ‘zielonym’ i swojskim – żywicznym, sosnowym, trawiastym, choć i cytrusowym. Tak mi się przynajmniej wydawało przed odkapslowaniem butelek. Ciekawe jest to zestawienie z jeszcze jednego powodu. Otóż Artezan jest bodaj najmniejszym polskim browarem, natomiast Störtebeker Braumanufaktur (wcześniej Stralsunder Brauerei) to niemiecki browar przemysłowy z wypustem oscylującym wokół 100 000 hl i obrotami na poziomie 20 milionów ojro rocznie. Czyli jak walka Dawida z Goliatem bądź, bardziej obrazowo, między polinezyjską łodzią a hiszpańską brygantyną. Fajerwerki zapewnione.
Pacific Pale Ale od Artezanów (ekstr. 12,5%, alk. 5%; nachmielone odmianami Pacific Jade (NZ) oraz Amarillo, Cascade i Chinook (US)) ma przede wszystkim pewną jakość, której większość piw typu APA jest wyzbytych. Elegancję. Początkowo byłem nieco zdziwiony gdy po odkapslowaniu napełnionej do imentu butelki mój nos nie został zmieciony na stół atakiem chmielu, ale po chwili skonstatowałem, że w tym tkwi właśnie klucz do tego piwa. W rzeczy samej nie spotkałem się chyba jeszcze z piwem tego gatunku, które miałoby tyle gracji, a jednocześnie było na tyle wyraziste żeby nie nudzić. Harmonia w APA – taki zwierz naprawdę istnieje! Kompozycja słodka i nad wyraz przyjemna. Faktycznie czuć same tropiki – przede wszystkim mango i liczi, ale również brzoskwinię, ananas i delikatną kwiatowość. Gdzieniegdzie można wychwycić nutkę ciasteczkowego słodu, która to w posmaku ostatecznie potwierdza w przyjemny sposób swoją obecność. Nut żywicznych nie wyczułem.
Poza tym piwo jest w smaku chmielowe, ale nie jest wytrawne do szpiku kości, a i goryczka jest jak na styl raczej lekka, niższa niż w wielu pilsach. Nudy? Ależ skąd! Wyważenie i gracja. Kunszt. Sesyjność której się nie spodziewałem. Pełnia wyższa niż u typowych przedstawicieli tego gatunku. Gatunku, który u mnie specjalnie wysokich not dotychczas nie miał, ale bo i nie byłem świadom że w jego obrębie może powstać takie coś. Wyobraziłem sobie siebie sączącego Pacific Pale Ale w jednej z tych chatek na Bora Bora, w których każdy chciałby spędzić wakacje, ale nikogo na to nie stać. A co, marzenia niemożliwe do spełnienia bywają wartością samą w sobie. (Ocena: 8/10)
Störtebeker Atlantik-Ale (ekstr. 11,4%, alk. 5,1%) jest godną odnotowania próbą popularyzacji nowofalowego gatunku piwa przez browar przemysłowy w konserwatywnych pod tym względem Niemczech. Jest częściowo podobne do artezanowskiego piwa, częściowo inne. Wspólne punkty to nienachalne, eleganckie nachmielenie, wyczuwalne jasne słody i wysoka pijalność. Różnice to mocniejsza goryczka w Atlantik-Ale, nawet miejscami ciut ściągająca, ładniejsza piana niemieckiego piwa oraz zupełnie inny aromat chmielowy. W Atlantik Ale zastosowano trzy szczepy amerykańskie (Cascade, Citra i Amarillo) oraz dwa niemieckie (Saphir i Magnum) i jak na ironię dominującą nutą są tutaj białe winogrona, utożsamiane zazwyczaj z... nowozelandzkim chmielem Nelson Sauvin. Są na tyle wyraźne, że piwo może się przez nos wręcz miejscami kojarzyć z witbierem. Aromat jest jednak również wyraźnie cytrusowy, a w smaku do tego dochodzi ewidentny ananas, dominujący posmak piwa.
W zestawieniu z Pacific Pale Ale, Atlantik-Ale – choć bez dwóch zdań jest bardzo dobrym piwem – jest wyraźnie gorszy. Można mu trafnie zarzucić małą wyrazistość. Jest ona wprawdzie wygładzana wysoką pijalnością, ale to APA od Artezanów udaje się ekwilibrystyka której dotychczas w tym gatunku nie zaznałem. (Ocena: 7/10)
Pod względem etykiet zaś jest remis – obydwie są fantastyczne.
Nie ma szczepów chmieli, są odmiany. Szczepy to są drożdży
OdpowiedzUsuńSzczepy są też winorośli i funkcjonują jako odmiany też, a przecież winorośl taka samo roślina jak chmiel.
Usuńno, to czekamy na King of Hop od AleBrowaru zeby dorzucic do recenzji :)
OdpowiedzUsuńZ tą 8 dla Artezana to przesadziłeś. Być może ja przesadziłem w drugą stronę, ale co kto lubi ;)
OdpowiedzUsuń