Loading...

Sympozjum Piwowarów i KPR 2024, czyli jazda po kobietach w obronie kobiet

Gala KPR 2024 według Groka

Aj waj! Szpetna twarz seksizmu rzuciła niszczycielskim spojrzeniem swoich nienawistnych ślepiów w polski krafcik, ponownie cementując rolę kobiety jako podczłowieka w obrębie branży piwowarskiej. Takie wrażenie można było przynajmniej odnieść z rozbudowanego komentarza skądinąd sympatycznej Dori Chrapek odnośnie jednej z najciekawszych imprez piwnych roku, czyli Sympozjum Piwowarów oraz gali nagród KPR 2024 tydzień temu. Zbyłem komentarz jako mogącą się każdemu w odpowiednich okolicznościach nadarzyć nadmierną reakcję, ale kiedy po pewnym czasie wpis ponownie mi się pokazał, kiedy zobaczyłem, ile głosów mu wtóruje stosownym komentarzem, choć znacznie częściej polubieniem, ile osób wyraża swoją aprobatę wobec takiego podejścia, jak dodatkowo u kolegi po piórze i dobrego kumpla znalazłem passus o „seksistowskiej sambie”, poczułem jednak, że powinienem wrzucić pręt w szprychy tej rozpędzającej się karuzeli.

Otóż oburzenie, które na kanwie KPR przetoczyło się po piwnych internetach i poza nimi z kompletnie błahych powodów, stanowi w moim odczuciu typowy przykład moralizatorskiego samogwałtu. Już tłumaczę, w czym rzecz, bo pewnie nie wszyscy czytelnicy ogarniają kontekst tej sprawy.

Rzecz w tym, że według niektórych na Sympozjum Piwowarów oraz gali KPR głównym problemem były… kobiety. Nie wszystkie obecne kobiety (Bogiem a prawdą, liczba kobiet w krakowskim klubie Studio do imponujących nie należała), tylko cztery z nich.

Trzy z nich popełniły zbrodnię ideologiczną w postaci pokazu tańca, a konkretnie samby, w stosownych strojach. Jestem mało pruderyjny i nie przeszkadzałby mi pokaz pole dance w wersji exotic, rozumiem jednak, gdyby się wówczas pojawiły jakieś obiekcje. To była jednak samba – owszem, taniec pokazujący nieco golizny. Owszem, taniec, który zawiera pewien podtekst seksualny – jak zdecydowana większość tańców zresztą, będących w swojej istocie skodyfikowanymi kulturowo rytuałami godowymi. Oburzenie jednak mogłoby sugerować, że te tancerki rozebrały się na scenie do naga i odstawiły pokaz lesbijski – a to była tylko samba, zresztą ładnie wykonana. Oburzenie, żeby to doprecyzować, nie miało miejsca tylko online – na samej gali podłapałem wyrażane pokątnie głosy dezaprobaty, choć i nie tylko pokątnie. Pewien niezidentyfikowany osobnik, siedzący na gali nieopodal mnie, oburzał się tak głośno i ekspresyjnie, z tak teatralną emfazą, że powziąłem przypuszczenie, że partnerka życiowa siedziała nieopodal i on po prostu musiał z siebie zrobić kretyna, żeby potem w łóżku posuchy nie było – inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.

Czwartą kobietą, która wywołała moralne oburzenie, była Zuzanna – studentka, która postanowiła sobie dorobić jako hostessa. Pewnie oburzenia by nie było, gdyby była mniej atrakcyjna i gdyby nie eksponowała swoich walorów estetycznych. Nie, nie chodziła po klubie w stringach. Miała dekolt. Rozumiecie? Dekolt. No skandal. I jeszcze weszła na scenę z panami od Biochem-Artu (którą to firmę reprezentowała), no i na tej scenie, wyobraźcie to sobie, świeciła tylko swoją urodą i niczego nie powiedziała. Hostessa, która niczego nie powiedziała, robiąc to, do czego się na ogół hostessy zatrudnia.

Fun fact – dokładnie tak samo, czyli brakiem przemowy do mikrofonu, odznaczyło swoją obecność na scenie sporo facetów, którzy wyszli na tę scenę po niej. Oburzenia jednak nie było. Dlaczego? Nie wiem, choć się domyślam, cytując T. Sznuka. Czy ja się mam wobec powyższego oburzać, że jest to zredukowanie mężczyzny w branży piwnej do przetaczającego się po scenie piwnego brzucha, który nie ma niczego sensownego do powiedzenia? Bez jaj.

Wszystko powyższe z jednej strony mnie bawi, z drugiej jednak jest na swój sposób smutne – oburzanie się na dorabiającą jako hostessa (powtarzam – hostessa, nie striptizerka) studentkę, czy dziewczyny, które lubią ładnie tańczyć i sobie w ten sposób dorabiają, emanując przy okazji pozytywną energią, może świadczyć o wielu rzeczach – i żadna z nich nie jest godna pochwały.

Ciekawe swoją drogą, jaki procent oburzonych wyłuszczoną sytuacją kiedykolwiek kogoś zwyzywał od katotalibów. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że ten odsetek jest całkiem spory.

Pomyślmy dalej – cóż człowiek osiąga, oburzając się na tancerki, bo tańczą, i na hostessę, bo ma ładne piersi i mało mówi? Po pierwsze – mechanizm oburzania się jest u każdego człowieka mechanizmem samoakceptacji. Taniej samoakceptacji. Rzecz w tym, że oburzając się na kogoś – niezależnie od tego, czy obiekt oburzenia jest dobrany słusznie, czy nie – czujemy się moralnie wyżsi… bez konieczności popełnienia ani jednego moralnego czynu. Moralny lvl up z perspektywy kanapy. Tanie dowartościowanie samego siebie kosztem innych, bez osobistej inwestycji. Jest to mechanizm wrodzony każdemu człowiekowi, łącznie z niżej podpisanym, warto więc być świadomym jego istnienia, żeby go przynajmniej próbować mieć pod kontrolą. Niekontrolowany nie świadczy o człowieku najlepiej.

Co jeszcze osiągamy takim oburzaniem się na non-issues? Otóż moi drodzy – na tegorocznym Dram Offie (tym festiwalu piwa i whisky z niemalże dosłownie zabójczą frekwencją) Kamila z Maryensztadtu narzekała w rozmowie ze mną, że jej próby nawiązania kontaktu ze światem whisky spełzły na niczym, bo wystawcy z tamtej strony traktowali ją niepoważnie i obcesowo. No bo jest kobietą, więc na whisky się nie ma prawa znać. Poparła to konkretnymi przykładami. I tutaj owszem – istnieją najwidoczniej szkodliwe, krzywdzące uprzedzenia, z którymi należałoby coś zrobić. Skupiając się jednak na głupotach, doprowadzamy do trywializacji takich właśnie, rzeczywistych problemów.

Jeżeli więc cała para oburzenia jest kierowana w stronę tancerek samby i hostessy, no to ludzie kolejny raz pokazują, jak bardzo nie potrafią sensownie rozkładać priorytetów.

Wszak to najwybitniejszy psycholog polskiej duszy, Stanisław Cat-Mackiewicz, pisał, że Polacy z lubością gryzą się na tematy kompletnie nieistotne, tracąc zarazem z pola widzenia kwestie kardynalne.

Szkoda, że miał rację.


Jeżeli uważasz moją twórczość za wartość dodaną i chcesz wesprzeć moją działalność publicystyczną, możesz postawić mi kawę:
buycoffee.to/thebeervault

Sympozjum Piwowarów 2880630741083514022

Prześlij komentarz

  1. Zasadniczo, nie mam nic przeciwko tańcom i tancerkom form wszelakich, ale biorąc pod uwagę stereotyp piwosza/browarnika, to posunięcie z takim rodzajem urozmaicenia wydarzenia, tylko dołożyło prętów do solidnie uzbrojonej betonowej konstrukcji rodzimego krafciku. Chyba, że pomysłodawcy chodziło o to, żeby się mówiło, nieważne co... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak tak ze zwykłej, ludzkiej ciekawości chciałbym dowiedzieć się kto był autorem tego pomysłu i jaka idea mu przyświecała? W sumie to drugie bardziej mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Logika tych oburzonych:

    Laski świeca dupskiem i robią różne rzeczy na onlyfans - super, brawo sex working.

    Ładne dziewczyny tańczą sambę - przedmiotowe wykorzystanie kobiet! Skandal

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)