Loading...

Tymczasem w Ameryce

W kwestii piwnej Ameryki nie trzeba póki co uczynić znowu wielką, bo już i tak wielką jest. Nie szkodzi jednak co jakiś czas zrobić sobie mały przegląd od sasa do lasa, żeby sprawdzić, czy to stwierdzenie się jednak nie zdezaktualizowało. Oto on. 

Allagash Saison (alk. 6,1%) podchodzi do sprawy prosto i bez niedomówień. Białe grono, przebłyski kolendry i ciekawa ziołowość czynią to piwo ciekawym przyczynkiem do marynaty mięsa. Grono przy tym dominuje, można wręcz powiedzieć że piwo jest dość (biało) winne. Wobec aromatu nie mam zarzutów, smak z kolei z początku jest pustawy, wręcz nieco wodnisty. Po paru łykach jednak zaczęła mi się podobać jego prostota i rześkość, połączona ze średnio mocną goryczką i natłokiem gronowych nut w aromacie. Dobre piwo. (6,5/10

No, ale za to Bam Biere to już petarda. Browar Jolly Pumpkin potrafił napakować lekkie (alk. 4,5%) piwo feerią aromatów. Ponad rok po rozlewie bretty ładnie się rozpanoszyły, wiejski funk dominuje, dzieli i rządzi. A właściwie to tylko rządzi. Chmielenie na zimno wprawdzie na tym etapie leżakowania nie jest ewidentne, ale chmiele mieszają się z estrami i pozostałymi nutami, tak że można wyczuć przede wszystkim brzoskwinię, ale i białe grono oraz cytrusy. Pod spodem nawet znalazło się trochę miejsca dla winności przechodzącej w subtelny ocet. W smaku jest bardzo lekko, trochę kwaskowo i bardzo rześko. Piwo jest mocno funkowe, mocno owocowe (brzoskwinie!), lekko pikantne, z finiszem, którego goryczka przywodzi na myśl skórkę pomarańczy. Pije się je rewelacyjnie. O to chodzi. (7,5/10

Sierra Nevada Otra Vez (alk. 4,5%), gose z dodatkiem kaktusa i grejpfrutów, ma nuty cytrusowe, którym towarzyszy ten biały żelek z tytki Haribo Tutti Frutti, połączony z czymś a la gruszką. Być może to kaktus, nie wiem. Piwo jest lekko kwaskowe, śladowo słone i bardzo rześkie. Jestem na tak. (7/10

Brooklyn Lager (alk. 5,2%) jest jedną z ikon amerykańskiego piwowarstwa na płaszczyźnie lagerowej, w obrębie craftu, nazwijmy to, wysokonakładowego. Obok Boston Lagera Samuela Adamsa. No ale od Sama to jednak jest dużo słabszy, przynajmniej w formie w jakiej zaprezentował się kupiony w Niemczech, na rok przed końcem daty ważności. Słód, nuty orzechów w karmelu, trochę wtrętów chmielowych, przy czym raczej klasycznych, ziołowych, bo owocowość Cascade jest odczuwalna co najwyżej głęboko w tle. Wkradło się też w piwo delikatne miodowe utlenienie. W takiej formie jest to smaczny amber lager do szybkiego picia. I takim chyba w założeniach ma być, choć podejrzewam, że świeży będzie jeszcze lepszy. (6,5/10

Brooklyn East India Pale Ale (alk. 6,9%), piwo kwiatowe tak jak lubię (dominacja dzikiego bzu), cytrusowe, ciasteczkowe, a zarazem zbalansowane. Ziołowo gorzkie z trawiastym posmakiem, ale nie do końca wytrawne. Trawiastość zaczyna jednak po jakimś czasie trochę przeszkadzać, ale jest to jedyny mankament. Fajna IPA, choć bez fajerwerków. (6,5/10

Klasykiem swojego stylu jest Anchor Brekle’s Brown Ale. Trochę kakao i lukrecji w posmaku, wyraźne czerwone owoce, a przede wszystkim dominujący orzech. No i gładkie i kremowe. To jest taki klasyk, wobec którego nie sposób mieć zastrzeżenia. (7,5/10

Red Brick Porter (alk. 7,7%) smakuje szczerze mówiąc tak, jakby w piwie wylądowało trochę aromatów. Jest bowiem esencjonalnie orzechowy – opiekane fistaszki i masło orzechowe w wyraźnym natłoku – całość ma wręcz taninowo-łupinkowy charakter. Co ciekawe, uzupełniają tę orzechowość nutka wędzona, ale i również krochmalowo-rumiankowe wtręty. To w aromacie, w smaku bowiem króluje stary, dobry Nussbeisser, czyli mleczna czekolada z orzechami. Gorzko-taninowy posmak stanowi wynikającą z reszty kropkę nad ‘i’. Jestem bardzo na tak. (7/10

Z browaru Sly Fox zakupiłem puszkę Route 113 IPA (ekstr. 16,4%, alk. 7%). Niby wschodnie wybrzeże USA, a jednak finisz mocno wytrawny, mocno gorzki. Za to do nachmielenia użyto odmian amerykańskich, ale i angielskich, i to czuć. Aromat jest kwiatowy, herbaciany, śliwkowy, mandarynkowy oraz ziołowy, czyli dobrze łączy charakterystyki chmieli z wymienionych rejonów. Smak jest słodki, mięciutki, dość pełny, z łagodnym pierwszym akordem i wspomnianym, wytrawnym finiszem. Nad nieco cierpkim charakterem goryczki można by popracować, reszta gra bez zastrzeżeń. (7/10

Biorąc pod uwagę, że poza Anchorem nie wiedziałem czego się spodziewać, jestem bardzo zadowolony z tej selekcji. Oby tak dalej.
recenzje 8649899281542463250

Prześlij komentarz

  1. Jakieś piwa z San Franciso i Las Vegas polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie na miejscu? Nigdy tam nie byłem, ale w SF pewnie bym skoczył do Cellarmaker i Anchor.

      Usuń
    2. Bardziej jakieś butelki :)

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)