Loading...

Sześciopak polskiego craftu 95

Powrót do nowej świeckiej tradycji sześciopaków wraz z utrzymaniem koncepcji doboru piw pod względem motywu spajającego, często oznacza niestety rozstrzał czasowy pomiędzy rynkowych debiutów poszczególnych piw. Względnie świeży Doktor Plama wylądował więc tym razem w jednym wpisie z leżakowanym przez wielu ludzi od jakiegoś czasu Double Dybukiem oraz względnym staruszkiem, czyli Pracownikiem Miesiąca Październik. Czas pokaże, czy pozostanę przy obranej koncepcji, czy też zacznę w sześciopakach grupować piwa chronologicznie, bez nici przewodniej.

Artezanowy Doktor Plama (alk. 5,5%) to jedno z tych piw, którym dodatek kawy wyszedł na dobre. Moc świeżo zmielonego czarnego ziarna oraz espresso, zero nutek fasolowych. W smaku mocno palone espresso jest silniejsze niż wrażenie zmielonego ziarna, uzupełniane posmakiem mokki. Laktoza trochę wygładziła kwasek, ale całościowo piwo ma moim zdaniem raczej wytrawny charakter, pokrewny wręcz dry stoutowi, na co wpływa również umiarkowane tylko odczucie pełni. Bardzo fajnie wchodzi ten jednowymiarowy, udany coffee stout. (7/10)

Trzecie piwo stacjonarnego Gzuba, czyli Stout Owsiany (ekstr. 14%, alk. 5,8%), niestety nie dostarcza pozytywnych doznań. Prażone ziarno, kawa zbożowa, trochę mlecznej czekolady i dalekie echo orzechów – litania nut zapewne wygląda intrygująco, ale summa summarum aromat jest wątły, nie ma siły przebicia. W smaku jest zgodnie z oczekiwaniami wodniście, trochę słodowo, z posmakiem czekolady mlecznej i podkreśloną goryczką. Spodziewanej gładkości nie było. Miałkie. (4,5/10)

Pracownikiem Miesiąca Browaru Zakładowego w miesiącu październik był Kawowy Brown Ale (ekstr. 12%, alk. 4,7%). Piwu niestety nie udało się uniknąć fatum wielu piw z kawą, mianowicie wyszło nieco fasolkowe. Wprawdzie dobrze się z kawą jako taką komponują obecne czerwone nutki (czerwony pieprz, czarna porzeczka), no ale nie jest to ten rodzaj kawowości, który mi odpowiada. Zamiast karmelem ten akurat brown ale daje orzechami (plus za to), a poza tym jest bardziej wytrawny, mocniej goryczkowy od gatunkowej średniej. No i umiarkowane nasycenie akurat w piwie z kawą działa in plus. Gdyby tylko nie ta fasola. (5,5/10)

Rzadko kiedy piję w multitapach piwa z butelek, a jeszcze rzadziej piję kilka razy to samo piwo pod rząd. Taka sytuacja przydarzyła mi się jednak z Coffeecup od chłopaków ze Szpunta (ekstr. 15%, alk. 5,6%). Udało im się zrobić piwo z laktozą ale nie przesłodzone oraz z kawą, ale absolutnie nie fasolowe. No proszę. Świeżo zaparzona kawa, gładkość, która niweluje praktycznie jakąkolwiek kwasotę od kawy – takich milk stoutów proszę więcej. Aromatyczne, lekkie, mało gorzkie i rewelacyjnie pijalne. (7,5/10)

Debiutancki Dybuk od Golemów nie zrobił na mnie zbytnio dobrego wrażenia, za to do Double Dybuka (ekstr. 24%, alk. 10%) nie sposób się doczepić. Nalewa się bezszelestnie niczym olej, ale jednak tworzy pianę, trwałą i gęstą. Smakuje jak kisiel czekoladowo-żytni z mocno palonym, kawowym, gorzkim, lekko cygarowym, w zasadzie to stoutowym finiszem. Sól daje o sobie znać dopiero w posmaku, w sposób jak najbardziej przyjemny. Skoro Founders Breakfast Stout to piwo, które „można kroić”, to w Double Dybuku ugrzązłby nóż. Bardzo dobra robota. (7/10)

Nie jestem fanatykiem torfowych piw, ale je doceniam. Z polskich w mojej osobistej czołówce są Imperial Smoky Joe z AleBrowaru w wersji podstawowej oraz Gehenna Laphroaig BA od Golemu. Ten drugi kontraktowiec niedawno wydał na świat Double Dybuk Laphroaig BA (ekstr. 24%, alk. 10%), wobec którego miałem zważywszy okoliczności (wysoki poziom piwa podstawowego, udowodnienie w przeszłości, że umieją w torfowe klimaty) raczej wysokie oczekiwania. Beczka po torfowej whisky dała mu średnio intensywne nuty o proweniencji głównie jodynowo-szpitalnej, co się dobrze komponuje z silną gorzką czekoladą, wafelkami, żytnim chlebem oraz cygarem w aromacie. W smaku wpierw atakuje jodyna, ale w finiszu robi się popiołowo, zaś czekolada się wraz z przemierzaniem przez piwo ust stopniowo wycofuje. Zgodnie z oczekiwaniami ciało jest bardzo oleiste, piwu natomiast brakuje głębi, a z drugiej strony cierpi na nadmiar wyczuwalnego w finiszu etanolu. Po swojej stronie ma balans, bo nie ma tutaj aromatyczno-smakowej dominanty, ale to jest jednak jak na wagę i gęstość trochę za mało. Jest to więc jeden z tych przypadków, kiedy oddziaływanie drewnianej beczki na piwo częściowo spłyciło słodowość, czyniąc efekt końcowy gorszym względem podstawki. (6/10)

Trzy przykłady zastosowania kawy w piwie (w tym dwa udane), porównanie piwa BA oraz podstawki, które wypadło na korzyść tej drugiej oraz wytypowanie moim zdaniem jednego z pokazowych piw Szpunta. Myślę, że zestaw jest całkiem ciekawy.

recenzje 4362060142346414582

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)