Loading...

Sześciopak polskiego craftu 75

Po długiej przerwie wracam do cyklicznych sześciopaków. Musze przyznać, że nazbierało mi się sporo recenzji w odwodzie, stąd trzeba mieć na uwadze, że w tym i 3-4 następnych wylądują testy piw z ich pierwszych warek; obecne mogą już smakować inaczej. Na pierwszy ogień idzie szóstka piw z dodatkami.

Zacznijmy klasycznie, w sensie nie do końca standardowo, ale za to przewidywalnie. Brewklyn Cocoa Chilli Wheat Stout (ekstr. 15%, alk. 5,3%) to według twórców piwo dla chilliheadów. No i faktycznie – jest bardzo ostre. Jako że użyto papryczek peperoncini, aromat pod tym względem jeszcze niczego nie zdradza. Mamy tutaj śliwki w gorzkiej czekoladzie, likier czekoladowy, ciasteczka i uśmiech na twarzy recenzenta. W smaku jest bardziej płasko, na co pracuje piekąca, ale i wyzbyta własnego smaku ostrość chilli. Skoro jest już takie ostre, to wolałbym jednak poczuć smak papryki, jak chociażby w czeskim Don Habanero Chili IPA. Krakowski stout zaś jest niezły, ale nie do końca pod mój gust. (5,5/10)

Deer Bear Coffee Stout (ekstr. 16,5%, alk. 6,8%) został uwarzony według receptury piwowara domowego Pawła Żywieckiego, a na etykiecie znajduje się cały skład potrzebny do upichcenia jednej warki tego piwa w domu. Propsy za to. Kawa została wrzucona na ostatnią minutę gotowania, a na cichą fermentację dorzucono laski wanilii i płatki dębowe macerowane w whisky z Islay (tej torfowej). W bukiecie świeża kawa, a raczej jej ziarna łączą się z gorzką czekoladą i wyraźną wanilią, piwo jest ponadto zdecydowanie tytoniowe i ma nutkę korzenną. Jest też bardzo gładkie, wręcz jedwabiste, delikatnie palono kwaskowe i całkiem dosadnie gorzkie jak na stouta. Tak, to jest świetny coffee stout. (7,5/10)

Nietypowo i ciekawie zagaja Piwoteka. Bielnik Kopischa (ekstr. 7,5%, alk. 3,1%) to jeden z przejawów piwnej archeologii, za którą tego kontraktowca wypada szanować. Broyhan to ziołowe, kwaskowe piwo wykoncypowane w niemieckim Hannoverze, styl dawny i do niedawna zapomniany. Piwo pachnie mocno kolendrą i rumiankiem, mniej miętą i kwaskiem cytrynowym. W takiej formie aromat kojarzy mi się z ziołową lemoniadą oraz... z marynatą do mięsa. No, czyli kojarzy mi się pośrednio z jedzeniem. Pozytywnie. Piwo jest jak na mój gust trochę niedogazowane i smakowo mdłe. Poza wymienionymi nutami przewija się w smaku również trochę chleba oraz niestety delikatny kartonik. Jest to lekki, pijalny wywar, z drobnymi wadami. Tak czy owak ciekawy. Zakupu nie żałuję. (6/10)

Kooperujący bezustannie multitap Jabeerwocky postawił w świętochłowickim ReCrafcie na wielozbożowość. Master Of Grains (ekstr. 13%, alk. 4,5%) to piwo przedziwne. Jest w nim trochę nut zbożowych i owocowych, przede wszystkim jednak uwagę przyciąga silna, wręcz dusząca perfumowa kwiatowość pokrewna bzu, nuty ziemi oraz wyraźna pikantność. Trochę jak roggenbier zmieszany z winem domowym. Z czasem nuty pikantne podchodzą pod chrzan z domieszką śliwkowego suszu i robi się jeszcze dziwniej. Niezwykłe piwo, w którym drożdże odwaliły kawał nieprzewidzianej chyba do końca roboty. Niekoniecznie będzie moim ulubionym, ale szanuję za oryginalność. (6,5/10)

Wspomnienie Lata (ekstr. 15%, alk. 5,3%) to kolejna odsłona współpracy Piwowarowni z piwowarami domowymi, którym w przypadku tego piwa okazał się być Smakosz Grzegorz. IPA z malinami pachnie malinami, ale i trochę siarką. Jakby smok wawelski wypił beczkę syropu malinowego (mi się w każdym razie owocowa część piwa bardziej kojarzy z syropem niż samym owocem) i mu się odbiło. W smaku nie jest źle, jest miękki, w przyjemny sposób lekko kwaskowy, nieco malinowy, a goryczka jest całkiem mocna jak na piwo owocowe, lekka jak na IPA, no i ogółem raczej sucha, ściągająca. Laktoza dostarcza tu trochę słodyczy, nie ma zbytnio efektu gładkości, za to są obecne specyficzne mleczne nutki. A gdzie w tym wszystkim IPA? Nie wiem. Nuty chmielu są tak mocno stłamszone, że omal trzeba się domyśleć ich obecności. Nie sposób nie dojść do wniosku, że to piwo uwarzone w warunkach domowych smakowało inaczej. (5,5/10)

Ryszard Borówa (ekstr. 16,5%, alk. 6,7%) to próba połączenia tematu aj-pi-ej z borówkami. Próba niestety nieudana. Piwo ma sporo ciała, niestety było też utlenione (szmatka), natomiast subtelne raczej nachmielenie to głównie kwiaty przechodzące w żywicę, czemu towarzyszą delikatne akcenty owocowe. Bez nakierowania mnie przez producenta mógłbym nie mieć skojarzeń z borówkami, co mówi wiele na temat ich odczuwalności w tym piwie. Mamy więc dość mocarne ciało wyzbyte sensownej treści. Czyli raczej słabo. (4,5/10)

Do końca przekonał mnie tym razem tylko Deer Bear, który swoją drogą – biorąc za miernik wypowiedzi znajomych, którzy zaznajomili się z jego ostatnimi piwami – bardzo dobrze się rozwija. Plus również dla Piwoteki oraz Jabeerwocky/ReCraftu, którzy zaskoczyli czymś nietypowym.
recenzje 5792835252984746784

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)