Loading...

Brofaktura na nowy początek


Od początku istnienia bloga, czyli od bagatela 13 lat, nie było przerwy w publikacji wpisów trwającej powyżej miesiąca. No, a w tym roku były to aż cztery miesiące. Dużo się działo (nadal się zresztą dzieje), wskutek czego musiałem przeprowadzić roszadę w obrębie priorytetów życiowych. Wciąż pisałem, tyle że nie miałem serca i czasu do obróbki zdjęć oraz wpisów, wskutek czego backlog zaczął pęcznieć niczym Pola Flegrejskie pod Neapolem. Coś z tym w końcu trzeba było zrobić, szczególnie że ufam w istnienie w obecnych tiktokowych czasach ludzi, którzy wciąż lubią czytać. Siedząc więc przed kompem wieczorną porą, wsłuchując się w walenie szerszeni w okna, które próbują się wściekle dostać do domu (obrodziło tych choler w tym roku, już nie zliczę, ile musiałem skwasić), kończę tekst i powracam krótkim, treściwym wpisem o świeżutkiej dostawie z siedleckiej Brofaktury. Jest to jeden z ciekawszych polskich browarów restauracyjnych – spory rozmach stylistyczny, liczne kooperacje, wysoka jakość, no i dodatkowo parcie na szerszą dystrybucję. Chłopaki przesłali mi kilka nowych sztuk, zobaczmy więc, co w Siedlcach się pichci.


Carte Blanche
(alk. 4,6%) jest czymś, czego w sumie już dawno nie piłem, czyli witbierem w punkt – smakowo klasycznym, a zarazem bardzo dobrze zrobionym. Pełnym cytrusowych nut, ale i kolendrowych. Lekko wpadającym w gumę balonową, a zarazem wyposażonym w ten specyficzny, wyraźny białogronowy sznyt, który zawsze ceniłem w najsmaczniejszych witkach. Należy jednak podkreślić, że to nie jest do końca wierne pierwowzorowi piwo, nadprogramowo wylądowały w nim bowiem kwiat rumianku oraz kmin rzymski. Ten pierwszy jest wciśnięty mocno w tło części głównej i wypada w moim odczuciu wręcz herbaciano, natomiast ten drugi (albo coś, co go przypomina) nieśmiało daje o sobie znać w finiszu, wtopiony w pszeniczną, chlebową słodowość. Piwo zniknęło ze szkła w okamgnieniu. Bardzo dobre. (7/10)


East Coast IPA
(alk. 6,8%) to piwo bardzo oldskulowe. Poziom nut żywicznych, jak i cytrusowych (grejpfrut przede wszystkim) jest wysoki, podszycie owocowe (słodkie żółte owoce) marginalne, słodowość zagaja lekką, karmelową słodyczą, a wszystko kulminuje w podkreślonej goryczce. Za każdym razem, kiedy pod natłokiem soczkowatych neipek stwierdzam, że IPA się dla mnie skończyła, z marazmu wyprowadza mnie takie piwo, jak to. Czyli da się po staremu jeszcze ipkę zrobić. Dobre piwo. (6,5/10)


DE Pils
(alk. 4%) kapitalizuje pokrewieństwo między użytym niemieckim chmielem Hallertau Blanc, a jego pierwowzorem, nowozelandzkim Nelson Sauvin. Jest tańszy, a w moim odczuciu nie mniej efektowny. Mamy tutaj więc jasną gronowość z odcieniem agrestu, lekko łypiącą w kierunku klimatów spalinowych. Jako że jest to jednak pils, i to niemiecki, to nie przykryto chmielem słodowości, dając jej odpowiednią przestrzeń na manifestowanie nutek zbożowych. Goryczkę stonowano, wskutek czego jest to bawarska szkoła pilsowa, tyle że właśnie z blancowym twistem. Smakowało mi. (6,5/10)


Nano IPA
(alk. 2,4%) wypadła jak na cienkusza wystarczająco intensywnie, żeby móc się nią nacieszyć jak “pełnoprawnym” piwem. Ahtanum, Galaxy i CRYO Simcoe wylądowały tutaj w hop rejcie wysokim jak na lekkie piwo (14g na litr), a za treściwość odpowiadają nie tylko płatki owsiane, ale również słód żytni. Mogę kręcić nosem na maltodekstrynę w składzie, ale nie jest to w żadnym razie piwo słodkie. Jest rześkie, smakowite, lekko gorzkie (ale właśnie ani słodkie, ani soczkowe), wchodzi szybko i nie szumi. Za to dwa kciuki w górę. (7/10)

Brofaktura potwierdziła swoją klasę. Dwa piwa dobre, dwa bardzo dobre. Szkoda, że na Śląsku oraz na Podbeskidziu browar praktycznie nie istnieje. Może przynajmniej niektórzy właściciele tapów zechcieliby coś z tym fantem zrobić?

recenzje 4046238479400442670

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)