Jeden rok na X Stoleti – urodziny Łańcuta
https://thebeervault.blogspot.com/2017/07/jeden-rok-na-x-stoleti-urodziny-ancuta.html
W blogowej poczekalni znajduje się długi wpis o niedawnych rynkowych debiutantach w polskim crafcie. Nasuwa się smutny wniosek, że kiedyś było lepiej, obecnie trzeba się naprawdę mocno naszukać, żeby znaleźć jakiś młody podmiot, który warzy na poziomie. Człowiek wprawdzie idealizuje przeszłość i wygładza niedociągnięcia, z marszu jednak jestem w stanie wymienić trzy polskie browary, które wystartowały w 2016 roku i od razu zaczęły z wysokiego "C", poziom ten konsekwentnie utrzymując. Chodzi mi o Piekarnię Piwa, Browar Zakładowy oraz Browar Łańcut. Na pierwsze urodziny tego ostatniego wybraliśmy się z Anią w zeszłą sobotę do Krakowa.
Wybór miejsca na jubileusz – wielokran Weźże Krafta – nie mógł być lepszy. Odrewitalizowana strefa przemysłowa przy ulicy Dolnych Młynów jest obecnie – sorry Stare Miasto – moją ulubioną częścią Grodu Kraka. Zamknięta dla ruchu drogowego, poprzetykana knajpami i restauracjami, stanowi coś w rodzaju imprezowego epicentrum miasta, bez szewskiej hipsteriady, kazimierzowego zadęcia i wszechobecnych grup pijanych w sztok barbarzyńców z Albionu.
A jako że pogoda dopisała, to można było na luzie popiwkować i pogadać na zewnątrz. Atmosfera dopisywała, piwo Łańcuta lało się w dużych ilościach. Wprawdzie browar nie ma na razie na tyle rozbudowanego portfolio, żeby móc 'przejąć' wszystkie 25 kranów w knajpie, ale połowę już tak. Zacząłem od debiutującego Berlińskiego Kwaśnego, idealnego piwa na początek, które zresztą później powtórzyłem. Wzorowe piwo pełne mlecznego kwasu, nut cytrynowych (acz miałem również skojarzenia z niedojrzałym agrestem i kwaśną białą porzeczką), kwaśne na modłę nie wykręcająca twarzy, bardzo rześkie, podszyte delikatnymi słodowymi nutami (7,5/10). Wzorowo wypadł też lany z kranu Zawisza Czarny, moim zdaniem jeden z dwóch najlepszych polskich RIS-ów, który już za niedługo zadebiutuje na rynku w wersji butelkowej, lakowanej, z metaliczną, tłoczoną etykietą. Z kolei witbierowi przydałoby się moim zdaniem trochę więcej pazura, choć Ani bardzo smakował.
Po tym jednak przyssałem się do tak zwanych "nudnych lagerów", które w moim odczuciu potrafią być bardziej ekscytujące od znakomitej większości zalewających polski rynek piw nowofalowych. Szczegółowy opis zostawię sobie na odrębny wpis tematyczny, nadmienię tylko, że czeski w chmieleniu, niemiecki duszą X Stoleti, bardzo aromatyczna i wyraziście gorzka 14 oraz przede wszystkim rewelacyjna Beczka Dukatów (wersja lana w porównaniu do pitej kilka miesięcy temu butelkowej to niebo a ziemia) udowadniają, że Łańcut to obecnie najlepszy polski producent rasowych lagerów.
Przywieziony przez państwo Chmielobrodych na tę okazję tort został rozczłonkowany i posłużył mi jako asumpt do skutecznego przekonania młodej Polki i jej amerykańskiego chłopaka, że ten tort to na moje czterdzieste urodziny, jako pięciokrotnego ojca. Wyglądało na to, że mi uwierzyli, co mnie jednak trochę zasępiło, bo dotychczas żyłem w przekonaniu, że wyglądam na młodszego niż jestem. I że nie umiem kłamać. A nie na odwrót.
Po północy, kiedy oficjalna część obchodów zakończyła się, a włodarze browaru udali się na zasłużony wypoczynek, zaciągneliśmy Jurka wraz z Hanią oraz Marcina na ostatnie piwo do Craftowni. Ostatnie jak ostatnie, skończyło się na paru i zamknięciem knajpy o 5 nad ranem, bo jak Ania doszła wraz z współwłaścicielem Craftowni Pawłem do wniosku, że pochodzą z sąsiednich wsi i na dodatek są ze sobą spowinowaceni, to nie dało się inaczej. Przy okazji wychyliłem też szklanicę łańcutowego hefeweizena, który wpasował się w mój gust, łaknący dużej ilości owocowych nut w tym gatunku piwnym.
I tak się zakończył świetny wieczór/noc. Lańcut trzyma bardzo wysoki poziom, rozwija się według Piotrka szybciej niż pierwotnie zakładano i czekają go w niedalekiej przyszłości dalsze inwestycje. Nic tylko trzymać kciuki.