Loading...

Sześciopak polskiego craftu 87

Na dzisiaj zaplanowałem zestawienie piw kwaśnych. Może nawet nie tyle kwaśnych, co kwaskowych, z czego część jest kwaskowa co najwyżej na oko, no ale niech będzie. A jako że na krajowym poletku na tym odcinku wesoło sobie poczyna Deer Bear, to mamy nietypową sytuację, kiedy to połowa piw w sześciopaku jest jednej marki.

Biorąc się za Let’s Cook Sour APA (ekstr. 13%, alk. 5%) od kontraktowca Deer Bear, miałem nadzieję na nowe wcielenie Hoptarta. Aż tak dobrze nie jest, ale i nie jest tak daleko. Aromat to pulpa melona łamana cytryną, która to w smaku ma ten wyraźny gorzko-cierpki charakter albedo. Przewijają się lekkie nutki owoców okołobrzoskwiniowych, natomiast goryczka faktycznie wstrzela się w styl APA, co równoważy średnio mocną kwaskowość tego bardzo rześkiego piwa. (7/10)

Wood-aged sour ale? Czemuż by nie? Antygona (ekstr. 13%, alk. 5,1%) celuje w te rejony. W aromacie oznacza to okołoflandersową owocowość wiśniowo-śliwkową, okraszoną nutami ciemnych słodów i wzbogaconą o drewnianą, lekko waniliową, ale bardziej chyba jednak karmelową nutę francuskich płatków dębowych. W smaku już bardziej dominują drewno i słody, podczas gdy owoce trzymają się w tle. Ciemność piwa jest jednak umiejętnie łamana raczej delikatnym kwaskiem. Nudy nie ma. Tym razem Antybrowar zaskoczył in plus. (7/10)

Połączenie piwa z owocami, a na dodatek z kwaskiem, wydaje się być obecnie drogą oczywistą dla browaru, co nie znaczy że łatwą i bez wybojów. Boleśnie przekonał się o tym ReCraft, a raczej ja po zakupie Cherry Ridera (ekstr. 12%, alk. 5,6%). W aromacie jest wiśniowo, trochę pestkowo, ale i trochę kompotowo. Absolutnie bez szału, ale w porządku. W smaku z kolei jest przede wszystkim wodniście, kwasku jest tutaj tyle co kot napłakał, a jak napłakał to i wiśnie zjadł, bowiem na tym odcinku z piwa wyziera pustka, a to co jest, bardziej przypomina radlera niż prawilne piwo. Nieudane. (3,5/10)

Deer Bear konsekwentnie eksperymentuje z owocami i piwami kwaśnymi. Połączeniem tych dwóch ścieżek jest Laidback Pineapple (ekstr. 12%, alk. 4,6%), piwo fermentowane bakteriami kwasu mlekowego, z dodatkiem ananasa. Aromat jest niezbyt intensywny, ale za to bardzo przyjemny, pełen nut świeżego ananasa i mniej intensywnej brzoskwini w jogurcie. Smak jest świeży, rześki, wytrawny i bardzo owocowy. Kwaskowy, a zarazem wygładzony płatkami owsianymi, trochę jednak zmącony przez finisz, w którym króluje tępa, sucha goryczka, robiąca wrażenie odklejonej od reszty, niwelując częściowo przyjemność z konsumpcji. Z bardziej wycofanym nachmieleniem na tym odcinku wyszłoby to prawdopodobnie dużo lepiej. W takiej formie jest dobre, ale ma zdecydowanie potencjał na więcej. (6,5/10)

Na ubiegłorocznych PTP wygrana najlepszego craftu dla Funky Wild Fruit Wiśnia (ekstr. 12,5%, alk. 5,6%) wzbudziła całkiem konkretne kontrowersje, utwierdzając mnie w mniemaniu o dyskusyjnej sensowności takiego czegoś jak konkursy piwne, którą swoją drogą kilka lat temu już na tych łamach wyłożyłem. Tytułowe piwo ma przy tym naprawdę fajny, udany zapach – końsko-wiśniowy, pestkowy, z dodatkiem galaretki z czerwonych owoców. Wieje faktycznie Belgią. Smak z kolei rozczarowuje – lekki kwasek, lekka goryczka i pustka. Smakuje jak wodniste piwo wiśniowe, bez wyrazu, nie orzeźwia nawet. Żeby nie było – dobrze że uniknięto efektu kompotu, ale i tak wyszło piwo skrajnie nudne pod względem smakowym, którego fajny aromat zawyża końcową ocenę. (5/10)

Deer Bear Let’s Cook Gose z Jeżyną (ekstr. 12%, alk. 4,2%) przeleżało u mnie trochę w lodówce, bo i po recenzjach nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego. A jednak. Piwo pachnie w zasadzie jak te fioletowe danonki, tyle że z delikatną nutką mineralną, być może od soli. Jest więc bardzo jogurtowo, bardzo owocowo i bardzo przyjemnie. W smaku zarówno mleczność jak i owoce, ale i słody dają o sobie znać, wskutek czego miałem skojarzenia z Fornetti z fioletowym nadzieniem (to w ogóle jeszcze istnieje?), kluskami na parze z fioletowym nadzieniem oraz grysikiem z polewą z jeżyn. Delikatna słoność jest gwarantem balansu, a ja stwierdzam, że tak jak w przypadku gose z morelą i limonką, tak i tutaj nie mam się do czego przyczepić. Może dlatego, że bardzo lubię jeżyny. (7/10)

Odcinek został więc nie tylko ilościowo, ale i jakościowo zdominowany przez kontraktowca Deer Bear, a mnie pozostaje ufać, że Mr. Durtan dalej będzie podążał tą ścieżką, bo mu to najwidoczniej dobrze wychodzi.

recenzje 6540580464668176555

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)