Loading...

Disgusting Crafts #1

Panelomania dotarła do Mikołowa. Niedawno kolega Wojciech opublikował tekst, w którym nie tyle krytykuje modę na panele, co stwierdza, że opinie o piwach, sformułowane w ramach paneli, nie są miarodajne. Porusza przy tym kilka istotnych kwestii, końcowy wniosek jednak w moich oczach jest naciągnięty. Czym bowiem mierzyć miarodajność piwnych opinii? Moim zdaniem, piwa powinny być konsumowane w warunkach naturalnych. Warunkami naturalnymi jest kanapa przed telewizorem, fotel przed komputerem, multitap, osiedlowy bar, grill, ognisko, łąka w lesie, plaża czy nawet brama w kamienicy. Innymi słowy – warunkami naturalnymi dla piwa jest takie otoczenie, w którym pijemy piwo, chcąc z tego czerpać przyjemność. Warunkami naturalnymi dla piwa nie jest sterylne pomieszczenie, w którym pochylamy się nad chemiczną kompozycją piwa (takie coś jest dobre tylko dla pracujących w browarze sensoryków), z kolei każde inne miejsce w zasadzie spełnia definicję warunków naturalnych.

I w takim kontekście panel degustacyjny w knajpie bądź w domu spełnia definicję warunków naturalnych. Odnosząc się do zarzutów padających w podlinkowanym na początku wpisie Wojtka –że możemy być na takim panelu pod wpływem opinii współdegustujących? To naturalne, mogą nam zwrócić uwagę na element piwa, który przeoczyliśmy. Ważne, żeby się nie dać zwariować i nie stwierdzić jak uczestnicy pewnego panelu na WFP, że spirytusowy, niepijalny Mikkeller Black to ambrozja, skoro wszyscy tak mówią i tyle kosztuje. Za dużo "sztosów" (brr) na raz? I tu myślę, że zależy to od indywidualnych predyspozycji, ale ja byłem w stanie na One More Beer Festivalu wyłuskać spośród ponad 50 skosztowanych piw kilka genialnych. Że za małe próbki piwa? W przypadku piw wysokoekstraktywnych nie powinno być to problemem, aczkolwiek zarzut "naparstkowych degustacji" uważam za całkiem zasadny. Że za dużo alkoholu? Ponownie kwestia indywidualnych predyspozycji i doświadczenia. Wiem, kiedy już nie powinienem ze względu na stan upojenia opisywać żadnych piw i się tego trzymam. Stąd łączna ilość wypitego na panelu alkoholu powinna jednak faktycznie być skrojona na miarę degustujących. Że porównujemy na takim panelu każde piwo z innymi piwami? Jak najbardziej naturalne. Dzięki temu nabieramy dodatkowej perspektywy. A może to brak porównania z innymi piwami w przypadku degustacji jednopiwnych trochę je z kolei upośledza?

Generalnie mój stosunek do paneli jest przychylny – pozwalają na picie rzeczy, na które nas w pojedynkę nie stać lub nie chcemy na nie przeznaczyć aż takich pieniędzy. A biorąc pod uwagę, że piwa po 100zł za butelkę potrafią być denne bądź wręcz zepsute, to panele jawią się wręcz jako rzecz racjonalna.

Razem z dwoma kumplami stwierdziliśmy więc, że będziemy się spotykać co jakiś czas, zrzuciwszy się uprzednio na pakiet droższych piw. Nie będą to raczej piwa bardzo drogie, tylko takie mieszczące się w przedziale 40-60zł za flaszkę, a więc z warszawskiego punktu widzenia piwa dla biedaków. Ale jako że biedaków jest w Polsce większość, to i może ktoś inny na podstawie naszych doświadczeń będzie w stanie coś dla siebie wyciągnąć. Ilość flaszek na panel ograniczyliśmy do sześciu, tak więc nie dotyczy nas kwestia degustacji naparstkowych – próbki wynoszą co najmniej 100ml, w niektórych przypadkach dochodząc do 250ml. Nie będziemy też raczej degustować piw w lekkich stylach, aczkolwiek ta kwestia nie jest do końca pewna.

Na pierwsze spotkanie wyłożyliśmy po 80zł na głowę, pojechałem do katowickiego Bierlandu, zakupiłem za tę kwotę 6 flaszek i ruszyliśmy tydzień temu w niedzielę z z tym koksem.

Na pierwszy ogień poszła nudna Belgia. Gulden Draak to klasyka piwowarstwa, która ma w Polsce złą prasę po tym, jak w Lidlu onegdaj wylądowały niedoleżakowane, alkoholowe potworki z jakiejś partii tego piwa. Gulden Draak Brewmaster's Edition (alk. 10,5%) to jednak zupełnie inna bajka. Piwo leżakowało sporo czasu w beczkach po szkockiej łysze i to czuć. Waniliowo-drewniana, lekko pomarańczowa szkocka nuta gra tutaj najwyraźniej, są banany, morelowa galaretka, jabłka oraz pieprzny finisz piwa podstawowego, a na dokładkę ciut toffi. Piwo grzeje przełyk, ale obywa się bez nachalnego spirytu. Jest bardzo gładkie i ma ciało. Jedyne czego bym sobie mógł jeszcze zażyczyć, to trochę więcej głębi. Niemniej jednak, jest to moim zdaniem świetna pozycja. (7,5/10)

To Ol Stress Test Cherries (alk. 8%) to niezła, aczkolwiek nie porywająca wiśniowa edycja portera bałtyckiego z tej duńskiej stajni. Ciemne słody są w nim trochę wycofane, choć ciemna czekolada jest odczuwalna od początku do końca. Trzon bukietu stanowią podbite ciemne i czerwone owoce, naturalnie wiśnie (w postaci przypominającej smakowy tytoń wiśniowy), choć również śliwki, co wraz z kwaskową wytrawnością piwa daje mu częściowo winną naturę. Wytrawność oraz mineralny finisz z kolei łamią jego pełnię. Moim zdaniem łamią zbyt bardzo – dla równowagi przydałoby się jednak trochę słodyczy. (6/10)

Miałem już nie wracać do angielskiego Wild Beer, skusiłem się jednak na Jambo! (alk. 8,5%), RISa z dodatkiem malin oraz kakao. Jako że jest to bardzo smaczny RIS, to wydatek 40zł dzielonych na trzy osoby przy 0,75l pojemności jest rozsądną inwestycją. Polewa z pestkowych malin uzupełniona jest kakałem, tytoniem i palonoscią, przy czym ostatnia wchodzi wręcz w rejony popielniczkowe. W smaku słodko-gorzkie, lekko kwaskowe, ma ciało i balans smakowy. Maliny nieoczekiwanie zaczynają grać trochę na jogurtową modłę, pojawia się subtelna nuta kawy. Mimo sporego ciała w smaku szala jest jednak przechylona na rzecz owoców, jest mało słodowy. Bardzo malinowe, kwaskowe, bardzo smaczne piwo. W tych klimatach jednak polecam o wiele bardziej Thornbridge Raspberry Imperial Stout. (7/10)

Przechodzimy do nowozelandzkiego browaru 8 Wired, z którego ongiś piłem flagowa ajpę (nzipę?) Hop Wired. Rendition (alk. 7,5%) to belgijski ejl dofermentowany brettami i w tym wypadku mogę już piwo śmiało polecić. Spodziewany funk jest lekko ziemisty, przede wszystkim jednak mocno owocowy, co pasuje jak ulał do obecnych w piwie belgijskich estrów, ale również owocowych chmieli, których dodano do piwa na zimno. I w rzeczy samej pod względem owoców to piwo dostarcza całego ich przeglądu. Czerwone owoce, cytrusy, granat, jarzębina, przejrzałe żółte śliwki oraz morele. Gładka tekstura oraz wytrawny i delikatnie cierpki finisz, pasujący do profilu piwa. Świetne! (7,5/10)

Lord Of The Atlas (alk. 12%), barley wine leżakowany "na dębinie" (czyli pewnie z wiórami) pachnie w zasadzie jak wzmocniony, podwójnie imperialny amber ale. Dżem z czerwonych owoców, zioła, karmelowo-opiekane słody, podkreślone limonkowo-gronowe nuty chmielowe. Dopiero w smaku dębinowa wanilina zaznacza swoją obecność na dobre, dając piwu również delikatne taniny (oraz subtelną nutkę kokosu). Wanilia świetnie pasuje do takiego profilu słodowo-chmielowego, podkreślając gładką teksturę. Dopiero w finiszu zadziorność tanin oraz nutka alkoholu łamią to syropowe, geste piwo. Tutaj wszystko gra ze sobą jak ulał – drewno z chmielami, drewno ze słodami, słody z chmielami. Jedynie odczuwalność alkoholu można by jednak trochę obniżyć. (7,5/10)

Zgodnie z oczekiwaniami najsilniejszy zawodnik w zestawie, czyli Bumaye (alk. 16%), to piwo potężne i kompletne. Kompletnie RIS-owe i kompletnie winne. Imperialny stout leżakowany przez rok w beczkach po pinot noir zyskał mocną winność, nie zatracając swojej risowości. Bukiet jest wytrawny, ale zarazem gęsty, naszpikowany całą gammą nut aromatycznych. Porto, ciemne owoce, gorzka czekolada, dużo waniliowego drewna, orzechy włoskie, syrop klonowy i brązowy cukier. Jest kompleksowo i bardzo ciekawie. W smaku robi się trochę ciemniej, czekolada deserowa nadaje tutaj ton bardziej niż w aromacie, a winna kwaskowość zapewnia piwu balans. Czekoladowa pralina z alkoholem? Risowe porto? Porto riso? Jak zwał, tak zwał. Jest owocowe, słodko-kwaskowe, wielowymiarowe i oryginalne. Polecam mocno. (8/10)

Na tym zakończyliśmy panel, choć siłą inercji obaliliśmy jeszcze kilka ciekawych rzeczy – jednak już bez skupiania się na nich. Myślę, że taka forma jest optymalna zarówno dla nas, jak i dla czytających, więc mam nadzieję na w miarę szybka repetę z innym zestawem.

recenzje 9012225612242664360

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)