Loading...

Sześciopak polskiego craftu 232-235


Na blog powracają wpisy – tym razem zdecydowałem się na twarde postanowienie publikowania co najmniej jednego, jak nie dwóch wpisów na tydzień. Myslę, że jest to jak najbardziej realne, jako że backlog wręcz pęka w szwach. Zaczynam wielopakiem, w którym między innymi wylądowały piwa pite na tegorocznym Beerweeku w Krakowie.


Ofensywa piw bezalkoholowych to fajna sprawa; tak fajna, że jakiś czasu temu Miłosław Bezlakoholowe IPA stał się moim (prawie) codziennym piwem wyboru. Po prostu szkoda zdrowia na regularne picie alkoholu, lepiej sobie alko zarezerwować na okazje mniej codzienne. Test Drive Citra od Brokreacji wpisuje się w ten trend na satysfakcjonującym poziomie. Polany był świeżutki, naznaczony przyjemną chlebowością i ciasteczkowością. Lekkie cytrusy od Citry, brak odczuwalnej słodyczy oraz lekka, ale wystarczająca goryczka przekładają się na rześki efekt końcowy. Smaczne. (6,5/10)


Łukasz z Trzech Kumpli stwierdził, że piwo Beerweek 2024 (alk. 10%) byłoby bardziej na miejscu na festiwalu Beer Geek Madness, bo jest w gruncie rzeczy niecodzienne. Belgijski sour strong ale z dodatkiem syropu z fig, wiśni, malin oraz owoców granatu dostarcza połączenie czekoladowej, pralinkowej słodowości z nutami czerwonych owoców, pośród których dominuje malina. W posmaku przewijają się też figi, przy czym ciężko stwierdzić, czy to kwestia dodanego syropu, czy też pracy drożdży. Piwo jest deserowe, ale to kwasek tutaj dominuje – nie zalepia więc, a jednocześnie natłok wrażeń bezlitośnie wypiera poza percepcję niebanalny woltaż, który stał się tutaj quasi nieodczuwalny. Bardzo dobre. (7/10)


Polski lambiczek? Czemu nie? Wetty Bretty z Browaru Lubrow (alk. 5,9%) to piwo dla zdecydowanie sprofilowanych podniebień. Bardziej dzikie niż kwaśne, a zarazem naprawdę ekspresyjne w swojej dzikości. Skórzane, jabłkowe, agrestowe nuty, lekki ogórek, no i często pojawiające się w mojej głowie podczas obcowania z brettami skojarzenie z klasyczną wodą kolońską 4711. Rześkie, bardzo smaczne piwo. (7/10)


Schwarzbier
z Browaru Bury (alk. 4,3%) serwuje brązową barwę płynu, ale i również aromatu oraz smaku. Palone nuty tutaj raczej ciężko wyczuć, za to piwo jest wyraźnie orzechowe, a poza tym karmelowe oraz chlebowe. Nie ma tutaj substancjalnej słodyczy, ba, jest nawet całkiem wyraźna goryczka. Bardzo smaczna pozycja. (7/10)


Nowalijką na Beerweeku oraz na tym blogu jest browar Spec Kraft. Chciałbym napisać coś miłego odnośnie ich Pilsa, no ale niestety, musiałbym kłamać, a tylko prawda jest ciekawa. Był to jedyny beer truck ustawiony w szpalerze food trucków, więc spięło się to nawet konceptualnie – piwo okazało się dobrym wyborem dla adeptów gotowanych warzyw polanych masłem. Ja fanem nie jestem. (2,5/10)


Kolejna nowalijka to Personall Kraft, browar restauracyjny ze Starego Sącza. Ogarnięci są marketingowo, więc wysłali na Beerweek dwie urodziwe dziewoje, które polewały dwa piwa, z których jedno jest smaczne, choć z pewnością nie każdemu podejdzie. Lacher Pils (alk. 5%) to piwo siermiężne, wręcz rustykalne. Drożdżowe, siarkowe, choć i chmielowe na zieloną modłę, niezbyt gorzkie, ale po prostu pijalne. Takie proste, dobre piwo, które wręcz intryguje brakiem dopieszczenia. Piwo smakujące po prostu jak piwo. Smaczne. (6,5/10)


Browar Stodoła
– to brzmi romantycznie, ale mi się niestety dobrze na razie kojarzyć nie będzie. Serwowany na Beerweeku Pils Česki (alk. 4,7%) to wzór spartolonego pilsa u naszych południowych sąsiadów. Pijałem tego typu abominacje w najgorszych wiejskich browarach Czech i Moraw. Gotowane warzywa, czerwono-owocowe estry, spleśniały korek, a na dodatek brak goryczki oraz wyraźna słodycz. Trzeba się postarać, żeby piwo aż tak zmaścić. (1,5/10)


Micro ipka na życie to całkiem ciekawy pomysł – lekka, a zarazem dzięki żytu charakteryzująca się wzmocnioną pełnią. Rye Micro IPA od Trzech Kumpli (alk. 3,3%) dostarcza taką właśnie żytnią bazę wraz z nadbudową w postaci nachmielenia. Soczyste piwo, mocno cytrusowe z bukietem flankowanym nutami multiwitaminy, minimalnie słodkie i lekko-średnio gorzkie. Żyto nie przeciążyło odbioru piwa (to dobrze), a i po brzeczkowości nie ma śladu – prosto, rześko, konkretnie. (6,5/10)


Pod pastry sour nie podchodzi, a mimo to okazuje się być bliskie niepijalności. Mojito Sour Ale (alk. 4,6%), dzieło Browaru Opolskiego, prezentuje kwaskowo-cytrynowo-limonkowe klimaty przykryte mocnym, natrętnym aromatem miętowej pasty do zębów. W zasadzie to posmak jest tożsamy z uczuciem, jakie mamy po myciu zębów. Jaki miałoby to mieć sens w przypadku piwa? (3,5/10)


RIS od browaru Browarny, czyli Bestie Woodford Reserve BA (ekstr. 30%, alk. 10,5%), przypomniał mi dawne, pierwsze eksperymenty z barrel ejdżingiem browaru Widawa. Hasło ogórek. Konglomerat kawy, gorzkiej czekolady, sporej ilości drewnianych nut oraz lekkiej wanilii stanowi atrakcyjną kompozycję, ale niestety – piwo jest moim zdaniem zbyt słodkie, a ponadto naznaczone wspomnianym wcześniej kiszonym ogórkiem w posmaku. Średnio to wyszło. (5/10)


Pierwsza styczność z wrocławskim browarem Złoty Pies wypadła całkiem zadowalająco. Bobtail Stout (alk. 5,3%) to piwna wersja wytrawnego, palonego espresso. Lekko kwaskowe, proste i pijalne piwo. Nie jest to crème de la crème, ale solidny, smaczny dry stout. (6,5/10)


Świętosłąw Dębicki
zdecydowanie potrafi robić klasowe lagery. Pils (alk. 5,5%) w formie festiwalowej (nie tylko na Beerweeku, ale również wcześniej na WFP) był świeży, z fajną chlebowością okraszoną nutami ziołowymi. Goryczka w sam raz, subtelna siarka, która w jasnych lagerach stanowi manifestację świeżości – też w sam raz. Bardzo dobry. (7/10)


Firestarter
od Hopkultury (alk. 6,2%) to mimo Nowej Zelandii na etykiecie raczej pospolita, wręcz randomowa hazy ipka. W miarę soczysta, soczkowa, nawet jakąś goryczkę ma, natomiast brakuje jej spodziewanych ostrych, spalinowych klimatów, w miejsce których przecier z białych oraz żółtych owoców generycznie zawiewa nudą. (5/10)


Tak to jest, jak się próbuje zadowolić większą liczbę osób – wychodzi to czasami po prostu mało wyraziście. Royals (ekstr. 16%, alk. 7%), west coast black IPA od Browarny, to piwo o wycofanym, lekko cytrusowym nachmieleniu. Na przód wysuwają się ciemne nuty – dominująca lukrecja, ponadto czekolada oraz prażone ziarno. Piwo jest gładkie, niezbyt gorzkie, ale i nie słodkie. Dobrze wypośrodkowane – geometrycznie rzecz ujmując, co niestety odbyło się kosztem wyrazistości właśnie. (6/10)


Jakiś czas temu listonosz, a raczej paczkomatooperator, podrzucił mi piwo zrobione według receptury Łukasza Anczyka z bloga Opiwatele w browarze Cześć, Brat! Sam browar z Jelcza był jednym z zaledwie paru, które w ciągu ostatnich kilku lat odnotowały spory skok jakościowy, poza tym wskutek szczerego zgnojenia szeregu partaczy skalibrowałem sobie dostawy darmoszek w ten sposób, że obecnie jak już, to dostaję tylko piwa faktycznie warte małego wyłomu poza bilans kaloryczny. Spodziewałem się więc czegoś dobrego. I słusznie. Biorę w Ciemno! (alk. 6%) to klasyczna black ipka z ciemnosłodową bazą, dającą czekoladą, karmelem, a nawet odrobinę kawą, oraz z mocno żywiczną nadbudową uzupełnioną jednak o bardziej dyskretne nutki owocowe pokroju dojrzałej pomarańczy, czy melona. Jako że black IPA sama w sobie do popularnych stylów nie należy, zdecydowano się na konsekwentnie mało komercyjne piwo, ergo: finisz jest wytrawny i gorzki. Piwo stanowi płynny sprzeciw wobec bezpłciowości obecnych czasów, emanując wyrazistością. Szkoda, że piwo było częścią łabędziego śpiewu browaru, który nie tak dawno odszedł w niebyt. (7,5/10)


U niemieckiego oprawcy to ja mogę kupować Urquella, a nie craft. No ale jednak skusiłem się na Case Solved od Artezana (ekstr. 15%, alk. 6%), bo puszka zalotnie do mnie mrugnęła, albo przynajmniej takie miałem wrażenie. Kremowość i soczystość jest tutaj wyczuwalna już na poziomie aromatu, który przekonuje nutami przecieru z mango, limonki oraz gorzkiej pomarańczy. W smaku dochodzi do tego nieco zielony sznyt, wypływający z nafty przez karambolę ku zielonej papryce, nie dosięgając tej ostatniej, ale zatrzymując się w pobliżu. No i teraz tak – miała być hazy west coast IPA – ale kaj goryczka? I co najlepsze, mimo to polecam w opór, bo słodyczy jest mało, a piwo jest wzorowo soczyste oraz pijalne. Znika w oka mgnieniu. Fanem ipek być przestałem jakiś czas temu, ale ta konkretna udała się naprawdę świetnie. (7,5/10)


Pinta
reedycja, czyli Kwas Beta (ekstr. 8%, alk. 3,5%) w nowej odsłonie. Fajnie, że padło na tak hermetyczny, mało popularny styl jak Lichtenhainer. Piwo trafiło na rynek w zimowym okresie; i dobrze, można się wszak również orzeźwić, kiedy na zewnątrz wieje złem. Piwo wyszło smaczne – aromat to w zasadzie grodzisz z lekką nutką słodową oraz siarką, która z czasem odpływa w kierunku szeroko pojętej mineralności, smak to subtelna grodziszowa wędzonka w połączeniu z mleczną kwaskowością gose i słodową oraz jabłkową nutką w finiszu. Rześkie jest, smaczne też. (6,5/10)


Buszujący w polskich chmielach Dziki Wschód zaserwował Oktawia weizena Buszujący W Zbożu (ekstr. 11%, alk. 4,5%), wyraźnie goździkowe piwo z nutką anyżu. Jest jednak również owocowo, przy czym obok bananów mamy tutaj także gruszkę oraz moszcz jabłkowy, efekt, który wydaje się być wzmocniony zastosowaniem chmielu Oktawia. Efekt końcowy jest dość rześki z goryczką, której wprawdzie daleko jest do mocnej, która jednakże daje wyraźniej po gardle, niż w typowym weizenie. Dobre. (6,5/10)


Przystanek Tleń
swego czasu był popularny w hermetyczny, birgiczkowy sposób za sprawą serii dzikusów. A jak prezentują się „zwyczajne” piwa z tego browaru? Na początek Tleń Pils (ekstr. 12,5%, alk. 5%), zbożowy, lekko trącący niestety kukurydzą. Smak jest słodkawy, a goryczka wytłumiona – stacza ze słodyczą resztkową walkę niczym Dawid z Goliatem. Tym razem jednk przegraną. Zwyczajne piwo w niekoniecznie dobrym sensie. (5/10)


Tleń Witbier
(ekstr. 12,5%, alk. 5,2%) uderza w zmysły mydlanymi nutami kolendry, sokiem z białego grona i w mniejszym stopniu cytrusami. Smak chyli się jeszcze bardziej w stronę mydła, przy czym nie mam na szczęście tego genu, który u antyfanów kolendry wywołuje mydlaną agresję. Z drugiej strony smakowo poza kolendrowym mydłem ciężko cokolwiek wychwycić; może trochę jabłka w połączeniu z gronem, lekko wchodzącym w rejony korzenne. To jest ten typ piwa, który obywa się bez siarkowodoru, ale wciąż kojarzy się z toaletą. Za sprawą mydła. (5,5/10)


Tleń Birch Ale
(ekstr. 10%, alk. 3,8%) to piwo do wypicia i zapomnienia. Słodowe, kwiatkowe, z nutą moszczu jabłkowego. W smaku ten sam profil, lekkość, smukłe ciało, brak goryczki, lekka słodycz. Wywołuje wzruszenie ramion, ale i przyczepić się nie ma w zasadzie do czego. Może poza nijakością, czemu rzecz jasna nie potrafi zaradzić dodatek mdłej z natury wody brzozowej. (5/10)


Tleń Pale Ale
(ekstr. 12,5%, alk. 4,9%) prezentuje podejście do stylu rodem z epoki pre-hazy. Nie jest to absolutnie ujma, tyle tylko że brak soczystości nie zrównoważono większą wyrazistością. Cytrusowo-żywiczny melanż wchodzący subtelnie w słodką mandarynkę zderza się z wodnistością oraz wycofaną goryczką. Nuda. (4,5/10)


Lubrow Praustbande ’23
(alk. 4,1%) to kolejne z długiej serii piw, które nie zdołały mnie przekonać do nowych polskich chmieli. W zapachu jest dość cytrusowo, w smaku piwo natomiast zatraca wyrazistość aromatyczną, wchodząc w znany ze wspomnianych chmieli melanż kwiatów i swojskich owoców sadowych, finiszując zarazem melonowo, choć i lekko kokosowo. Goryczka lekka, suchawa. Ok, ale not impressive. (6/10)


Urodziny tylko częściowo udane – Tankbusters Third Birthday And Homies x Moon Lark (alk. 5%) jest jednym z niewielu piw od Tankbustersów, które mi nie podeszło. Pils na chmielu Lorien wyszedł trochę siarkowy, ze słodowością obecną dla zmysłów mimo oznaczenia DDH (to akurat nie jest złe), konkretnie gorzki (to akurat dobre), z cytrusowo-kwiatowymi nutami chmielu Lorien oraz akcentem jabłkowym. I tu leży kość pogrzebana – profil Loriena w moim odczuciu do pilsa nie pasuje. Stop nowofalizacji pilsów! (4,5/10)

Tylko jedną czwartą piw powyżej bym powtórzył, w dodatku jedno pochodzi z nieistniejącego już browaru. Za to Artezan się w moich oczach coraz bardziej wybija jako jeden z najlepszych polskich producentów ipek.


recenzje 23259015935319787

Prześlij komentarz

  1. ! Czekałem i trzymam kciuki za dotrzymanie postanowień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, żebym narzekał ale tydzień minął...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kolejny wpis był dopiero w tym tygodniu. Dla równowagi już jutro będzie następny :)

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)