Craftofilizm. Przyczynek do piwnej ewangelii rzemieślniczej.
https://thebeervault.blogspot.com/2013/10/craftofilizm-przyczynek-do-piwnej.html
Panteon Bogów craftofilizmu, którego siedziba mieści się w paśmie Gór Kaskadowych w USA rządzony jest przez duumwirat, małżeństwo AIPA oraz RIS. Pomniejsi bogowie noszą nazwy takie jak Imperial IPA, Amber Ale, American Stout, Black IPA oraz American Pale Ale.
Pomniejszym ośrodkiem, w którym rezydują Herosi tacy jak Tripel, Quadrupel czy Dubbel jest Belgia. Wiara w herosów jest opcjonalna, przy czym Witbier jako ulubione adoptowane dziecko AIPA cieszy się w Panteonie pewną estymą. Takoż i niejaki Lambic, powstały z kałuży wymiocin niewymienionego w piśmie z nazwy Tytana ma w Panteonie uznanie.
Siedzibą Tytanów są wyspy brytyjskie. Ich wodzem jest IPA, a pomniejszymi tytanami między innymi Bitter, Dry Stout, Brown Ale, Porter czy Old Ale. Zmierzch tytanów nastąpił całkiem niedawno. W Panteonie trwają obecnie dyskusje nad wepchnięciem przynajmniej części z nich w objęcia ZUA, jako nieprzydatnych nudziarzy.
Ośrodek ZUA mieści się w czeskiej dolinie Żatca, a wpływami sięga wgłąb Bawarii i ciągnie się pasem aż po niemiecką Nadrenię. Szatanem jest Pils, który powstał niecałe dwa wieki temu jako przejaw buntu części Kapłanów wobec Prawowiernego Piwowarstwa. Jego dzieci noszą nazwy takie jak Kolsch i Alt (według legendy przekazywanej przez jednookiego eremitę z praskiej świątyni Zly Casy, są to bękarty spłodzone z prostytuującymi się już podówczas tytanami angielskimi; poprzez nagięcie czasoprzestrzeni są starsze od własnego ojca), Koźlak (owoc zoofilii sprośnego mistrza ZUA), Kellerbier (nigdy niemyty, śmierdzący pleśnią pomagier) czy też Dunkel (nomen est omen). Najbardziej przewrotnym z demonów jest Hefeweizen, który z daleka może uwieść mało ostrożnego Wyznawcę, z bliska okazuje się jednak jedynie szkaradnym bratem Witbiera, strąconym w otchłań Lasu Bawarskiego za złe prowadzenie się. W kosmologii craftofilizmu Dobro może ze ZUA pochodzić, toteż jednego z potomków Pilsa-szatana zdołano przeciągnąć na dobrą stronę Mocy. A imię jego Rauchbier.
Wraża propaganda głosi, że nie ma czegoś takiego jak polskie ZUO, mimo usilnych prób stworzenia go przez renegackich kapłanów. Jest to jednak tylko propaganda ZUA. Wiadomo, Pils-szatan chce najbardziej, żeby ludzie nie wierzyli w jego istnienie.
Koniem trojańskim w rejonie ZUA jest Polska, w której rezyduje agent Panteonu o imieniu Porter Bałtycki, który jest bękartem.
ZUO posiada w swojej armii szkaradne gnomy o nazwie Pale Lager, owoce grupowej kopulacji Pilsa-szatana z prostytutkami o pseudonimach H2O i $, częściowo z użyciem kolb kukurydzy. Poprzez swoją armię szkaradnych gnomów ZUO rządzi duszami maluczkich nieuświadomionych profanów (tzw. piwożłopów), wiodąc ich podniebienia ku zatraceniu.
Kapłanami Craftofilizmu są Piwowarzy Rzemieślniczy. Stanowią łącznik między Wyznawcami a Panteonem. Ich Celebracje Kultu (noszące nazwę Warek) są poza wszelką krytyką, tym bardziej jeśli zdają się być miejscami wadliwe. W rzeczywistości nie są wadliwe, tylko po prostu niesztampowe, będące wynikiem mistycznej ekstazy w którą Kapłan wpada w trakcie aktu tworzenia.
Kapłani pobierają od Wyznawców za celebrację Kultu odpowiednie wynagrodzenie, które powinno być duże. Bo czcigodna Wiara wymaga dużych pieniędzy. Jeśli jednak żądają mało, to mogą się okazać fałszywymi prorokami, którzy żądając za mało psują rynek. Znaczy się, Kult.
Prawowici Wyznawcy mają obowiązek składać hołd Bogom Panteonu oraz Kapłanom, spijać owoce ich Celebracji i bezwzględnie ganić wszelkich krytyków jakiegokolwiek aspektu Kultu oraz przedmiotu jego czci. Bezustannie pogan mają na rzemieślniczość piwną nawracać i pilnować siebie nawzajem, by w ich wiarę nie wdał się element zwątpienia, który to od Pilsa-szatana pochodzi.
Potężnym orężem w walce ze ZUEM są pociski o kryptonimie IBU, wykuwane mozolnie przez Kapłanów w łączności z Panteonem. Za ich pomocą można niszczyć gnomy ZUA, a także nawracać niewiernych. Trzeba jednak uważać żeby zbyt wysoką dawką nie zaorać zrazu adepta na Wyznawcę zanim się zdąży nawrócić. Ponieważ ZUO jest przewrotne, także korzysta z tej broni, szczególnie sam Pils-szatan. Pils jest w stanie ukazać się jako postać powabna i kusząca, pamiętać wszak należy, że to jemu świat zawdzięcza falę gnomów palelagerowych, które w jego imieniu szerzą piwną ignorancję.
Poprzez bunt kapłanów-renegatów, którzy implementując do Celebracji Kultu nowinki zwane Jasnymi Słodami oraz Dolną Fermentacją (które poprzednio były stosowane jedynie przez marginalne grupy heretyckie) stworzyli Pilsa-szatana, świat wkroczył na drogę dualizmu i nieustannej walki Dobra ze Złem. Wyznawcy to inaczej Piwownicy Światła, których misja polega na zwalczaniu fałszywych proroków, sług Pilsa-szatana (głównie wszechobecnych pale lagerowych gnomów) oraz bezwzględnej dbałości o uratowanie każdego podniebienia zniewolonego przez ZUO. Podniebienie bowiem zapewnia łączność między ciałem a światem metafizycznym, będącym obecnie w śmiertelnym klinczu. Dobro powoli odzyskuje dawne pozycje, po niemalże kompletnym opanowaniu świata przez ZUO w połowie XX wieku.
Prozelityzm piwny jest zatem świętym obowiązkiem każdego Wyznawcy. Głoszenie Rzemieślniczej Ewangelii Piwnej powinno mieć miejsce zawsze i wszędzie, tym bardziej i szczególnie wobec osób które nie chcą o tym słyszeć (RIS-ie wybacz im, nie wiedzą co czynią...). Chrzest odbywa się w najbliższym multitapie za pomocą najbardziej gorzkiego piwa w ofercie, zazwyczaj za wstawiennictwem samej AIPA. Podniebienie które opiera się chrztowi i powraca po nim na ścieżki wybrukowane koncernowymi piwami, oddając się sprośnym błędom lagerożłopstwa, staje się z powrotem profanem, z którym przestawać Wyznawca nie powinien, z uwagi na niebezpieczeństwo sięgnięcia po piwo koncernowe w chwili nieuwagi (ciężki grzech, do zmazania konsumpcją leżakowanego w beczce z balsy RIS-a).
Żaden wyznawca nie ma prawa odchylać się od obowiązku Piwnego Prozelityzmu Rzemieślniczego. I tak już zostanie po wsze czasy, aż nastąpi chwila wielkiej chwały i światem ludzkim będzie rządzić Piwny Rzemieślniczy Panteon, który wypuszczając przez swoich Kapłanów falę za falą bomb IBU będzie utrzymywał rodzaj ludzki w bezustannej ekstazie. Atawistyczna niechęć do goryczy zostanie zlikwidowana. Naturalny stan jednowymiarowości smakowej zostanie przywrócony i zapanuje pokój.
Boski tekst proroku ElDesmadre!
OdpowiedzUsuńGdyby jeszcze zilustrował to ktoś mający do tego rękę... Rewelacja!
OdpowiedzUsuńHehe rewelacja :)
OdpowiedzUsuńDawno się tak nie uchachałem! Jeden z głównych kapłanów "piwnej rewolucji" z takim tekstem!
OdpowiedzUsuńAle rozumiem ironiczny dystans do przeginania. Za zdanie "Celebracje Kultu (noszące nazwę Warek) są poza wszelką krytyką, tym bardziej jeśli zdają się być miejscami wadliwe. W rzeczywistości nie są wadliwe, tylko po prostu niesztampowe, będące wynikiem mistycznej ekstazy w którą Kapłan wpada w trakcie aktu tworzenia." należy się literacki Nobel!
Jest to koncentracyjnie epicki zapis stanu ewolucji własności form: astralnych od dzikich, prymitywnych bytów zagnieżdzonych gdzieś na dalekich przyczółków świadomości do rozpędzonych gladiatorów pędzących ku przestrzeniom gdzie będą eksterytorialnie autonomicznym oligarchami panującymi niepodzielnie każdą duszą przestrzeni.
OdpowiedzUsuń