Loading...

Rolada vs. wodzionka

Wojaże piwne moga być egzotyczne, ale co jakiś czas watro sprawdzić, co się dzieje na własnym podwórku. Szczególnie jeśli na Górnym Śląsku pojawiły się dwa browary, których jeszcze człowiek nie miał czasu bądź ochoty obczaić. Udało mi się je odwiedzić na dwa miesiące przed ogłoszeniem kwarantanny i mam nadzieję, że obydwa przetrwają próbę czasu. Choć to niekoniecznie piwa są ich głównym atutem, a w przypadku jednego z nich wręcz ciężko mówić o piwie jako o atucie.

I. Browar Przystań
Po chyba wieloletnich perypetiach w końcu powstał browar w Parku Chorzowskim. I to nie byle gdzie, bo w mocno reprezentatywnym miejscu nieopodal Stadionu Śląskiego, przy Dużym Stawie, z widokiem na wodę. Ten widok wprawdzie nocą z pewnością nie jest tak imponujący jak za dnia, kiedy świeci słońce, niemniej jednak stanowi dodatkowy atut lokalu, a także możliwy powód, dla którego miejscowe piwa są, jakie są.

Żeby się do niego dostać samochodem, trzeba wjechać na (płatny) parking niedaleko stadionu i przejechać spory kawałek w kierunku Dużego Stawu, nad którym mieści się Przystań. Budynek robi wrażenie. Prostokątny, nowoczesny, ładnie wykończony od zewnątrz, a jeszcze lepiej od wewnątrz. Mocno doinwestowane miejsce z duża przestrzenią, sporymi witrynami, mieniącym się w świetle barem i elegancko wkomponowanej zieleni. Wprawdzie upstrzone jakimiś indiańskimi (?) bohomazami w formie płaskorzeźb słupy Wprawdzie odnowione słupy z płaskorzeźbami robiące na mnie wrażenie indiańskich bohomazów to osobliwa rzecz, ale jeszcze ujdzie. W każdym razie knajpa wygląda drogo.

Część barowa robi bardziej wrażenie lobby hotelowego, z wysokimi krzesłami przy małych stolikach, czarnymi kaflami, metalowymi elementami wykończenia i fajną chill outową muzyką. Imitujące akwaria telewizory to też bardzo zgrabny pomysł moim zdaniem.

Usiedliśmy przy wielkiej donicy z drzewem i jęliśmy konsumować. Jedzenie było dobre i bardzo drogie. Żurek spoko, choć za mało tłusty jak na mój gust, pierś z kaczki dobra, choć dość mączna w konsystencji, natomiast sałatka z polędwicą ponoć wypasiona, ale to nie moje słowa, tylko Ani. Do piw:
Jasne – niby wiedeńskie, ale no nie jest. Jednowymiarowo jasnosłodowe, praktycznie bez goryczki, z urywającym się nagle finiszem. Stołowe, przeciętne (5/10).
Marcowe – bardziej cieliste, słodowe, ciut opiekane, goryczka lekko zaznaczona, niezbyt intensywne. Jako tako (5,5/10).
Miodowe – można to zrobić znośnie, można i nieznośnie. W Przystani zdecydowano się na drugą opcję. Raz, że miodowość przykryła tutaj dosłownie wszystko oprócz delikatnej goryczki, dwa że jest to niebywale męcząca, cukierkowo-landrynkowa forma miodu, sparowana oczywiście ze znaczną słodyczą (3/10).
Pszeniczne – banan zdominowany przez goździk, z którego z kolei wynurza się nuta oleju opałowego. U moich teściów tak śmierdzi w kotłowni. Zbyt kwaskowe poza tym. Ech (4,5/10).

I tyle. Piwa Przystani nie przekonują, ale – biorąc pod uwagę lokalizację – chyba też nie muszą. Miejsce jest tak reprezentatywne i w tak ładnym miejscu, że będzie przyciągało klientów bez względu na jakość piwa. To jedna z tych katowickich miejscówek, w których zapewne „wypada być”. Jak sobie przypomnę moje czasy licealne, picie w Parku Chorzowskim jaboli z pancurami i wyrywanie znaków drogowych w nocy (to ostatnie swoją drogą wespół z jedną z prominentnych postaci obecnej polskiej sceny blackmetalowej), a obecnie stołowanie się w miejscu, której grupą docelową są ludzie majętniejsi ode mnie, to sporą ścieżkę na tym łez padole już przebyłem. Ale przy tych cenach to mogę najwyżej dla widoku latem wpaść na kawę.


II. Browar Alternatywa
Alternatywa działa już ładnych parę lat. Moje pierwsze spotkania z tym browarem, zaraz po uruchomieniu produkcji, były tak skrajnie nieudane, że postawiłem na nich kreskę. Pierwsze warki alternatywnych piw nie nadawały się do czegokolwiek. Powiem więcej – wstyd by mi było żądać pieniędzy za takie potworki. W międzyczasie jednak zmienił się piwowar (obecnym jest Daniel Lempke), piwa zostały mi polecone przez wielu znajomych, no i sam firmowy wyszynk przy browarze ponoć też bardzo fajny. Trzeba było więc w końcu spróbować.

Położona przy jednym z blokowisk Goduli, dzielnicy Rudy Śląskiej, jest Alternatywa de facto knajpą sąsiedzką, z wszystkimi tego zaletami i przywarami. Duży ogródek z placem zabaw. Wieczorki tematyczne (trafiliśmy między innymi na pieczenie pierników dla dzieci; Hani się podobało). Imienne kamionkowe kufle dla sztamgastów. Łyżeczkowanie piany przez barmana. Niskie ceny za jedzenie oraz piwo (10zł za duże poza RISem). Nowoczesne meble, grubo heblowane deski na stropie. Fajne hamaki na łańcuchach przy ladzie. Neonowa ściana z bąbelkami za barem.

Dość eklektyczne, ale i całkiem przyjemne miejsce, jakkolwiek po minach co najmniej dwóch osób z załogi w kierunku mojej osoby wywnioskowałem, że chyba moje pierwsze recenzje zapadły tutaj niektórym mocno w pamięć.

Jedzenie jest godne polecenia. Wodzionka super, golonko duszone w ceramicznym kominku bardzo dobre, burger z pulled porkiem dobry, podpłomyk fajny, tłusty, jakkolwiek mocno odległy od tego alzackiego, o ile się tym ostatnim w ogóle inspirowano. Przejdźmy więc do piwa, które można zamawiać w postaci deski degustacyjnej (łącznie z RISem).

Saison – ton nadają przyprawowo-korzenne nuty, jest trochę cytrusów oraz siana. Słodkawy z lekko podkreśloną goryczką. Dobry (6,5/10).
Witbier z Kaffirem – tytułowy cytrus nadaje ton, kojarząc mi się jak zwykle z geranium, jest więc i różane nawiązanie. Lekko kwaskowe, rześkie, smaczne piwo (6,5/10).
Koźlak – słodowy, delikatnie tostowy, śladowo orzechowy. Finisz gorzki, wyraźnie cierpki od alkoholu. Ten ostatni jest tutaj stanowczo zbyt mocno wyczuwalny (4/10).
Brown Porter – przyjemnie orzechowy, czkoladowy, echa kawy w smaku. Przeszkadza cierpkość w finiszu. Średnie (5/10).
Piernikowe Ale – goździki, trochę kardamonu, ciut cynamonu, bez nut czekoladowych. Aromatyczne piwo, aż się zdziwiłem, że mi smakowało (6,5/10).
APA z Trawą Cytrynową – sporo tytułowej trawy, chmiele w klimatach kwiatowo-anyżowych, podkreślona goryczka, ciut landrynki. Niezłe (6/10).
Red IPA – miękkie w ustach, dobrze wpasowany karmel i ciasteczka, owocowe nuty, balans słodko-gorzki. Smaczne (6,5/10).
Pils – słodowość, kwiatowe nutki chmielowe, umiarkowana goryczka, lekki i fajnie pijalny. Dobry (6,5/10).
American Strong Lager – owocowe i cytrusowe nuty chmielowe, ciut korzenne, mocna goryczka kontrująca ciało i lekką słodycz. To jest bardzo smaczne (7/10).
RIS – czekoladowy likier z akcentem wanilii i sporą ilością nut ciemnych owoców, z rejonu jeżyn. Gęsty i kremowy, z alkoholem w szlachetnej formie, głęboki. Świetne piwo (7,5/10).

A na koniec zakupiony do domu, drogi (28zł bodajże) Alternatywa 6#51 Bourbon RIS (ekstr. 28%, alk. 10,5%). Leżakowany w beczkach po Woodfort Double Oak jest piwem, które ponoć otarło sie o tytuł Kraftu Roku na ubiegłorocznym KPR. I wcale się temu nie dziwię. Główna nuta to esencjonalnie waniliowe drewno, z kolei spośród wszystkich bourbonowych leżaków, jakie piłem, ten jest chyba najmniej kokosowy. Sporo ciemnej czekolady i suszonych owoców potraktowanych klepką, lukrecja, szlachetny destylat. W smaku sporo ciała, natomiast alkoholowa moc oraz taniczność drewna z wytrawnym, orzechowym posmakiem tworzą balans. W posmaku trochę wafelków, kawy i paloności. Głębokie, świetnie przegryzione piwo. Pyszne (8/10).

Fajnie więc, że Alternatywa faktycznie odnotowała znaczny skok jakościowy. Biorąc pod uwagę pierwsze dzieła, nie było to wprawdzie specjalnie trudne, ale jednak. Nie jest to z pewnością polska czołówka (poza RISami, które krajowa konkurencja na ogół wykonuje znacznie gorzej), ale piwa na ogół są smaczne. Sama restauracja jest w pewnym sensie przeciwieństwem Przystani. Przystań jest ekskluzywna i droga, Alternatywa sąsiedzka i stosunkowo tania. Przystań ma piwa delikatnie ujmując nie porywające, Alternatywa ma piwa solidne.

Co jednak podkreślę na koniec – być może nawiedzę obydwa miejsca jeszcze raz. Alternatywę dla rodzinnego obiadu bądź kiedy, zaś Przystań w lato, ładną pogodę, na randkę z kobietą na tarasie z widokiem.

Tyle tylko, że w tej drugiej zamówię pewnie tylko kawę.

śląskie browary 2491355127319646384

Prześlij komentarz

  1. Witam, muszę przyznać, że stracił Pan w moich oczach pisząc o rzeczach o których nie ma pan pojęcia. Jest taka zasada- "nie wiesz, nie wypowiadaj się". Proponuje następnym razem bardziej przygotować się, opisując coś, bo może Pan swoją wypowiedzią zniszyć coś lub kogoś. Browar Przystań ma na swojej stronie info.o budynku i jak to wyglądało wcześniej- zachęcam do sprawdzenia! A u pan "Wprawdzie upstrzone jakimiś indiańskimi (?) bohomazami w formie płaskorzeźb słupy". Budynek jest z 1953r. te kolumny to pięknie odnowione elementy które robią atmosferę. Cały budynek to piękny modernizm.
    Zapraszamy późną wiosną i latem na śląsk, kiedy dzieje się więcej rzeczy- są kontenery kultury itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, uzupełnię kwestię o kolumnach w tekście. Natomiast w dalszym ciągu te kolumny są w moich oczach zwyczajnie brzydkie, ich rodowód nie ma nic do tego. Sam budynek mi się zresztą spodobał pomijając te kolumny, stąd nie rozumiem tak alergicznej reakcji.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)