Loading...

Nowy słowacki Świt

Niedawny pobyt w polskich górach sprzyjał rewizycie w moim ulubionym słowackim browarze, czyli Buntavarze w Svicie, obskurnej słowackiej mieścinie na zachód od Popradu. Mówiąc o Buntavarze że jest moim ulubionym browarem krajan Janosika muszę jednak zastrzec, że stabilność ich piw ulega deterioracji niemal natychmiast po opuszczeniu podwoi browaru, a za to pite na miejscu wprawiły mnie nieraz w zachwyt.

Okazja była tym bardziej kusząca, że w Buntavarze, browarze programowo ejlowym, od Świąt serwowano pierwszego w historii przybytku lagera. Tak, w Słowacji od wielu lat działa browar w którym dopiero niedawno uwarzono pierwszego Pilsa. Ekstraktową jedenastkę. Spodziewałem się wzorowanego na Czechach, żateckiego ciosu, a tymczsem chmielenie na zimno poszło po wypróbowanych w Buntavarze, nowofalowych torach, wskutek czego piwo daje mocno po zmysłach brzoskwiniowymi i cytrusowymi nutami chmielowymi. Piwo ma czysty profil i mimo szczodrego nachmielenia słodowe smaczki są w nim jak najbardziej wyczuwalne. Czeski, średnio gorzki klasyk po nowofalowemu. Myślę jednak, że z żatcem mógłby wyjść jeszcze lepiej. (7/10)

Weizen okazał się być mocno piwniczny i tak świeży jakby był lany bezpośrednio z tanka. Wskutek tego, mimo że bukiet miał zdominowany przez mój niekoniecznie ulubiony goździk, wypadł świetnie. Szczególnie że i ciało miał jak na gatunek nieliche (ekstr. 13,5%), więc kiedy w finiszu dawała o sobie znać słodka nuta miąższu bananowego, to i w smaku się trochę słodko robiło. Świeżość urzekająca. Dlatego właśnie weizeny z reguły najlepiej smakują bezpośrednio w browarze. (7,5/10)

Ze Stoutem rzecz się miała tak, że prawdopodobnie został podłączony do instalacji w następnej kolejności po Christmas Ale. No bo z kranu dawał po nozdrzach winem grzanym, korzeniami ze wskazaniem na goździka, lukrecją i świąteczną kapustą z grzybami (sic!). Chętnie napiłbym się tego kristmasa, bo był chyba mocno osobliwy. Wziąłem butelczynę Stouta do domu i było to zupełnie inne piwo. Zdominowane przez sproszkowaną gorzką czekoladę z domieszką śliwek, uzupełnione o akcenty estrowe i subtelną ziemię w lekko gorzkim finiszu. Raczej wodniste, wytrawne, oszczędnie nagazowane piwo. W porządku. (6/10)

EPA trzyma poziom. Piwniczno-świeże, ciasteczkowo-kwiatowe, z przebłyskami cytrusowymi. Gęste, z konkretnym ciałem, solidniejszym niż człowiek oczekuje po ekstrakcie (14%).

Na miejscu w beczce skończyła się nowość w portfolio, czyli Double IPA (ekstr. 19%), ale na szczęście była dostępna w butelkach. I to z etykietami AIPA, widocznie do nowego piwa jeszcze nie zlecili wydrukować. Piwo pachnie średnio intensywnie cytrusami, ananasem i agrestem. Jest też delikatne masełko, w ilościach które mnie zbytnio nie przeszkadzają. Piwo jest gęste i oleiste, w pełnej zgodzie z wysokim ekstraktem, słodko-gorzkie, za to ze świetnie ukrytym alkoholem. Jest bardzo dobre, co oznacza że bez dwuacetylu byłoby jeszcze lepiej. (7/10)

Wizytę w Buntavarze polecam. Powinna być wręcz czymś oczywistym na wypadek odpoczynku w termach w niedalekim Liptovskim Mikulasu czy jeszcze bardziej w oddalonym o dwa rzuty kotem Popradzie. Można się pozytywnie zaskoczyć, szczególnie jeśli słowackie piwowarstwo utożsamia się ze Złotym Bażantem.

słowacki craft 2912137238830744396

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)