Loading...

Pocztówka z Gdańska

Uwielbiam zwiedzać browary restauracyjne. Podoba mi się idea serwowania piwa w miejscu jego uwarzenia, połączonego z restauracją. Stąd i podchodzę do takich przybytków dwutorowo, kładąc taki sam nacisk na piwa jak i na jedzenie. Czasami tego typu przybytki są za daleko, nie po drodze, i nie zanosi się na odwiedziny w dającej się przewidzieć przyszłości. Wówczas w sukurs przychodzą przesyłki jak ta która niedawno dotarła do mnie z Gdańska, dzięki której mogłem się przekonać czy browar Lubrow to miejsce do którego kiedyś mnie powinno przywiać.

Zachmielacz Trójmiejski to IPA. Według opisów AIPA, ale albo w moich dwóch butelkach coś sknocono albo coś w opisach jest nie tak. Cytrusy? Brak. Żywica? Brak. Owoce tropikalne? Brak. No to jest w ogóle jakiś chmiel? No jest, przypuszczam że angielski, choć pewności nie mam. Zachmielacz smakuje jak piwo domowe, a konkretnie moje pierwsze piwo domowe, którym był angielski pale ale. Od tego mojego jest rzecz jasna bardziej tęgie (ekstr. 17,5%, alk, 7,5%), ale reszta jest podobna. Karmelowa, gruba powłoka słodowa, wyraźna obecność estrów z rejonów czerwonych jabłek, słabe, trochę trawiaste nachmielenie na smak i aromat, a na końcu całkiem mocna goryczka. Jest jeszcze jedno piwo które mi Zachmielacz przypomina, mianowicie pierwsze warki IPA z Artezana, te uwarzone jeszcze zgodnie z wyspiarskim kanonem. Tyle tylko że piwo Artezana charakteryzowało się wysoką pijalnością, czego o Zachmielaczu raczej nie można powiedzieć. Bo w gruncie rzeczy, mimo goryczki to piwo jest słodkie i zamulające. (4,5/10)

Trójmiejskie Piwniczne (alk. 5,3%) próbuje być klasycznym, bawarskim kellerbierem i wita zmysły połączeniem nut zbożowych oraz opiekanych przechodzących w toffi. Obecność nieco trawiastych chmieli jest w aromacie chyba ciut bardziej wyraźna niż w SKM, a nawet niż w Zachmielaczu. Niestety jednak, nieco przesadzono z pełnią i kiedy to opiekane, cukrowe ziarno zaczyna się lepić w ustach, akurat temu piwu nie wychodzi to specjalnie na dobre. (4,5/10)

Została jeszcze SKM vel Szybka Kolej Trójmiejska (alk. 5,1%), którą wypiłem nie robiąc notatek, więc się nie będę zanadto wygłupiał. Nadmienię tylko że aromat był mało chmielowy, mocno słodowy, natomiast goryczka dla odmiany była mocna, trawiasta, o niemieckim charakterze. Średnio mi smakowało, mimo goryczki bowiem trochę zamulało.

Nie powiem żeby powyższa ‘pocztówka’ mnie specjalnie zachęciła do nawiedzenia browaru Lubrow kiedy będę miał okazję ku temu. Cóż, może przynajmniej jedzenie mają dobre.

recenzje 566535456550855553

Prześlij komentarz

  1. Po wypiciu Zachmielacza byłem tak zachmielony, że paskudną goryczkę w paszczy czułem jeszcze na drugim końcu Monciaka. Tak że dla mnie piwo całkowicie niepijalne. Odczucie miałem całkowicie odwrotne niż Ty - potężna i męcząca słodowość nie dała rady skontrować goryczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze inni mieli w nim eksplozję cytrusów. Najwidoczniej wychodzi za każdym razem inaczej. Pytanie czy celowo (próbują dopracować recepturę?) czy omyłkowo. Ale słodowość była męcząca i u mnie.

      Usuń
    2. Gorzkie łodygi zamiast cytrusów? ;) Panowie, nie idźcie tą drogą!

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)