Loading...

Wrężel

Nazwa browaru starczy za tytuł, jest bowiem niezwykła i niespotykana. Ponoć jest to po prostu nazwisko panieńskie żony właściciela browaru. Nie kojarzy się absolutnie z niczym, stąd chyba ma wywołać efekt zdziwienia. Nie powiem, romantyczne posunięcie, choć nie wiem na ile atrakcyjne komercyjnie, tym bardziej że etykiety tej młodej inicjatywy kontraktowej atrakcyjne z pewnością nie są. Wprawdzie kreska jest nawet całkiem, ale w połączeniu z doborem kolorów, czcionką i logo browaru nie przykuwają uwagi i wyglądają tanio. Być może między innymi dlatego, mimo niezłej dystrybucji, warzone w Zarzeczu piwa dotychczas zostały w polskiej piwnej blogosferze prawie kompletnie przemilczane. Czas więc coś skrobnąć na temat browaru kontraktowego, w którym funkcję za garami wykonuje leśnik Adrian Kukuła. Tym bardziej że potrójny debiut zawierał piwo marcowe. Jak na czasy nowej fali, jest to niemal murowana wtopa. A jednak...

Fajne niespodzianki są fajne. Bo Marcowe wrężlowskie (alk. 5%) kupiłem w zasadzie tylko będąc kierowany instynktem kolekcjonera smaków. Nie spodziewałem się po nim absolutnie niczego, tymczasem okazało się w moich oczach taką małą sensacją. Solidne ciało słodowe z całkiem pokaźną słodyczą resztkową kontrowane jest raczej lekką goryczką wybrzmiewającą z nutką czekoladowo-zbożową, a smak obejmuje od nut karmelu i toffi, po brzeczkę, ziarno, a nawet rodzynki, a przede wszystkim tosty (dużo tostów!) wszystko co można sobie w marcowym wymarzyć. Nie lubię tego gatunku bo kojarzy mi się z trochę wyrafinowanie nazwanymi mózgotrzepami, tymczasem wymienione na kontrze Wrężela bogactwo słodów faktycznie znajduje się w butelce. Zaskakujące, bardzo smaczne piwo. W rzeczy samej nie wiem czy w obrębie tego gatunku da się to zrobić lepiej. (7+/10)

Wrężel Pszeniczne Jasne (ekstr. 12%, alk. 4,8%) jednak rozczarowuje. Jest to piwo słodowe, trochę chlebowe, mocno drożdżowe, wpadające w piwniczność. Jest ożywiane lekkim kwaskiem i nutami cytrusowymi, zawiera trochę akcentów goździkowych, natomiast nie jest to żadna „eksplozja owocowego orzeźwienia”, jak chce tego tekst na kontretykiecie. Przede wszystkim temu nie jest, że brakuje tutaj nut owocowych, natomiast względna zawiesistość piwa czyni je nie do końca orzeźwiającym. Szkoda, najwidoczniej drożdże spłatały piwowarom małego figla i piwo nie wyszło tak jak miało. Z wad wyczułem nutki metalu i siarki, z czego druga zaczyna być wyczuwalna w momencie kiedy pierwsza zanika – kwestia temperatury. Nie są one mocne i nie ważą zbytnio na całości, która to jednak biorąc pod uwagę resztę nie wypada przekonująco. (5/10)

Wrężel American Pale Ale (ekstr. 12%, alk. 4,8%) to jedyne piwo z potrójnego debiutu browaru, którego obecność w nim nie dziwi wcale. Mieszanka amerykańskich chmieli, eksplozja smaków etc. blablabla. Markieting. Tymczasem jest to bardzo leśne piwo, już dawno nie piłem czegoś równie żywicznego. Do tego obligatoryjne cytrusy i trochę karmelu przechodzącego w toffi. Piwo ma stosunkowo lekkie ciało, delikatną słodycz resztkową i całkiem mocną goryczkę. Ma jednocześnie tę przypadłość, że ciężko się na nim skupić – nie absorbuje zmysłów wcale, choć jest dalekie od wykastrowania. Jest poprawnie zrobione, pijalne bez dwóch zdań, ale ciężko się nim zachwycić. (6/10)

Wrężel Stout Owsiany (ekstr. 11,5%, alk. 4,5%) jest utrzymany w klimatach zbożowych, prażonych, czekoladowych i kawowych. Jedwabistej, owsianej gładkości tutaj nie ma, za miękkość w ustach odpowiada musujące nasycenie. W rzeczy samej niedaleko mu do dry stouta, szczególnie że na goryczkę władowano sporo chmielu Chinook. Smaczne piwo. (6,5/10)

Następnym i póki co ostatnim piwem Wrężela była AIPA (ekstr. 16,5%, alk. 6,8%). Wbrew parametrom jest to piwo nie dość że łagodne, to w dodatku zaskakująco mało treściwe, z niską jak na styl goryczką. Wręcz jest trochę za łagodne, bo w połączeniu z niemalże nieistniejącym posmakiem piwo dosłownie przelewa się przez usta nie zostawiając żadnego śladu w sensorycznej pamięci, poza tym że jest wyjątkowo mało wyraziste. Fajny aromat świeżego chmielu z przewagą cytrusów, a dodatkowo mango i odrobina żywicy robią swoje, ale jest to piwo do niezobowiązującego picia. Na pewno nie jest to zaś żadna bomba aromatyczna. No ale smaczne w sumie jest, szczególnie pod koniec szklanki, choć jak na dzisiejsze czasy to może się okazać za mało żeby sprostać konkurencji. (6,5/10)

Ciężko wyrokować o przyszłości Wrężela, ale z pewnością nie jest to najgorszy z nowych kontraktowców. Za Marcowe duży plus, a gdyby jeszcze do Stouta Owsianego dosypać trochę więcej owsa, to i ono może dołączyć do wrężlowskich gwiazdek. Żeby rzeczywiście zrobić wrażenie, muszą wprawdzie jeszcze trochę popracować, ale potencjał jest. Tylko czasu mało, bo konkurencja jest coraz bardziej liczna.

A ja nadal nie wierzę że z tego zestawienia najlepsze było piwo marcowe.

recenzje 1892247850319662829

Prześlij komentarz

  1. Nie miałeś wrażenia cierpkiej i ściągającej goryczki w AIPA i APA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, obydwa piwa były bardzo wygładzone, goryczka mniej intensywna niż się spodziewałem, o 'normalnym' charakterze.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)