Loading...

Nowa fala w restauracjach

Miałem ten wpis zacząć słowami którymi chwaliłbym coraz większą różnorodność stylistyczną rodzimych browarów restauracyjnych. Zastanowiłem się jednak i stwierdziłem, że po pierwsze byłoby to niesamowicie banalne stwierdzenie, a po drugie, że niekoniecznie bym się z nim zgodził. No bo różnorodność jest coraz to większa, to fakt, ale czy jest się naprawdę czym emocjonować? Nie zrozumcie mnie źle, fajnie że się rynek rozwija, ale na pierwszym miejscu jest dla mnie piwo jako takie, czyli jego smak a nie gatunek. No bo powiedzcie szczerze, kto poza osobami pałającymi obrzydzeniem do pilsa nie wolałby się w takim browarze napić rewelacyjnej czeskiej jasnej dwunastki zamiast średnio udanego imperial stouta albo niezbyt smakowitej IPA na chmielach nowozelandzkich? Ja bym wolał, co nie zmienia faktu, że lubię próbować co też nasze browary restauracyjne uwarzyły mniej sztampowego.

Gliwicki MajEr uwarzył american pale ale czyli APA (alk. 5,3%) i zabutelkował. Fajnie. To znaczy, ściśle to uwarzył piwo piwowar Michał Grossmann, dotychczas koncentrujący się w gliwickim browarze na stylach niemieckich i angielskich, grzeczniejszych od tych zza Wielkiej Wody. I zapewne nie pozostało to bez wpływu na APA, które wita nozdrza stonowanym, przyjemnym zapachem brzoskwiń z puszki, ananasa, truskawki i chlebowo ciasteczkowej słodowości, co w smaku przekłada się na piwo łagodne i miękkie, choć rzecz jasna niewyzbyte lekko zadziornej, „greifrutowej” (sic!) goryczki. Co się dodatkowo podoba to świeża brzeczkowość w drugim akordzie, ten element który sprawia że dobrze uwarzone piwo w browarze restauracyjnym smakuje częstokroć lepiej niż jego odpowiednik wyprodukowany w klasycznym browarze. Pełnia jest nieco wyższa niż klasycznym APA, piwo robi raczej wrażenie EPA z amerykańskim chmielem, ale nie ma w tym niczego zdrożnego, przynajmniej moim zdaniem. Świetna rzecz. (7,5/10)

Z zieloniogórskiego Hausta odszedł główny piwowar Jarosław Sosnowski, żeby skupić się na autorskim, póki co bardzo udanym projekcie Birbant, zaś w Zielonej Górze sięgnięto po usługi Pawła Kąkola. Haust swego czasu był jednym z pierwszych polskich browarów restauracyjnych który zdecydował się na śmiałe eksperymenty stylistyczne. Tyle że receptury tych bardziej udanych piw były autorstwa Krzysztofa Kuli oraz Sosnowskiego. Jako że obydwoje warzą teraz jako Birbant, powstało pytanie czy nowy piwowar utrzyma wysoki poziom dotychczasowych nowofalowych piw z Hausta. Niestety, są z tym problemy. Cascadian Dark Ale (alk. 6,5%) to niby black IPA, tyle że w zasadzie niemalże wyzbyta chmielu, którego przez nos nie wyczułem w zasadzie wcale, w smaku już parę nutek żywicznych zupełnie w tle się pojawiło, no i jest jeszcze goryczka w ziemistym finiszu, nieco podbita ale w żadnym wypadku nie potężna. Głównym problemem jest tutaj jednak nadmiar kwaskowości. To nie jest lekki kwasek od palonego ziarna, to coś znacznie gorszego, na granicy zepsucia. Kompozycja jako taka też nie powala na kolana – ot karmel, połączenie słodów i estrów skutkujące nutami ciasta ze świeżymi śliwkami i rabarbarem poprószonego szczyptą kakao, no i w zasadzie tyle. Męczące piwo, głównie za sprawą tego kwasu. Nad resztą trzeba by jednak również popracować. (4/10)

Zaskoczeniem było Co Ty Na To (alk. 6,4%) z radomskiej Pivovarii, browaru restauracyjnego z Radomia którego dotychczasowe piwa mnie mówiąc delikatnie nie wprawiły w zachwyt. Nie miałem wielkich oczekiwań wobec ich IPA, można było zresztą gdzieniegdzie przeczytać że wyszła średnio. A tymczasem... jest zupełnie inaczej. Muszę przyznać że chłopaki w Pivovarii mają jaja. Poszli pod prąd i uwarzyli łagodną IPA, daleką od modnego dzisiaj przeładowania chmielem. Dwie trzecie aromatu oraz smaku to świeża, ciasteczkowa słodowość, która wyszła bardzo przyjemnie. Pozostała trzecia to chmiel, kwiatowy, z niewyraźnie majaczącą nutką tropikalną głęboko w tle. Poza tym pełnia, lekka słodycz i goryczka która wpierw wydaje się być wręcz nieobecna, aktywuje się po około pięciu łykach, okazuje się wówczas jednak całkiem intensywna (na poziomie bittera) i przyjemnie zalega. Mnie to piwo kupiło, bo kompozycja jest świetna, sam pomysł świadczy o cojones pokaźnych rozmiarów, a piwo udowadnia że harmonia i wyważenie potrafią bić na głowę nawet w łagodnym wydaniu niektóre modne obecnie chmielowe bomby. (7,5/10)

Wszystko idzie w dobrym kierunku, browary restauracyjne, przynajmniej niektóre, depczą po piętach ‘kraftowcom’, poszerzając zarówno portfolio jak i dostępność swoich piw.

recenzje 8557240776758036478

Prześlij komentarz

  1. U mnie w notatkach CDA z Hausta figuruje jako "smakuje jak przeciętny dry stout" ;)

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)