Loading...

O kreowaniu piwnych celebrytów

źródło: Browar Pinta
Swego czasu mocno lansowany był w Polsce niejaki Norman Davies, brytyjski historyk znany z tego że pisze książki zbyt długie żeby ktokolwiek je czytał do końca oraz z tego że jest znany. Lans był konkretny, bo Davies ciepło wypowiadał się o naszej historii, Polacy się jarali że sam Pan Wielki Brytyjczyk coś dobrego o nas mówi i było fajniusio. Bardziej wnikliwego obserwatora mogło jedynie dziwić, że historyk przedstawiany jako wielkie objawienie i nie wiadomo co u siebie w kraju pozostaje jednym z wielu mało znanych naukowców. Myślę że widać to po tym, że kiedy później lans nieco osłabł poczuł on nieodpartą chęć do udzielania się w polskiej przestrzeni publicznej komentarzami dotyczącymi aktualnej sytuacji politycznej w Polsce, komentarzami lizusowskimi wobec sił markujących władzę w tym kraju i rozdających granty, zaś same wypowiedzi były nieco na bakier z tezami stawianymi w niektórych jego książkach. Sprawiało to wrażenie aktów desperacji w celu bycia ponownie zauważonym.

I nie wiedzieć czemu przypomniał mi się ów pan z okazji lansowania u nas kolejnego zagranicznego celebryty, tyle że na niwie piwnej. Simon Martin to taki walijski vloger, który został w Polsce rozpropagowany przez Kopyra. Tutaj gwoli wyjaśnienia – nam się może wydawać, że ci zagramaniczni piwni vlogerzy/blogerzy to są niesamowicie popularni, ale wystarczy spojrzeć na samą ilość blogów/vlogów piwnych po angielsku, uświadomić sobie ile osób włada tym językiem z domu oraz ile się go nauczyło a jednocześnie interesuje się tematyką piwną (ergo jak ogromny jest to 'rynek') i człowiek jest zmuszony skonstatować, że sytuacja na rynku piwnych vlogów/blogów diametralnie różni się od polskiej. Te najpopularniejsze anglojęzyczne mają zazwyczaj ilość odsłon porównywalną do mojego bloga, nie będącego przecież najpopularniejszym polskim. O popularności Kopyra to sobie ci anglojęzyczni mogą jedynie pomarzyć, gdyby widzieli jego staty to by im z pewnością gały z oczodołów fikołka na posadzkę zrobiły. A nawet wówczas nie byliby nadmiernie znani, biorąc pod uwagę ogrom tego rynku.

Simon Martin ma łącznie niecałe 900 000 wyświetleń od stycznia 2010 roku. Pięć razy mniej niż Kopyr działający połowę tego czasu na dużo mniejszym rynku. Ile z tych wyświetleń jest z Polski? Mogę sobie tylko gdybać, ale Kopyr zapewnia konkretny lans. Jak się popatrzy na ilość wyświetleń i komentarze pod poszczególnymi filmikami, zależność staje się oczywista. Filmiki z tysiącami wyświetleń są głównie komentowane przez Polaków, te z setkami wyświetleń, a więc sprzed ponad roku, przez użytkowników anglojęzycznych. Najnowsze filmiki mają mało wyświetleń, przy czym ewidentnie wystają ponad normę recenzje piw polskich, oglądane zapewne głównie przez polskich widzów. Sortując filmiki według popularności, polskie są w czołówce, choć niektóre zagraniczne mają więcej odsłon. Te ostatnie jednak są w sieci od co najmniej roku, niektóre nawet 3 lat, miały więc czas żeby nazbierać kliknięć. Te polskie z tych najpopularniejszych są najmłodsze, mają od 3 do 6 miesięcy. A według słów autora, we wrześniu ubiegłego roku łączna ilość wyświetleń wynosiła niewiele ponad pół miliona. Lans w Polsce zaś zaczął się w listopadzie i od tego czasu ilość wyświetleń wzrosła o niemalże 400 tysięcy. Zaryzykuję więc hipotezę, że jest to taka gwiazda z zagranicy, która za granicą nie jest żadną gwiazdą, tylko u nas się taki wizerunek kreuje na użytek gawiedzi. Po co? Nie wiem. Nie jest to jednak istotne, bardziej mnie interesuje sam mechanizm kreowania takiego autorytetu i to jak łatwo publika podejmuje u nas grę jeśli tylko jest odpowiednio kokietowana.

Mówicie że może on faktycznie jest taki świetny a jego filmiki tak odlotowe, że po prostu chwyciło? Nie jestem reprezentatywny dla widzów vlogów, bo jest to forma ekspresji która z zasady dostarcza mi mniej więcej tyle rozrywki co oglądanie gameplayów Tetrisa albo obserwowanie wędkarzy w akcji przy jakiejś sadzawce. Nie podejmuję się więc oceny, aczkolwiek ja tutaj widzę gościa który raz bardziej a raz mniej trzeźwo gada coś do kamery, będąc przekonany o słuszności swoich słów, ja jednak mam wrażenie że nie zawsze wie co mówi. Załóżmy jednak roboczo że te filmiki nie są źle zrobione. Wydaje mi się wszak, że mechanizm zdobywania popularności działa w tym przypadku inaczej, a mianowicie na zasadzie kokieterii.

Rzecz w tym, że większość piw które Martin recenzuje są według niego albo fantastik albo absolutli fantastik. Wydaje się że szczególnie te polskie. Nieobeznanego z wyspiarską mentalnością Polaka może to zwieść, może sobie pomyśleć że jemu rzeczywiście to wszystko wybornie smakuje. Kto jednak poznał Anglików bliżej (a Walijczycy do cna przesiąkli angielską mentalnością, nawet jeśli temu gwałtownie zaprzeczają), wie że stosują oni taktykę kokietowania rozmówcy/słuchacza, taktykę poklepywania pleców, w rzeczywistości myśląc sobie często zupełnie coś innego. Po tym jak poznałem Anglików bliżej nie ufam już osądom wyrażanym przez nich wprost. Polska prostolinijność to na Wyspach coś egzotycznego. Piszę to tylko tak jakby ktoś zdecydował się zanadto jarać się enuncjacjami Martina. Jego wybór oczywiście, ja tutaj tylko wyrażam swoje zdanie, o niczym również nie przesądzam. To może przecież być jeden z garstki szczerych Wyspiarzy i wszystko oprócz chemicznego Desperadosa może mu faktycznie smakować, jak najbardziej. Ale przypuszczam, że to właśnie kokieteria Martina połączona z promocją Kopyra i przedstawieniem go (wcale niekoniecznie wprost) jako swego rodzaju gwiazdy zapewniła mu status piwnego celebryty w Polsce. Już Polacy jakoś tak mają, że są w siódmym niebie kiedy ktoś z zagranicy mówi o nich dobrze – czy się nazywa Norman Davies, czy Simon Martin, czy też Burak Obamba. Przedstawiciele innych narodów w takich momentach często stają się nieufni, wietrzą postęp, u nas jest na odwrót.

Lans wszedł ostatnio w następną fazę. Martin został zaproszony na Birofilię, dostał dyspensę do sędziowania w konkursie piw domowych jako laik wśród osób wykształconych sensorycznie względnie zajmujących się piwem zawodowo (!), dał wywiad i pomógł Pincie uwarzyć piwo Call Me Simon, red ale na sterydach. I to jest oczywiście dla niego fajna rzecz, niemniej jednak odczuwam pewien dyskomfort, patrząc z boku jak to wyciągany jest z kapelusza pewien mało u siebie znany vloger i lansowany u nas na gwiazdę, w sposób apelujący do jednego z najniższych instynktów, czyli do próżności.

Ja mu oczywiście życzę jak najlepiej, robi wrażenie sympatycznego kolesia, mimo że użył moje zdjęcie do miniaturki jednego ze swoich ostatnich filmików bez zaznaczenia skąd je ma, ale czy z naszej strony nie świadczy to o kompleksie prowincjonalności? Co sobie myślimy, czytając historię o tym jak to jakieś dzikie plemię ludożerców na jednej z pacyficznych wysp obwołało jakiegoś europejskiego poszukiwacza przygód na swojego najwyższego wodza, otoczonego czcią i szacunkiem? Człowieka którego jedyną 'zasługą' było to że przybył z dalekich krain? No właśnie. Śmiejemy się z tego.

Ale z kogo my się tak naprawdę śmiejemy?

Simon Martin 8703128015354847791

Prześlij komentarz

  1. Kult cargo w pełnej krasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pewnie przeczytałeś na blogu Tomka pomysł był marketingowy i sprzedawalny, czego ja osobiście nie jestem w stanie potwierdzić, ani zrozumieć, bo konsument ze mnie do dupy i nie wzruszają mnie takiego typu akcje. Może rzeczywiście osoby z zagranicy są dużo bardziej atrakcyjne niż autorytety z Polski, who knows.
    Ciężko ocenić jego umiejętności sensoryczne na podstawie recenzji piw z najwyższej światowej półki, bo tam raczej wad nie znajdziesz, choć czasem ;) ;) ... Na pewno widać było niejednokrotne poklepywanie po plecach, ale w sumie to taki urok branży, szczególnie w Polsce. Powiedzieć prawdę i cokolwiek na temat tuzów spotyka się z ostrym szczekaniem.
    Tak naprawdę trzeba zadać sobie kilka pytań. Czy Simon Martin jest nam potrzebny do propagowania piwa ? Dlaczego tak mało się mówi o pozostałych sędziach zagranicznych, którzy na Biro są od kilku lat ? Kto z czytelników tego bloga potrafi wymienić z imienia i nazwiska wszystkich, którzy sędziowali Grand Championa w tym roku i dlaczego pseudomedialność stoi przed wiedzą i profesjonalizmem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mówiono mi że on jako sędzia na konkursie też prawie wszystko kwitował jako fantastik, więc to moim zdaniem obniża rangę tego konkursu. Ale w sumie jeśli tak rzeczywiście było, to na wybór GC nie miał wpływu, wszystko super, no to wszystko po tyle samo punktów ;)
      Tak to niestety jest, że gorszy pieniądz wypiera lepszy, i to na tym przykładzie dobrze widać. Jest o nim głośno, to każdy chce mieć słit focię, a nie jakimś mało medialnym ekspertem. Inna sprawa że z Seidelem w jego ubranku osobiście bym foty nie chciał mieć :P

      Usuń
  3. Dobrze napisane! Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst, do tego zgadzam się w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, walijski vloger Stanem Tymińskim polskiej sceny piwnej, dla mnie sam fakt że promotorem jest św. Kopyra dyskredytuje całą sytuację. Sam vlogów nie lubię, a na blog naszego nasłynniejszego vlogera od afery z monstrancją nie wchodzę (mam uczulenie na religijnych fundamentalistów, zwłaszcza tych którzy swoje "świnte" oburzenie propagują publicznie).
    Ciekawy jestem jak ta cała akcja "promocyjna" się skończy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma swoje 5 minut i tyle, za pół roku nikt nie będzie o gościu pamiętał.

      Usuń
    2. Cieszę się że się podoba, choć gwoli uczciwości powinieneś wiedzieć, że napisała to osoba przy której Tomasz K. może się jawić jako zgniły modernista ;)

      Usuń
    3. spox, dopóki nie dajesz tego tutaj odczuć, tylko piszesz o piwie, to dla mnie jest cacy i nie interesuje mnie czy jesteś zwolennikiem Terlika czy też może wyznajesz Swaroga.

      Usuń
  6. Wreszcie ktoś w miarę opiniotwórczy i rozpoznawalny w branży (przynajmniej blogerskiej) odważył się powiedzieć głośno to, co wiele osób myśli na temat wyspiarskiego wesołka Simona - że jest to osoba cokolwiek przypadkowa. Nie mam co do tego większych wątpliwości, a z każdym kolejnym filmem z jego udziałem utwierdzam się w tym przekonaniu coraz bardziej. Nie tylko wszystkie degustowane przez niego piwa są "fantastic" i "absolutely fantastic", ale w 99% Simon wyczuwa w nich "grapefruit" i "tons of American hops!". W rozmowach z Kopyrem najczęściej kiwa głową, przytakuje, raz na jakiś czas dorzuci "yes" i "right". W relacji z warzenia "Call me Simon" błąkał się jak sierota z kamerą/aparatem między kadzią a tankiem i dopytywał chłopaków z PINTY, co to za chmiele dają mu do wąchania (a przecież miał być twórcą czy współtwórcą receptury tego piwa). Jednym słowem - taka pocieszna maskotka polskiej nowofalowej sceny piwnej, z którą można sobie zrobić zdjęcie na festiwalu. Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to jest niestety znak naszych czasów, że "śpiewać każdy może" - a zwłaszcza być blogerem/vlogerem i uprawiać grafomaństwo pod każdą postacią w internecie. Sieć wszystko przyjmie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja natomiast jestem sklonny wspolczuc Simonowi. Dal sie wkrecic, a precyzyjniej, wkrecili go polscy szpece - w cos, co go ostatecznie przeroslo. Jego wina, ze ulegl, ale moim zdaniem wiecej za uszami ma strona polska. Zakladam, ze zdawali sobie sprawe, ze tak to wlasnie sie skonczy, a jednak zdecydowali sie goscia wykorzystac jako maskotke. Widac to w sposobie w jaki go traktuja na dostepnych video; nie pozwalaja dokonczyc zdania, nie sluchaja, kiedy mowi i gadaja w jego obecnosci za duzo po polsku a za malo po angielsku, co jest ewidentnym brakiem taktu wobec zagranicznego goscia.
    Dzieki za ten tekst, ale marze o krytycznej analizie polskich piwnych blogerow, co oczywiscie jest trudniejsze, bo to przeciez pisanie o swoim ogrodku i latwiej mozna oberwac. Chodzi mi o krytyczny tekst o Kopyrze, ktory nota bene, jest glownym odpowiedzialnym za jaja zrobione z Simona i ktory ostatnimi czasy nie radzi sobie z uderzeniami wody sodowej do glowy (np. histeryczna rekacja w sprawie Grand Prix - K za duzo chcial wziasc na klate, jakoby reprezentowal calosc polskiej sceny crafta, smich mnie ogrania). Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PiwoHejt zrobili coś takiego, tyle że z jajem ;) Myślę że analizy na poważnie się nie doczekasz, bo środowisko blogerskie jest stosunkowo małe, sporo osób sie zna, a niekoniecznie człowiek którego lubisz musi być według Ciebie utalentowanym blogerem ;) Sporo osób jest krytycznych wobec Kopyra, sporo się też miota między krytykowaniem go a jego obroną, co nieco dziwnie wygląda. Krytyczne głosy nie są raczej opubliczniane, przynajmniej w blogosferze, aczkolwiek osoby zainteresowane myślą często w ten sam sposób. Może to na zewnątrz faktycznie dziwnie wyglądać. Myślę że sporo osób też macha po prostu ręką. Ja nie mam problemu z krytykowaniem, tyle że musze być całkowicie pewnym tego co piszę, a jeśli chodzi o motywacje dotyczące promocji Martina, to mogę sobie tylko gdybać, tak samo jeśli chodzi o akcję z Grand Prix etc.

      Usuń
  8. Bacznie prześledziłem aferę Kopyra z Działakiem a teraz wykorzystanie Simona .Uważam ,że w obu przypadkach Kopyr myślał jedynie o swoim interesie. Moim zdaniem Kopyr to gwiazda która aby świecić kogoś musi poświęcać. Zły człowiek :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwalbym go zlym czlowiekiem, ale ewidentnie brak mu kultury, oglady i umiaru, co z czasem wyszlo z cienia (zachwycil sie swoimi statami) i gosciu od pewnego czasu przestal sie kontrolowac. Sloma wylazla z buciorow. Przestalem sledzic jego tworczosc wlasnie z tego powodu. Jako przyklady vlogerow zajmujacych sie piwem i tylko piwem w kulturalny/profesjonalny sposob polecilbym Beer Geek Nation i Ryana Reschana.

      Usuń
    2. Troszkę się zagalopowaliście. Tomek jest świadomy swojego sukcesu i go rozumie. Ja wiem, że w Polsce nie lubi się takich sytuacji, ale świat jest trochę inny i powinniśmy iść w drugą stronę, tj. czasem zapominać o fałszywej skromności, która zalatuje lekko hipokryzją. Nie wydaje mi się, żeby Tomek kogokolwiek poświęcał, mieli pomysł z Simonem, trochę się zagalopowali i wyszło to marnie w samym środowisku, bo oczywiście na zewnątrz sytuacja jest super, zwykli obywatele zobaczyli "sędziego z UK".

      Usuń
    3. czyli Kopyr wg Ciebie to burak zwykły jest :)

      Usuń
    4. @up
      ano na takiego wygląda

      Usuń
    5. Sugerowałbym jednak, żebyście nie obrażali go bezpodstawnie.

      Usuń
    6. Piotrek o którym środowisku mówisz ? środowisku Żabki ,Lidla czy jakim .Kopyr jest egocentrykiem wyznającym zasadę po trupach do celu.

      Usuń
    7. Ja bym też nie oskarżał nie znając szczegółów, motywacji etc. Z pewnością podjęcie współpracy było podyktowane zyskiem, co nie dziwi, przecież on w ten sposób zarabia. Niekoniecznie stan wiedzy Martina nt. piwa mógł być dla niego oczywisty, choć nieco protekcjonalne traktowanie gościa o klasie nie świadczy, jak tu powyżej napisano etc. Zbyt złożona sprawa z mnóstwem gdybania, stąd wolałem się też w tekście skupić na zjawisku a nie na osobie.

      Natomiast zastanawia mnie kto wepchał Martina do panelu sędziowskiego KPD, po tym jak kwalifikacje Martina powinny były już być dla niego oczywiste. Bo nie wiem kto to był, może jego promotor, a może zupełnie ktoś inny. Tak czy inaczej, dość karykaturalnie to wyszło.

      Usuń
  9. zapewne chodziło o środowisko sekciarzy. Normalni konsumenci nie rozkładają na czynniki pierwsze akcji promocyjnej pinty, itp spraw tylko piją piwo, choć nie mówię że rozkładanie to samo w sobie jest złe. ale też uważam, że to trochę hejtrstwo na kopyra. mówienie, że to zły człowiek, i wykorzystuje (np. Czesława Dziełaka - jak, pytam się) to chyba jednak przegięcie. Można go lubić albo nie, ale oceniać cnoty osoby na podstawie jego filmików i działalności, bądź co bądź zawodowej, to chyba przeginka, zwłaszcza, że naprawde nie zrobił on niczego nieetycznego. Źdźbło w oku bliźniego...

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałem że "prawdziwy polak" prędzej czy później musi takim tekstem docenić i podbudować własne ego.
    Tak swoje `ego` a nie objawić to co wszyscy którzy o piwie wiedzą więcej niż to że pije się je z butelki, znali.
    Wie to także Simon.
    Dlatego on bo to kolo z humorem i dystansem do siebie który nie dzieli włosa na czworo.
    Wielokrotnie podkreślał swój skromny udział w przedsięwzięciu i dziękował za wspaniałe przyjęcie. Myślę że o tym też wszyscy usłyszeli.
    Następnym razem zamiast zagranicznego vlogera "wstawi się" polską blogosferę piwną.
    A piwo wtedy powinno nazywać się:
    "Burak Polski, miszczem Polski".


    OdpowiedzUsuń
  11. Ja przestałem oglądać Kopyra jak wyczułem fałszywy przekaz, wg. mnie test lagerów był zwykłą reklamą Carlsberga, jak kręcił aferę z Grand Prixem to za plecami był wielki plakat Grand Championa... itd. komercjalizacja to nie droga vlogera

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wydaje mi się, że potrzeba więcej niż dwa-trzy "wystąpienia" bohatera tego wpisu by stwierdzić, czy ma on coś ciekawego do powiedzenia w kwestiach piwa i po prostu zadecydować.
    Ja tyle potrzebowałem, teraz jak go widzę to omijam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kopyra szanuję-bo moim zdaniem wiele robi dla kultury piwnej w Polsce. O Simonie dowiedziałem się z filmiku-pod którym próbowałem się dowiedzieć kto to. W końcu jakoś doszedłem. No i szału nie było. Filmiki ma fajne. Każde piwo ma same plusy:) Obejrzałem kilka recenzji- w tym naszych polskich piw. Starczy. A że akurat Kopyr się zaprzyjaźnił i wciągnął Simona dalej-dlaczego nie. Tylko chwalić. Jak dla mnie na pewno dobry wydźwięk będzie miało to że był on i we Wrocławiu i w Żywcu. Do tego wspólne piwo. Jeśli tylko dzięki temu kilka/nascie tysięcy ludzi z innych krajów dowie się o naszym piwie- bardzo fajnie. Że zrobili go sędzią... no cóż -nie jestem piwowarem -nawet o tym nie wiedziałem. Z jednej strony -niefajnie-z drugiej-znów wydźwięk reklamowy i tyle:) Mnie to nie przeszkadza.
    javiki

    OdpowiedzUsuń
  14. Żona kopyra wczoraj wpakowała mi się do wyra dzwonię do niego żeby mu o tym powiedzieć a on na to że jest w dublinie i w ogóle to call me simon im not tomasz anymore, powie mi ktos o co wgl w tym chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  15. Mhm ....

    http://www.barryanddistrictnews.co.uk/news/11302044.Barry__39_s_ale_reviewer_honoured_in_Poland/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i o czym to według Ciebie świadczy? Że jakiś lokalny portalik z pięćdziesięciotysięcznego miasteczka w Walii z którego pochodzi napisał o nim w artykuliku który ma zero lajków i dwa tłity? Oni tego nawet na wallu u siebie na FB nie zalinkowali, a większość wyświetleń jest pewnie z linku w Twoim komentarzu. I jeszcze to określenie 'world-renowned'? Kaman :)

      Usuń
    2. No według mnie właśnie jest to porażka, a mhm oznacza zażenowanie, bo nie chciałem niczego więcej napisać ...
      Najbardziej mnie cieszy zdjęcie z podpisem Simon i fani z Polski. AleBrowar wielbi Simona, no co za partactwo.

      Usuń
    3. Hehe, to samo sobie pomyślałem. Nie tylko AB zresztą, Pinta też.

      Usuń
  16. Wiedziałem, że prędzej czy później na którymś blogu znajdę taki tekst. Nie żebym miał coś przeciwko konstruktywnej, rozsądnej lub uzasadnionej krytyce, a już na pewno nie lubię oddawać czci "świętym krowom", niemniej uderzenie w Kopyra (a niektóre teksty powyżej są skandaliczno-żenujące) jest dla mnie wzorcowym przykładem typowo polskiego zjawiska pod tytułem: "jak się ktoś wybije, to trzeba go zgnoić, niech równa do szeregu".

    Kopyrowi należy się uznanie, za to ile osób w Polsce skłonił do próbowania nowych piw. Nie chcę przesadzać, ale każdy browar craftowy w tym kraju, a rodzą się jak grzyby po deszczu, każdy multitap przędzie coraz lepiej między innymi dzięki niemu. Widzę to w środowisku swoich najbliższych znajomych, do niedawna w 99% piwnych laików. Co więcej, jestem pewien, że i szanownemu autorowi tego bloga oglądalność wzrosła dzięki promocji piwa, którą zapewnił w kraju Kopyr. Proponuję więc powstrzymać typowo polską zawiść i skupić się na rozwoju własnych inicjatyw, a nuż kiedyś się Wam uda, i to Was będzie hejtować polska szarzyzna.

    Co do Simona. Boże kochany, nawet jak facet jak maskotką, to co w tym złego. Tego rodzaju zjawiska, również są symbolem milowego skoku branży, wychodzenia z niszy (co oczywiście niektórym się nie podoba); AleBrowar wypuszcza teraz jakieś "bzdetowate" widokówki z postaciami z ich etykiet - fajnie; jak wypuszczą poszewkę na jaśka z Jackiem, to może sobie nawet kupię; albo i nie, ale na pewno nie będę hejtował (chyba że pojawi się prawdziwy powód) osób, które wybijają się nad przeciętność swoją pracą i mają gigantyczny wkład w promocje craftu w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie dokładnie w swoim tekście 'uderzam w Kopyra'?

      Usuń
    2. Aha, Kopyr's fanboy napisal. Bo nie napilby sie kraft piwa bez jego inspiracji. No i niech bedzie, ze hejt, co mi tam. Tani, ale nowoczesny sposob radzenia sobie z brakiem argumentow. Podpisal "typowa polska zawisc." Kaplan Kopyra i rycerz krucjaty wielkiej kultury przeciw polskiemu zasciankowi, co to zazdrosci ludziom sukcesu. A tak na powaznie, jezeli robi sie z kogos maskotke, to rozczaruje cie, ale jednak jest to, cos bardzo zlego, czytaj: traktowanie czlowieka instrumentalnie. A to juz nie jest li tylko polska diagnoza, ale cos wiecej. Chyba, ze sam lubisz, jak robi sie z ciebie malpke na uzytek gawiedzi.

      Usuń
    3. Ty nie uderzasz bezpośrednio w Kopyra, o skandaliczno-żenujących tekstach pisałem odnośnie ludzi, którzy zamieścili komentarze pod Twoim artykułem. Dałeś pretekst całym tekstem (nie ma w tym nic złego), ale stopień shitstormu wycelowanego w Kopyra, który od razu się rozpętał, jest porażający.

      Co do drugiej wypowiedzi. Naprawdę nie wypiłbym craftu bez Kopyra, i cóż taka prawda. Tak sobie wczoraj liczyłem. Wydaję miesięcznie ok 200-250 zł na piwa z beczki w krakowskich multitapach, towarzyszy mi 3-4 kumpli, którzy również zawdzięczają "inspirację" Kopyrowi. To już ponad 1000 zeta... Mnożąc moją skromną osobę przez ilość podobnych mi ludzi w Polsce zainspirowanych przez Kopyra, chyba nie powiesz mi, że się nie przyczynił do rozwoju branży w PL? A w drugiej kwestii, jeżeli wiesz, że S. Martin czuje się skrzywdzony, został oszukany i stał się maskotką w ramach spisku Kopyra i innych sił, to ok - potępiam. Ale zakładam, że nie znasz tych relacji, kulisów jego przyjazdów do Polski, etc. Facet wygląda na zadowolonego, nie słyszałem by narzekał na swoją rolę. Jeżeli on się na piwie nie zna, to go nie słuchajcie; niech ludzie, którzy mają takie możliwości "rozliczą winnych" za wsadzenie Simona na stolec sędziego w Żywcu, i po sprawie. Wylewanie żali, że koleś został źle potraktowany, że ktoś tam za mało po angielsku mówi w filmikach, że za dużo się uśmiecha i mu smakuje - przecież to jest absurd jakiś. Póki co jego obecność zrobiła dobrze choćby Pincie, bo raz że Call Me Simon to bardzo dobre piwo, dwa że się świetnie sprzedaje.

      Usuń
  17. Jarali. Czas przeszły. Już się nim zresztą tak nie jarają, jak już zaznaczyłem. A co do koncepcji 'narodowości obywatelskiej' to uważam ją za śmieszną.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmmmm, no to następnym wyspiarzem w kolejce do Prezydenta po paszport, zastanie Simon.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dla mnie jaranie się Simonem jest nie na miejscu, w sensie jest co najmniej zbędne. Polecam poczytać sobie zagraniczne recenzje piw, przy których miał swój wkład. Nie znalazłem żadnej wielbiącej, przeważały generalnie opinie że piwa są średnie bądź słabe. I opinia Kopyry tutaj nic nie zmieni, Simon po prostu chuj sie zna na piwie, to jego sędziowanie powinno się włożyć między bajki, tak samo jak 1/2 jego recenzji, gdzie piwa ewidentnie średnie dostają zawrotnie wysokie oceny (co u Kopyry też ma z resztą często miejsce). Ale ja nawet nie o tym chciałem.

    Otóż pojawiło się ostatnio więcej vlogów, gdzie tak na prawdę nic ciekawego się nie dzieje. Piwny Garaż bardzo spoko, reszta jest dla mnie zbędna. Szczególnie nie przypadł mi do gustu kanał Seweryna H., gdzie oprócz całkiem fajnego montażu nie ma żadnej konkretnej treści, ani niczego, co nie zostało już powiedziane. Seweryn wydaje się na tych swoich filmikach mówić całkiem konkretnie, jednak w rzeczywistości jego piwna percepcja zdaje się nie być zbyt dobra. Przykładem może być chociażby dzisiejsza degustacja piwa w poznańskiej Setce, piwa, które piwowarzy domowi warzyli sami dla siebie (w stylu American Wheat). Była wcześniejsza zapowiedź tego piwa, że pachnie zajebiście, że jest cud malina itp, w czwartek pojawił się filmik, na którym pojawiło się dwóch kolejnych "ekspertów" (Przemysław O., bodajże świeżo upieczony sędzia PSPD, który w każdym piwie wyczuwa teraz jakiś syf, a jego piwa to same kwasy, i Sebastian P., który zajmuje się niby internetowym image Szał Piw, sam też jest piwowarem domowym, a w tych filmach więcej się głupio śmieje swoim durnym śmiechem niż mówi konkretów), i nagle okazało się, że z jednego fermentora jest bardzo dobrze, w drugim jest infekcja, więc będzie można porównać sobie itp. itd. Co się okazało? Oba piwa były zupełnie beznadziejne, niepijalne, z dużą dawką aldehydu octowego (w tym rzekomo dobrym piwie) i z okrutnym kwasem (w tym rzeczywiście zepsutym). A z zapowiedzi wynikało, że jedno będzie co najmniej bardzo dobre. Gdzie więc ta "eksperckość", wiedza sędziowska i obiektywne odczucia? Cała trójka z tego promocyjnego filmu okazała się być w olbrzymim błędzie, wyszły braki w wiedzy, którą się tak chwalą. Polecam kolegom doedukowanie się w kwestiach związanych z piwowarstwem, a nie tylko trzaskanie fotek na instagram i untappd czy jak to tam się zwie.

    I na koniec chcę te obie kwestie związać w całość. Piwnych celebrytów nam nie potrzeba, i tych polskich i tych zagranicznych. Jeden Kopyr wystarczy, bo tak na prawdę o czym ci inni vlogerzy mają mówić na tych swoich filmach. Za późno zaczęli swoją "przygodę" z nagrywaniem filmików. A to Setkowe Warzenie, o ile popieram, to jednak wyszła kolejna zepsuta warka, więc albo weźcie się solidnie do roboty i poprawcie dotychczasowe błędy, albo dajcie sobie spokój i nie marnujcie surowców. Mniej nagrywać, więcej warzyć i nie kozaczyć pseudo wiedzą, bo potem wychodzi jak wychodzi, a bardziej kumaci oglądając te filmy się po prostu śmieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawiść, żal i zrzędzenie. Mi tam nie potrzeba następnego cebulaka marudy który pluje na innych i ich pracę.

      Usuń
  20. Ładnie pięknie, ale z Daviesiem to strzeliłeś jak kulą w płot. Tak się składa, że jest on w UK dość znany (a wręcz bardzo znany jeżeli spojrzymy na przedmioty jego badań i ich popularność w UK, można go wręcz potraktować jako promotora Polski) tak na płaszczyźnie naukowej jak i 'popularnej'. Stąd też częste występy np. w radio (BBC 4,In Our Time). I powietrza trochę spuść bo zadęcie wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Umówmy się, Kopyr jest fenomenem jeśli chodzi o popularność/subskrypcje, z czym się specjalnie nie kryje. Mega popularni vloggerzy z innych krajów po prostu nie istnieją lub jest ich niewielu, więc Kopyr posiłkuje się tymi, którzy są pod ręką. Nie warto mieć mu tego za złe.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)