Loading...

Jever challenge

Dawno, dawno temu... Chociaż nie, wcale tak dawno temu to nie było. Otóż jeszcze przed paroma laty, kiedy o dostępności jakiejkolwiek IPA, rodzimej bądź zagranicznej, w Polsce można było jedynie pomarzyć a Leffe Blond był szczytem szyku, za wyznacznik goryczki wśród polskich piwoszy uchodził niemiecki Jever. Tak, jeszcze całkiem niedawno piwni sekciarze w Polsce odnosili się z estymą do jakiegoś pilsa niemieckiego, obecnie im tego już chyba nie wolno, ze względu na presję środowiskową. Niemcy są be, tymczasem Jever był w stosunkowo nieodległej przeszłości cacy. I to mimo zielonej butelki. Wstyd przyznać że go jeszcze dotychczas nie próbowałem, ale skoro już zakupiłem, to w zestawie z innymi niemieckimi pilsami w „getrenku”, co by je porównać do niegdysiejszego ideału polskich hop-headów. Dobrze, że dla mnie niemiecki pils to nadal fajna sprawa. Takim już old boyem jestem.

Oryginał, czyli północnoniemiecki Jever Pilsener (alk. 4,9%) to piwo które wiele lat temu zostało zrecenzowane przez miłośnika Diebels Alta, Wuja Toma (Angelrippera, z Sodom) słowami, że posmak jest „identyczny z tym jaki się ma w ustach po rzyganiu”. Pominąwszy niecodzienną elokwencję muzyka, pragnę zauważyć, że ja osobiście jestem daleki od takich wniosków. Zapach jest mocno chmielowo-trawiasty, pod trawą chyli się ku nozdrzom nieco zboża, ale i z tytoniem się może trochę skojarzyć. Skunksa się całkowicie uniknąć nie dało, ale jest go na szczęście, mimo zielonego szkła i podwyższonej zawartości chmielu, mało. W smaku jest wytrawne, chmielowe i mocno gorzkie. Jeśli chodzi o pilsy to chyba tylko ten ewidentnie przechmielony z Bayerischer Bahnhof pod tym względem może się z nim równać. Piwo robi poprawne wrażenie, jest jednak dość jednostajne i męczące. Żadna rewelacja. (Ocena: 5,5/10)

Detmolder Pilsener (ekstr. 11%, alk. 4,8%) jest jednak piwem dużo gorszym. W aromacie słodkie, zbożowo-słodowe z kapką chmielu i kartonu, w smaku słodkawe ze słabą goryczką i kartonowym posmakiem. Tak, takie coś w Niemczech również uchodzi za pilsa. Tylko w Polsce wobec aspirantów do pilznera stosuje się wyśrubowane normy goryczkowe. (Ocena: 3,5/10)

Pott’s Prinzipal (ekstr. 12,5%, alk. 5,3%) chlubi się pełnym ciałem, i faktycznie jak na niemieckiego pilsa ma sporo ekstraktu i jest dość płytko odfermentowany. Subiektywnie jednak tego ciała co miało być nie czuć specjalnie. Może to fantom? Mniejsza o to. Zbożowo-słodowy zapach jest niemalże wyzbyty chmielu, jest za to obecna nutka owocowa, która się również przewija w lekko gorzkim posmaku. W zapachu zatrważająco eurolagerowe, natomiast po skosztowaniu w ślepym teście pewnie bym strzelił że to kölsch. Niezbyt dobry zresztą, choć i nie zły. (Ocena: 5/10)

Więcej sobie obiecywałem po Maisel’s Edelhopfen Extra (alk. 4,8%), choć jak życie pokazało, producent pierwszorzędnych piw pszenicznych z pilsem sobie poradzić nie potrafi. Tu w zapachu jest landrynka, trawiasty chmiel i silne zielone jabłko, jak i słodka kukurydza. Wstyd z takim czymś do ludzi wychodzić. W smaku jest to woda z lekko piwnym posmakiem, kartonowo-landrynkowym. Na niejakie usprawiedliwienie można nadmienić że jest to piwo „light” czyli z obniżoną zawartością węglowodanów (o 75%). I jak to w życiu bywa, produkty 'light' są wybrakowane i gorzej smakują od pełnowartościowych. Ale nie, takiej kpiny nic usprawiedliwić nie może. Poczęstowałem tym Maiselem bukszpan w ogródku, mam nadzieję że nie zwiędnie. (Ocena: 1,5/10)

Krombacher Pils (alk. 4,8%) to koncerniak, ale jego chmielowy profil aromatyczny, w którym trawiastość leciutko zalatuje żywicą potrafi do siebie przekonać. Gorzej jest w smaku, który jednak w słodowo-chmielowy, wyważony ale i nudny sposób kończy się średnio intensywną goryczką. No właśnie, nudne piwo. Lepsze od König-Pilsener, ale gorsze od Bitburgera czy Warsteinera, obracając się wokół tematu niemieckich pilsowych koncernówek. (Ocena: 5/10)

Diebels Pils (alk. 4,9%) to swego rodzaju kuriozum, bo do niedawna producent najbardziej kasowego altbiera nie produkował żadnych innych piw, aż się w końcu szarpnął na niemiecką klasykę. Aromat nad słodową bazą dysponuje sporą ilością żywic chmielowych, moje skojarzenia częściowo również oscylowały wokół mchu i delikatnej siarki. W smaku wyważone, wyraźnie słodkawe, w miarę miękkie w ustach, dość pełne jak na niemieckiego pilsa, z chmielowym, średnio gorzkim finiszem. Póki co zdecydowanie najlepsze piwo z zestawienia. (Ocena: 6,5/10)

Kulmbacher Edelherb (alk. 4,9%) to piwo przekonujące. Wprawdzie w pierwszej części jest wodniste, nadrabia to jednak w rejonach gardła intensywnym, słodko-gorzkim smakiem i nutą chmielu w wydźwięku. Jak widać powyżej, wbrew pozorom nie jest zbyt łatwo znaleźć w Niemczech dobrego pilsa. Czasami jednak można. (Ocena: 6,5/10)

Moritz Fiege Pils (alk. 4,9%) piłem już lany w Bochum, tyle że w knajpie browarnianej – a lekkie piwa kiedy są świeże potrafią lepiej smakować niż z butelki. Wersja z butelki ma wyraźnie chmielowy zapach, ziołowo-trawiasty z naciskiem na pierwszą komponentę, a spod tego czuć nieco słodyczy od jasnych słodów i przebłyski żywiczne. Pierwszy łyk potwierdził przypuszczenia – mamy zwycięzcę. Piwo nieco pełniejsze od szeregowego niemieckiego pilsa, z wyrazistą goryczką, która pod względem intensywności jest mniejsza niż w Jeverze, ale za to bardziej ułożona. Co prawda zapamiętana z browarnianej knajpy cytrusowość się gdzieś ulotniła, ale i tak jest to piwo z charakterem. Dobre. (Ocena: 6,5/10)

Co z tego wynika? Legenda legendą, ale Jever to bardzo średnie piwo. Faktycznie mocno gorzkie, ale poza goryczką ciężko w nim wychwycić cokolwiek co by wpadło mocniej w pamięć. Czasami nie warto chyba odbrązawiać legend.

recenzje 3510035283545685293

Prześlij komentarz

  1. Nie wiem czy piłes Jevera bezalkoholowego-jest po prostu genialny. Miałem okazję być kierowca w knajpie w której był-zakupiłem od razu kilka sztuk na zapas. Prawdziwe piwo w smaku-z odpowiednia goryczką i poczuciem picia pilsa-bez alkoholu:)
    Krombachera kupisz w kazdym Lidlu za 2,5zł -pod ciut inna nazwą- ale wg mnie to to samo piwo-co stawia go na wzór niemieckiego pilsa w Polsce:) I ja bardziej go wolę od Bitburgera.
    Diebelsa żadko można spotkac u nas-ja dostałem z Niemiec. Dobry pils-ale żeby dużo lepszy od Krombachera-nie powiem...
    javiki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jedyne piwo bezalkoholowe które mi w miarę smakuje to Bernard śliwkowy. Choć fakt że Jevera jeszcze nie próbowałem.
      O co chodzi z tym Krombacherem pod inną nazwą?

      Usuń
  2. Dla mnie Jever to podstawowe piwo, kiedy w wakacje pracuję w Niemczech. Jedna rada: Jevera akurat lepiej pić z butelki, bo zapach jest najgorszym elementem tego pilsa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Flensburger, o podobnym profilu i równie łatwo dostępny, jest jednak dużo lepszy moim zdaniem.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)