Loading...

Piwne podsumowanie roku 2013

Działo się. W zasadzie po przeczytaniu podsumowania roku poczynionego przez Docenta, niewiele mam do dodania. Parę kwestii nie zostało jednak poruszonych, a poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przed jakimikolwiek plebiscytami opublikować mój własny ranking piw minionego roku, n’est pas?

Po pierwsze primo, inwazja pomp. Multitapy multitapami, ale ciekawym wątkiem pobocznym jest wyposażenie części z nich tym fajnym urządzeniem, które sprawia że piwo sunie jeszcze bardziej aksamitnie po podniebieniu. Mam nadzieję, że ten trend się utrzyma.

Po drugie primo, Kraina Piwa. Olaboga, oferta piw w polskich sklepach specjalistycznych, głównie za sprawą tego importera, stała się w minionym roku niemalże niemożliwa do ogarnięcia. O ile jeszcze dwa lata temu w poszukiwaniu czegoś czego jeszcze nie wypiłem musiałem w pobliskim sklepie kupić jakieś niemieckie zwickle które mnie właściwie do końca nie interesowały, o tyle obecnie nie ma szans żeby wszystkiego wypróbować.

Po trzecie primo, samobiczowanie się piwnej blogosfery. Bo recenzje są be, tak powiedział jakiś brodaty guru polskiej blogosfery ogólnej i podparł go współwłaściciel jednego z browarów. Też zresztą nieco zarośnięty – przypadek? Nie sądzim. Wszystko by było okej, wszak opinie są jak pewna część ciała, ale część piszących wzięła tę krytykę nazbyt do siebie. W tym część tych którzy piszą fajnie, dowcipnie i z werwą. Wprawdzie znacznej części polskich blogów piwnych ciężko jest czytać ze względu na ich poziom językowy i szablonowość, ale bez jaj. Na wszystko jest miejsce (jeszcze). Cool down. A pobieranie rad a propos blogowania piwnego od jakichś lajfstajlowców to ogółem raczej beka jest. Przecież nie ma niczego nudniejszego od blogów lajfstajlowych.

Po czwarte primo, pałowanie się piwnym rzemieślnictwem. Kiedy można określić browar/piwo/piwowara/etykietę/styl mianem rzemieślniczego a kiedy nie. Swoje zdanie na temat CRAFT wyraziłem nie raz, i tego się trzymam. Jeden z bardziej zdroworozsądkowych piwnych blogerów, czyli Pivni Filozof, uczynił to jeszcze więcej razy, i jego polecam czytać. Niebawem wychodzi zresztą książka jego współautorstwa, która ma mocno masakrować całe zjawisko craft beer. I czuję że będzie miazga. Bo piwo jako snobistyczny dodatek do hipsterskiego lajfstajlu razi moją estetykę. Piwo ma smakować, i tyle. Olać etykiety (w sensie kategorii). Etykiety mają pomagać w wyborze piwa a nie stanowić obstrukcję. Etykieta „rzemieślnictwa” nie niesie ze sobą żadnej treści a propos smaku. Jest więc bezużyteczna. No ale my są sto lat za Murzynami, więc jest jak jest.

A teraz czas na podsumowanie roku, czyli najlepsze piwa debiutujące A.D. 2013. Oraz największe rozczarowania. Bo odrobina hejtu musi być, wszak za panowania Augusta Mocnego grałem toporny death metal na czterech progach.

Najlepsze debiuty to:
10. Gościszewo Wesołych Świąt. Przywróciło mi wiarę w Gościszewo. Okazuje się że kiedy panowie z AleBrowaru wyjeżdżają do domów, na miejscu pozostaje nadal kompetentny piwowar.
9. Kormoran Witbier. Byłoby to najfajniejsze piwo z serii Podróże Kormorana gdyby nie ostatnia warka Weizenbocka z kija. Ale Weizenbock to poprzedni rock.
8. Ursa Dobra Karma. Najfajniejsze piwo z browaru nowofalowego to dunkelweizen. Takie życie. Pijalność fantastyczna.
7. Pinta Apetyt Na Życie. Oleista wersja piwa pszenicznego, która pokazała Thurn & Taxis Roggen jego miejsce w szeregu.
6. Haust Robust Porter. Przywrócił mi wiarę w Hausta. I w klasyczne, angielskie portery, mimo swojej żywiczności. Serio.
5. Artezan Pacific Pale Ale. Hasło: pijalność. Bezpretensjonalne piwo codzienne z charakterem.
4. AleBrowar Ortodox Stout. Odebrałem go mniej ‘amerykańsko’ od innych, mimo amerykańskiego nachmielenia. Rewelacyjny stout na światowym poziomie.
3. AleBrowar Smoky Joe. Torfowe klimaty w stoucie to fajna rzecz. Fajniej że kolejne warki były jeszcze lepsze od debiutującej. Obydwa kciuki w górę.
2. Pinta ŻytoRillo. Mocne nachmielenie połączone z czekoladą i niesamowitą oleistością. Mimo że nachmielenie jest ekstremalne, to w takiej konstelacji wyjątkowo mi podeszło.

A na pierwszym miejscu, ex aequo:
1. Ciechan Grand Prix. Wzorowe piwo w stylu IPA. Zbalansowane, wyraziste, a jednocześnie nie przechmielone i bardzo gładkie.
1. Pracownia Piwa Plan-T. Gładziutkie piwo o aromacie i smaku Nussbeissera musiało wylądować w czołówce.
Browar roku
Pracownia Piwa. Po pierwsze, Plan-T, po drugie, impet z jakim browar wdarł się na rynek, po trzecie, częstotliwość i poziom nowych wypustów. Take the world by storm.

Knajpa roku
Browariat. Nie jest to multitap, ale zuchwałość przedsięwzięcia, oferta piwna, wystrój i klimat robią wrażenie. Nieco bardziej szczegółowe omówienie już wkrótce.

Browar restauracyjny roku
Stary Browar Rzeszowski. Pasuje mi tam w zasadzie prawie wszystko. Na szczegółowe omówienie musicie jeszcze trochę poczekać, ale połączenie łebskiego inwestora, kompetentnego architekta wnętrz, utalentowanych kucharzy i doświadczonych piwowarów to recepta na sukces.

A największe rozczarowania to, bez kolejności:
- przealkoholizowany, de facto niepijalny Bracki Grand Champion 2013.
- Golden Monk z AleBrowaru, czyli wiele szumu o nic.
- browar kontraktowy Olimp. Sorry, życzę Wam jak najlepiej, ale póki co jedynie z sentymentu do starożytnej kultury greckiej. Bo jak na razie to robicie piwo dla helotów a nie herosów.
- Artezan Poliż Alę i reszta ejli chmielonych polskim chmielem. Artezanowski był nieudany z innego względu, ale zarówno Prometeusz Wet Hopping, jak i PLON z Kormorana przekonały mnie, że polskie chmiele się chyba nie nadają do tego typu piw z podkreślonym profilem chmielowym.
- powolny uwiąd Manufaktury Piwa. Sorry Jabłonowo, zaczęliście obiecująco, ale pogrążacie się w marazmie. Szejm, szejm.
- Pinta Oto Mata IPA. Kwestia gustu, ale niezbyt rześki cienkusz to nie jest to co Kuby lubią najbardziej, a biorąc pod uwagę oczekiwania, rozczarowanie było duże.
- Zamknięcie Browaru Południe. A w zasadzie zaprzestanie produkcji Południe Stouta. Bo to bardzo fajne piwo było.
- Kolejne piwa duetu Kopyra i Frączyk. Szczególnie Lemur mnie zamulił. Szkoda, bo Kangaroo i Kawka były moim zdaniem świetnymi piwami. Muszę wszak zaznaczyć, że ze względu na pozycjonowanie cenowe nie spróbowałem wszystkich widawskich wypustów tego roku. Więc się nie znam. Ale się wypowiem.
- Łebski marketing. Nie pisałem nic na ten temat, bo inni zrobili to wcześniej. Smutne, smutne. Mam nadzieję że przynajmniej zarobione w ten sposób pieniądze idą na jakiś szczytny cel, na przykład jakieś chore dziecko. Wtedy bym jeszcze zrozumiał. Tak, na pewno idą na chore dziecko. Muszą iść.
- last but not least, najbardziej chyba wkurzająca rzecz. Przynajmniej mnie. Mianowicie brak stałości jakości, co się przekłada na brak kontroli jakości vel olewanctwo w samych browarach. Nigdy nie ma pewności że dane piwo z nowej partii będzie smakowało tak samo jak to które nauczyliśmy się cenić. A po coś dane piwo ma tę samą nazwę i etykietę, nieprawdaż? Po to żeby kupujący po spróbowaniu wiedział czego może się spodziewać, nieprawdaż? A właśnie że nie. Szkoda że nierówności zdarzają się nie tylko znanym z tego wszem i wobec browarom Marka Jakubiaka, ale że nawet Rowing Jack potrafi być dużo słabszy niż zazwyczaj, a przy okazji wypuszczenia na rynek nowych partii piw z Pinty jest spora szansa że co najmniej jedno z nich będzie mocno waliło masłem. Skutkiem tego strach kupować więcej sztuk danego piwa, bo a nuż na imprezie okaże się że lepiej było skoczyć do Lidla po karton Argusa Maestic.

I to by było na tyle.

publicystyka 2826929586876577672

Prześlij komentarz

  1. Żytorillo na podium! Chyba komuś odbiło! I za to kocham ten blog. Fakt, że to piwo w sam raz dla deathmetalowca. W ogóle podium całkowicie zgodne z moim odczuciem. Dodałbym tylko jednak "Importera" ex-aequo na miejscu 1,2,3 (niepotrzebne skreślić). Do rozczarowań roku dodałbym B-day, o który chyba większość chciałaby zapomnieć. Oczekiwania w tym wypadku były tak niewspółmierne do efektu, jak chyba nigdy. To chyba miara rozczarowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi B-Day bardzo smakował, a w każdym razie bardziej od ostatnich wypustów AleBrowaru, a co za tym idzie - nie nasunął mi się kiedy robiłem zestawienie. Mało spektakularne piwo, ale smaczne. Myślę że w stosunku do oczekiwań takim rozczarowaniem w moim wypadku był właśnie Importer.

      Usuń
    2. De gustibus... Co do ostatnich piw AB całkowicie się jednak zgadzam.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)