Loading...

Po szychcie u Tragarza w Rybniku

U nos na Ślonsku kiedy grubiorz skończy fedrować, to po szychcie zwykle idzie do szynku na piwo zanim pójdzie dalej do doma, do baby na obiod. A jak z babom je powadzony to i na obiod z szynku nie dotre prydko do dom.

Nowo otwarty browar Tragarz w podrybnickich Boguszowicach to miejsce w takim właśnie klimacie. Przynajmniej jeśli chodzi o umiejscowienie. Z dala od centrum Rybnika, za to u podnóża kopalni węgla kamiennego Jankowice. Między ceglanymi familokami oraz naprzeciwko hali widowiskowo-sportowej. Brzmi całkiem klimatycznie. Tymczasem na miejscu okazuje się że lokal niezupełnie zgadza się z tym co ludzie z Polski zapewne mniemają o podkopalnianych restauracjach.

Przy drodze, jako drogowskaz ustawiona jest wielka drewniana beczka, zza której wystaje elegancki podłużny budynek mieszczący w sobie Tragarza. Wnętrze jest bardzo miłe oraz w pewien dziwny sposób harmonijne. Dziwny dlatego, że wystrój to kolaż elementów ludowych, antyków oraz wstawek nowoczesnych. A mimo to w wymiarze estetycznym panuje zgoda. Budynek jest podłużny ze skośnym dachem, ściany ceglane zaś ozdobione starymi zdjęciami w ramkach. Po rogach są rozstawione szykowne gabloty, meble są drewniane ale bynajmniej nie grubo ciosane (czyli dość nowoczesne), posadzka zaś jest ułożona ciemnymi kafelkami. 

Obok wysokiego baru jest umiejscowiona na widoku zgrabnie wkomponowana w otoczenie, imponująca warzelnia, nad którą czuwa piwowar Marcin Łękawski, członek Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych. Pośrodku restauracji dla odmiany można sobie siąść na prostokątnych meblach z obiciem ze skóry, rodem z jakiejś loży w modnym klubie. I nic się tutaj nie gryzie, choć sam nie wiem czemu. Miejsce jest dość obszerne, ale jak się siądzie, to jednak przytulne. A to nie koniec kontrastów. Przechodząc przez tylne wyjście wchodzi się do dużego, zielonego ogródka ze stołami i placem zabaw dla dzieci. Zza płotu zaś wystają w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowania kopalniane. I tutaj nadal panuje pełna harmonia, jak gdyby coś niewysłowionego trzymało te wszystkie zasadniczo przeciwstawne elementy razem.

Gryzie się z wystrojem taneczna i popularna muzyka, choć z drugiej strony nie wiem czy śląskie sznulce by mnie zdołały uszczęśliwić. Musiało to zrobić jedzenie i picie, podane przez miłą barmankę/kelnerkę.

Menu jest wypisane na tablicy przy barze, przynajmniej póki co. Nie jest zbytnio rozbudowane, ale jak już człowiek zawiesi oko na słowie „golonko”, winien uznać że pozycji starczy. Tak też zrobiłem ja, a golonko było bardzo smaczne, zostało na moje życzenie zresztą lekko opieczone na chrupko. Mistrzostwo świata to wprawdzie nie było (nic nie pobije golonka z Bayerischer Bahnhof), ale byłem zadowolony. Reszta dań w menu to również typowe mięsne pociski, jakie powinny być w arsenale każdego szanującego się browaru restauracyjnego. W dodatku ceny są bardzo rozsądne, na tym odcinku więc wszystko gra.

Wszystkie trzy piwa w ofercie okazały się przede wszystkim nad wyraz ciekawe i nietypowe, a dopiero potem ewentualnie dobre. Już pierwsze zamówione, czyli Tragarz Jasne, wprawiło mnie w lekką konsternację. Czy to aby nie jest pszeniczne? Aromat mocno ciastowy, drożdżowy, goździkowy. Smak bardzo miękki, biszkoptowo-drożdżowy, ciastowy z goździkiem. Lekko słodki, lekko gorzki. Drożdżowość szczególnie uwypuklona. Bardzo fajne piwo, smakowa hybryda między hefeweizenem a kellerbierem. Nie spodziewałem się czegoś takiego. (7/10)

Ciemne jeszcze dziwniejsze. Jak hybryda dunkelweizena i lagera. Zapach mocno drożdżowo-piwniczny, lekko karmelowo-orzechowy, ponownie z lekkim goździkiem. Elementy stajenno-kiblowe mocno mącą odbiór. W smaku jest już lepiej, choć nadal nieco stajennie. Dziwy a dziwy, ale pijalne. (5,5/10)

Miodowe ma mało wybijający się aromat, ale ponownie dziwny. Pachnie jak kompot jabłkowy z niewielkim dodatkiem miodu. Tak też smakuje, tyle że znowu pojawiają się te fenolowe, goździkowe nutki, walczące z kwiatowymi od miodu. No i jeszcze jakby dodatkowo jabłecznik do kadzi wleciał. Miodowe jest słodkie ale nie zalepiające. Taka kombinacja nie zachwyca, ale jest pijalne. I tak jak pozostałe dwa, mocno drożdżowe. (5,5/10)

Czy warto się wybrać do Tragarza? Myślę że tak, a na pewno póki co bardziej niż do Ustronia, szczególnie że cenowo jest niemalże dwa razy taniej. Piwa są dziwne, przez wielu będą pewnie odbierane jako wadliwe, z pewnością niezgodne ze stylem i ogólnie nieschematyczne. Zachodzę w głowę od czego się biorą w ich piwach nuty goździkowe. Może w Tragarzu używa się jakiegoś nieortodoksyjnego szczepu drożdży? A może jednak jakaś infekcja? Mogę sobie jednak jak najbardziej wyobrazić wychylenie kilku szklanic Jasnego, które jako jedyne mimo swojej nietypowości rzeczywiście wypada przekonująco.

śląskie piwo 2008281074620285948

Prześlij komentarz

  1. Albo im się drożdże pomyliły, albo infekcja. Kibel/stajnia to infekcja na 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejne miejsce dodane do listy "muszę odwiedzić". Szczególnie po to, by spróbować tego jasnego.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)