Loading...

Iron Maiden beer

Nie lubię Iron Maiden. Takie pitu pitu, bez polotu, z kiczowatymi melodiami i kiczowatym imagem. No i niezbyt heavy. Parę fajnych patentów znajduje się na No Prayer For The Dying, i to w zasadzie tyle. A, no i blastów ni mo. Widziałem na żywo w Katowicach jakieś 10 lat temu kiedy grali razem z Dirty Deeds, przed koncertem zostałem skrojony przez jakichś przyjezdnych wszarzy, na gigu ktoś się w młynie zes**ł (sic!) i w mojej głowie pojawiło się pytanie, co ja tutaj właściwie robię? A nie, zaraz, to było na Metalmanii... Wracając do Papierowej Dziewicy, w obrębie NWoBHM zjada ją na śniadanie chociażby Def Leppard na pierwszych dwóch płytach, na których jeszcze nie grał rocka stadionowego. Stąd też właściwie wzruszeniem ramion powitałem wiadomość, że wokalista ajronów Bruce Dickinson podjął współpracę z browarem Robinsons, czego wynikiem Trooper (alk. 4,7%), czyli „Iron Maiden beer”. Wypuszczony na rynek właściwie jako artykuł dla fanboyów, z szatą graficzną wziętą z singla „The Trooper”, będącego właśnie taką dosadną egzemplifikacją maidenowego kiczu. Nie jest to też bynajmniej nic nadzwyczaj osobliwego, takie piwo. Kiss wśród artykułów dla swoich fanów mieli np. obrendowane kondomy, a nawet ponoć jakieś Ferrari. I sądzę że potencjał zapewnienia szczęścia nabywcy był w obydwóch przypadkach jednak wyższy niż potencjał angielskiego bittera o nazwie Trooper. Koniec końców ciekawość jednak wygrała i zakupiłem jedną sztukę.

Tekst piosnki nie wzbudza mojej sympatii, odnosi się bowiem do epizodu z historii brytyjskiej wojskowości, znanego jako ‘charge of the light brigade’. W bardzo uproszczony sposób można powiedzieć, że to brytyjski odpowiednik szarży szwoleżerów na Somosierrę. Różnica tylko w tym, że szarża naszych chłopaków zakończyła się sukcesem i nie była efektem błędu strategicznego. Tymczasem szarża lekkozbrojnej jazdy brytyjskiej na dobrze ufortyfikowanego wroga była czystej wody szaleństwem i zakończyła się dla uczestników dwa metry pod ziemią. Reszta jest bliźniacza, bowiem zarówno szwoleżerowie, jak i lekka brygada walczyli w swoich wojnach po niewłaściwej stronie, dla haniebnych celów. Szwoleżerowie dla utrzymania Hiszpanii zniewolonej przez francuskich rewolucjonistów, zaś lekka brygada dla utrzymania władzy Turków na ziemiach chrześcijańskich, głównie Bałkanach. Gdyby Rosji udało się w wojnie krymskiej, o której mowa, zniszczyć Imperium Osmańskie, być może los około 2 milionów Ormian, 650 tysięcy Greków czy też parudziesięciu tysięcy Bułgarów i dużej ilości Asyryjczyków okrutnie wymordowanych przez Turków w przeciągu następnych 70 lat, wyglądałby inaczej. Nic to, przynajmniej obłudni Angole mają swoją legendę, Iron Maiden kiczowatą piosnkę, a piwosze piwo.

I to bardzo fajne piwo. Przynajmniej tyle. Aromat zupełnie klasyczny. Opiekane, lekko karmelowe słody, cukry resztkowe/wata cukrowa, szczypta toffi i owoców (pokroju poziomek), a do tego kwiatowa, subtelnie cytrusowa chmielowość. Zastosowano nota bene mieszankę Goldings (Anglia), Bobek (Słowenia) oraz Cascade (USA). Pełnia słodowa jest umiarkowana, smak tylko nieznacznie słodkawy, końcówka za to wytrawna, choć stonowanie gorzka. Jest słodowo, jest nieco owocowo, jest wreszcie trochę chmielowo w sposób kwiatowy, a estry owocowe przewijają się również w finiszu. Tak po zapachu to życzyłbym sobie może nieco większej treściwości. Z drugiej strony piwo jest bardzo orzeźwiające i znika w oka mgnieniu. Ogółem degustacja sprawiła mi niekłamaną przyjemność, lubię takie klasyczne angielskie pozycje. Iron Maiden to może i marność, ale piwo się Dickinsonowi udało! (Ocena: 7,5/10)

recenzje 6972240476775385154

Prześlij komentarz

  1. Dzięki za recenzję piwa, któremu się przyglądałem dłuższy czas - namówiłeś. A co do rozważań historycznych to Polacy pod Samosierrą walczyli nie dla francuskich rewolucjonistów a dla cesarza Francuzów, z którym wiązali nadzieje na niepodległość. Zaś co do Lekkiej Brygady to od dawna wiadomo, że Wlk. Brytania nie ma przyjaciół-ma tylko interesy i ich właśnie pod Bałakławą bronili kawalerzyści Cardigana. Pozdrawiam i dzięki za jeden z moich ulubionych piwnych blogów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do istoty Bonapartego, to ciekawy artykuł naukowy z rozważaniami nt. jego rewolucyjności/antyrewolucyjności nie tak dawno napisał Kamil Eckhardt. Moim zdaniem, Bonaparte zinstytucjonalizował Rewolucję, ucywilizował ale i utrwalił, co widać chociażby po tym jak potraktował tradycyjne monarchie lub po jego kodeksie cywilnym albo po farsie koronacji, po której De Maistre był tak zniesmaczony zachowaniem, zmuszonego przecież do partycypacji Papieża, że pisał komentarze ocierające się o apostazję. Zaś co do Polaków, którzy Napoleonowi pomagali w jego dziele, to w polityce liczą się jednak skutki a nie intencje. Pomagali mu ciemiężyć podbijane ludy tak samo, jak co niektórzy bardziej zacietrzewieni powstańcy polscy pomagali Ottomanom w utrzymaniu miejscami ludobójczej zwierzchności nad chrześcijańskimi Bałkanami, żeby tylko na złóść zrobić Ruskim. Trzeba pamiętać, że cel nie uświęca środków, i ta zasada odróżnia tradycyjną Europę od kupieckich Anglosasów, których wobec świata zewnętrznego cechuje właśnie nihilizm, jak to swego czasu, choć z pewnością z pewną przesadą, wywodził Cat-Mackiewicz.

      Usuń
  2. Tak się składa że miałem okazję kosztować tego piwa i odniosłem takie samo wrażenie - klasyczny aromat i delikatny smak, który lubię. Swoją drogą świetna piwna recenzja, z chęcią będę tu częsciej zaglądał :) Pozdrowienia z Wrocławia.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)