Loading...

Reglamentowana rewolucja

Jakiś czas temu oglądałem film dokumentalny o życiu w Szwecji. Albo był to artykuł? Mniejsza o to. Otóż panujący tam miękki totalitaryzm jest trzymany w ryzach między innymi przez kontrolowanie przez państwo odruchów kontestacyjnych obywateli. Oto scena, w której szwedzka młodzież w państwowych szkołach za państwowe pieniądze sporządza sobie koszulki z emblematami anarchistycznymi. Oczywiście tacy nastolatkowie nigdy nie sięgną po dzieła Kropotkina, Bakunina czy Rothbarda, bo w ten prosty sposób państwo zadbało o zagospodarowanie ich woli do buntu. Stworzyło sobie muppety, w roli których występuje bezwiednie szwedzka młodzież, mając się za kontestatorską, a w rzeczywistości będąc konformistyczną do kwadratu wobec panującego systemu.

Przypomniała mi się ta scena w kontekście serii piw marki Rebel, warzonych w browarze Sulimar, opatrzonych etykietami z rekomendacją Marka Suligi, Wielkiego Mistrza Bractwa Piwnego. Całość jest bowiem sprzedawana jako 'piwa rzemieślnicze'. Za pomocą tych piw mało rozgarnięci piwosze będą się mogli snobować na ‘rzemieślniczość’ i piwny nonkonformizm. Już pomijając fakt, że określenie 'piwo rzemieślnicze' jest marketingowym pustosłowiem, przynajmniej w odniesieniu do jakości opatrzonego w nie piwa, to cała sytuacja trąci farsą. Oto człowiek o nadwyrężonej reputacji, przewodniczący organizacji o nadwyrężonej reputacji wystawia rekomendacje 'piwom rzemieślniczym' marki Rebel, które nie dość że powstają w browarze przemysłowym o potencjale produkcyjnym sięgającym miliona hektolitrów rocznie, a więc z rękodziełem nie mają nic wspólnego, to jeszcze ani w warstwie stylistycznej ani w pożałowania godnym aspekcie jakościowym nie mogą być żadną miarą traktowane jako piwa 'buntownicze'. No chyba że ten bunt ma się wyrażać starodawnym punkowym "We do shitty stuff and we don't care. If you don't like us, just f**k off."

Nie czepiałbym się dla zasady gdyby piwa prezentowały przyzwoity poziom, ale nic takiego nie ma tutaj miejsca. Bo w istocie, wstyd takie coś na rynek wypuszczać.

O dziwo, najlepszy okazał się Rebel Lager Miodowy (ekstr. 14,1%, alk. 6%). No dobra, najlepsze to są logo serii oraz kapsle, ale w kwestii czysto piwnej ‘rebelianckie’ miodowe nie jest złe. Zrobiono piwo aromatyzowane bardziej w stylu czeskim, swoją droga ciekawe czy skąpiąc miodu dla oszczędności, czy z rozmysłem chcąc uzyskać taki a nie inny smak. Otóż poza tym, że piwo jest oczywiście słodkie, miodowość w aromacie jest bardzo stonowana. Myślę że na takim poziomie można by ją wyczuć w utlenionym lagerze bez dodatku miodu. W związku z tym najsilniej odczuwalny jest tutaj słód, a i chmielu nieco da się zarejestrować. Mało damskie jak na miodowe, choć mojej Damie bardzo smakowało. Ok. (Ocena: 5,5/10)

Dalej było już gorzej. Rebel Bohemia Pilsner (ekstr. 11,5%, alk. 5,2%) to chyba jakaś prowokacja. Aromatu nie czuć prawie wcale. Lepiej by było gdyby go rzeczywiście w ogóle nie było, bo połączenie ohydnej landrynki z mokrą ścierą i nutami zielonych jabłek jest wyjątkowo odstręczające. Nie ma tutaj ani ‘skunksa’ (zepsutego chmielu) ani chmielu jako takiego. Bohemian pils my ass. Smakowo jest constans, choć do wesołej gromadki dołącza delikatny karton, przy ogólnym odczuciu hiperwodnistości, lekkiej słodyczy i niemalże kompletnym braku goryczki. Kanał, kanał, kanał. Co za syf, co za wstyd! (Ocena: 1,5/10)

Rebel Vienna Lager (ekstr. 13%, alk. 6%) to mocno męczące piwo, słodowe na jedno kopyto. Z początku spora chlebowość ulatnia się szybko, pozostawiając po sobie karmel okraszony nutką marcepanu oraz chmielu, ale podłoże zostało uprzednio wytarte tą nieszczęsną mokrą ścierą. Smak jest dość pełny, choć niezbyt aromatyczny. Słodkawy i jednostajnie słodowy. Tego też nie dopiłem do końca, chociaż zdzierżyłem więcej niż ‘Pilsa’. (Ocena: 3/10)

Rebel Lager Dunkel (ekstr. 15%, alk. 6%) to czwarte piwo marki Rebel, i mam nadzieję dla wszystkich których język oraz powonienie nie są przećwiczone zlizywaniem brudu z chodnika przy ruchliwej ulicy, póki co ostatnie. W przeciwieństwie do pozostałych trzech piw, to dysponuje pianą która charakteryzuje się większą trwałością niż ta na coca coli. Aromat nie jest zły – delikatny karmel, niemalże nieuchwytne nutki palone i jabłkowe, wyczuwalna obecność jasnych słodów. Smak jednakże to dramat. Piwo jest słodkie (co ciekawe, słodsze od miodowego), lekko grzejące i cierpkie od nadmiaru wyczuwalnego alkoholu. Jak ubogi i mocno nieudany koźlak. Bardzo męczące piwo, też nie wypiłem do końca. (Ocena: 2,5/10)

Markę Rebel spisuję na straty. Jeśli ktoś myślał, że totalną klapą jest projekt Antidotum, to jeszcze Rebela nie pił. I niech nie pije. Swoją drogą ciekawe, że Sulimar warzy niedobre piwa, natomiast w temacie radlerów robi autentycznie smaczne rzeczy. Taka zagwozdka.

recenzje 3963179807452277701

Prześlij komentarz

  1. Nie piłem tylko miodowego. Niestety -ale nigdy więcej. Absolutne dno piwne. Dowolny koncerniak-chyba byłby lepszy. Tak jak moja pani lubi ciemne-to tego mam jej więcej nie kupować. Ja osobiście jestem całkowicie zdegustowany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha!, przechadzając alejki wspaniałego Tesco natknąłem się na te cuda i uraczony świetną etykietką wydałem te 4złote na bohemian pilsa w nadzieji na orzeźwienie w upalny dzień. Pssst i odrazu zgon, prędzej pasowało by prrrt bo waliło niemiłosiernie, a z każdym łykiem płakałem.. bo do pragnienia orzeźwienia doszło pragnienie zwymiotowania. Gorsze są tylko zepsute piwa Koreba :D

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak nawiasem mówi się dunkla czy dunkela???

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi smakuja wszystkie 4....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze, nie ma w tym przecież nic zdrożnego. Sam bym tak chciał, tanie są ;)

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)