Loading...

Piwa z czeskiej Czarnogóry

Černá Hora to browar odwołujący się do obecności Templariuszy na terenie Moraw. Wprawdzie sam zakon miał swoich rycerzy w krainie Wacława, ale łączenie ich z browarem ulokowanym u stóp Czarnej Góry to historia szyta nie tyle grubymi nićmi, co wręcz linami żeglarskimi. Browar sam w sobie nie jest wprawdzie specjalnie duży, ale wchodzi w skład konsorcjum K Brewery Trade, grupującego średniej wielkości czeskie browary i mającego tym samym dużą siłę przebicia na rynku czeskim oraz dobrą dystrybucję. Również w Polsce są to piwa na tle innych czeskich wywarów stosunkowo łatwo dostępne. Zakupiłem cztery sztuki, z których bezapelacyjnie najciekawszym okazał się „pivni aperitif”.

Černá Hora Black Hill, czyli po polsku Czarna Góra Czarny Pagórek (to co w końcu?; alk. 5,5%) to piwo ‘rezane’, czyli mieszane, kupaż dwóch innych piw Cernej Hory, mianowicie Kvasara oraz Granata. Drugie jest piwem ciemnym, natomiast pierwsze miodowym, za sprawą czego udział miodu w Black Hill wynosi 0,5%. Knif polega jednak na tym, że do piwa dodano mieszankę 33 różnych ziół, między innymi kolendrę, cynamon, rumianek, lukrecję, gałkę muszkatołową, gorczyczkę czy centurię. Mimo obecności chmielu w składzie można więc powiedzieć, że jest to piwo typu gruit.

I faktycznie jest to piwo osobliwe. Aromatyczny kolaż ziół, chlebowego słodu oraz chmielu robi świetne wrażenie. Mocno czuć imbir, cynamon, gałkę muszkatołową, goździki, dalsze echa kolendry i miodu. Pachnie jakby do piwa dodano dwa kieliszki bezalkoholowej Becherovki i wzbudza skojarzenia z wiosenną łąką na skraju lasu.

Smak jest raczej wytrawny. Zioła odcisnęły na piwie wyraźne piętno, ale zostawiają opiekanemu słodowi oraz chmielowi również miejsce do popisu. W finiszu niektóre zioła wspomagają chmiel, co skutkuje dość mocną goryczką. Chwilami ma się wrażenie że końcówka mogłaby być bardziej treściwa, to znowu jej wytrawność wydaje się pasować tutaj jak ulał, szczególnie biorąc pod uwagę, że ma być to aperitif. To piwo działa jak powinno! (Ocena: 7/10)

Černá Hora Kamelot vel Světlý Ležák 12° to flagowy pils browaru. Zestawiając nazwę piwa z etykietą można odnieść wrażenie, że siedzibą króla Artura był górski browar z dymiącymi kominami, ale zostawmy to już. Kamelot jest piwem uwarzonym według szablonu na czeskiego pilsa. Kombinacja aromatu chlebowego słodu oraz wyraźnego, choć nie nadmiernie mocnego chmielu żateckiego z akcentami cytrynowymi zazwyczaj działa jak powinna. Nie inaczej w przypadku Kamelota, mimo obecności nut skórki od jabłka.

Co prawda baza chlebowo-słodowa w trakcie picia nie jest tak wyraźna jak w innych czeskich 'dwunastkach', piwo jest jednak tylko umiarkowanie wytrawne, a cukry słodowe w interesujący sposób wybrzmiewają, skutkując wrażeniem przypominającym watę cukrową. Pils jest lekko słodki, kontrowany wyraźną goryczką i pozostawiający posmak chleba i chmielu żateckiego. Porządny wywar. (Ocena: 6,5/10)

Černá Hora Kvasar (alk. 5,7%) jest wprawdzie piwem miodowym, niemniej jednak Czesi znani są z tego, że nie są skorzy do przeholowania aromatyzując swoje piwa, w przeciwieństwie do Polaków. Toteż ciemnozłote piwo które zdecydowanie punktuje swoją puszystą i trwałą pianą pachnie podobnie do Kamelota, tyle że chleb i żatec mają kompana w postaci nut miodowych, w ograniczonych ilościach zresztą.

Smak potwierdza pierwsze wrażenie, w pierwszym rzędzie jest to bowiem nadal bohemski pils, a nie piwo miodowe. Niestety jednak, miód wygładził piwo w sensie nie do końca pozytywnym, sprawił że jest mniej goryczkowe, mniej charakterne. Mimo więc że piwo jest tylko naznaczone słodyczą, a miód aromatycznie nie dominuje, nie jest to do końca udany wywar, wieje bowiem nieco nudą. (Ocena: 6/10)

Černá Hora Velen (alk. 4,8%) to niefiltrowane piwo pszeniczne. Podszedłem do niego dwa razy, pierwsze bowiem było aromatycznie zdominowane przez nuty octowe. Było ewidentnie skisłe, co z tego co czytałem jest dość częstą przypadłością Velena. Nic to, za drugim razem nie było to już piwo zlewowe, niemniej jednak jestem daleki od zachwytu. Aromat słodowy z nutami banana i wanilii oraz goździkiem, który wraz z ogrzaniem nabiera na sile, psując równowagę aromatyczną. Sumarycznie jednak zapach nie grzeszy intensywnością.

W smaku ani gorzkie ani słodkie ani specjalnie kwaskowe. Niezbyt aromatyczne, wytrawne, wręcz wodniste, z goździkowym finiszem. Nuda panie, nuda… (Ocena: 5/10)

recenzje 7693242226116362442

Prześlij komentarz

  1. Velen'a piłem-zrobił na mnie identyczne, jak nie mniejsze wrażenie. Muszę skosztować gruit'a :)-zobaczmy co tam powyprawiali (przeraża mnie ta "beherovkowość", bo udaną wersją piłem, ale była z dawnych, naprawdę dawnych lat).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymagający jesteś, mi Becherovka smakuje jako jeden z naprawdę niewielu bardzo mocnych alkoholi :)

      Usuń
    2. Mnie smakowała w miarę ta z lat czechosłowackich, obecna to jest po prostu za słodkie, zbyt nudzące i w ogóle nie to, co było.

      Usuń
  2. Hm, Velena trafiłem niedawno z beczki, zrobił zdecydowanie lepsze wrażenie całkiem poprawnej pszenicy o wyraźnym aromacie i kwaskowości (bez octu jednak). Albo aż taka różnica między beczką a butelką, albo odbieramy różnie smaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej chyba kwestia słynnych różnic między warkami piw z czeskich browarów.

      Usuń
  3. Ja to "pisz Pan pszenica" piłem w knajpie czeskiej u nas w Rzeszowie i niestety srodze się zawiodłem, a też było z beczki

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorwałem, za złotówkę każdy by wziął i jest niezłe, za dużo goryczki jednak, wyraźna gałka, zapach korzenny, ułożony. Smak czysty, na finiszu tysiącznik (czyli centuria :)), ziołowy, chmielu jak na lekarstwo i dobrze. Zbyt wytrawne na tę ziołowość i miodu jednak mało, ale jak na kraj, który takich piw nigdy nie robił, udana wersja.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)