Loading...

Kollaborated – Borsuk i Kangur

Od paru miesięcy w jednym z polskich browarów restauracyjnych ma miejsce ciekawy eksperyment. Chodzi o położony nieco na uboczu Browar Widawa w Chrząstowie, w którym w częstotliwości mniej więcej jednego piwa na miesiąc powstają warki mało popularnych w Polsce gatunków piwnych, w kolaboracji z piwowarem domowym oraz blogerem Kopyrem. Pomysł godny pochwały, sprawiający że Widawa wyróżnia się pozytywnie na tle konkurencji. Od jakiegoś czasu wyroby są butelkowane, choć z dystrybucją nie jest różowo. Udało mi się jednak zdobyć drogą wymiany od Kopyra dwa ostatnie dzieła kolaboracji, czyli dymionego portera Borsuka oraz amber ale Kangaroo. Obydwa piwa są godne polecenia i wypada mieć nadzieję, że pomysłodawcy i wykonawcy nie poprzestaną na jednorazowych warkach. 

Czarny jak smoła Borsuk (ekstr. 12,5%, alk. 5%) w założeniu jest dymionym porterem, choć na mnie robi raczej wrażenie stouta, a to między innymi za sprawą silnie odczuwalnej paloności oraz mocnej goryczki. Chmielony został amerykańską odmianą Chinook, choć gdy do mnie dotarł (prawie miesiąc po terminie), po chmielu pozostały w butelce jedynie mgliste wspomnienia, przynajmniej jeśli chodzi o aromat. Sumarycznie po odkapslowaniu miałem wrażenie obcowania z wędzoną czekoladą – tak to chyba najlepiej nazwać, bo obydwa elementy aromatyczne się nawzajem przenikają. Przenika się również wyraźna, choć nie jednoznacznie dominująca wędzoność z palonym aromatem popiołu, co znowuż robi dobre wrażenie – w finiszu jedno przechodzi płynnie w drugie. Szczególnie że nie jest to tłusta wędzoność typu wędlinowego, a bardziej sucha, drewniana, ogniskowa. No a czym by było ognisko bez kociołka kawy, toteż należy odnotować wyraźną obecność tej ostatniej. Jako ostatni element wymieniłbym również nutki owocowe, które dopełniają całości. 

W smaku piwo jest raczej lekkie i wytrawne, stoutowo kwaskowe i bardzo gorzkie. Na samym początku brakowało mi w nim ciała, którego oczekuję w piwach wędzonych, z czasem piwo jako kompozycja rzeczywista zaczęło mi się wydawać bardziej celowo ułożone. Goryczka nieco palona, ma również trochę ‘skórkowy’ charakter, wskazujący na chmiel który został użyty do jej stworzenia, posmak jest zaś wybitnie ciemny, z bardzo przyjemnym kolażem popiołu, dymu i kawy. Jest to piwo rozwojowe – nie męczy, wraz z konsumpcją smakuje coraz bardziej, a niska treściwość, powodująca na początku mały zgrzyt, przestaje przeszkadzać. (Ocena: 7/10

Kangaroo jest piwem chmielonym jedynie szczepem Galaxy z Australii i opatrzonym fenomenalną etykietą. Gwiazdozbiór tworzący kształt kangura zawiera w sobie maksymalną dawkę aluzji co do istoty samego piwa. Zapach bursztynowego trunku jest dość stonowany. Piwo było świeże więc nie ma mowy o ulotnieniu się zbytnich ilości związków chmielu, takie widocznie miało być. Po chmielu Galaxy i obowiązujących w nowofalowym piwowarstwie trendach, skłaniających piwowarów do ekstremalnego chmielenia, spodziewałem się dostać cytrusowo-marakujową pięścią w nos, tymczasem w Kangurze opiekany, słodowo-chlebowy trzon jest li tylko wspomagany cytrusowo-kwiatową chmielowością, w której ponadto tropikalnych akcentów raczej nie odkryłem. Wyczułem za to łączący się z karmelem w toffi, delikatny i przyjemny diacetyl, który wraz z nutkami czerwonych owoców (porzeczka?) dodaje piwu z założenia antypodowemu nieco staroświatowego sznytu. Zamiast bomby chmielowej mamy tutaj do czynienia z wyważonym górniakiem. Lubię to! 

Aksamitne, omal kremowe nasycenie na plus, średnia treściwość na plus, bardzo silna goryczka na plus, no i w ogóle cała koncepcja na plus, czyli odstąpienie od aromatycznej bomby chmielowej na rzecz wyrazistej słodowości kontrowanej mocną goryczką, z odczuwalnym, ale w zestawieniu z obecnymi trendami stonowanym aromatem egzotycznej odmiany chmielu. Piwo charakterem nieco brytyjskie, z uwspółcześnioną goryczką oraz kapką cytrusów i kwiatów w aromacie. Świetne! (Ocena: 7,5/10)
recenzje 645044717662897744

Prześlij komentarz

  1. Opinia o tym, że Borsuka wyszedł Stout, ma całkiem sporo zwolenników.

    Ja Kangura jeszcze nie próbowałem, ale z nostalgią wspominam w przyjemny sposób przechmielonego Sharka (98 IBU w APA, a dało się to pić szklankami). Jak znowu trafi do pubów, będę na niego polował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kangaroo to bardzo przyjemne piwko, szkoda tylko, że cała tak rewelacyjna przednia etykietka jest opisana wszechobecną i już trochę tandetną angielszczyzną. Po polsku byłoby znacznie lepiej.
    Tak czy inaczej w piwie najbardziej liczy się zawartość, a ta jest fenomenalna

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, sam bym się napił Kangura. Borsuk, to troszkę nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)