Loading...

Kormoran Marcowe – Kormoran – Polska

Za sprawą Smaków Piwa browar Kormoran zdecydował się na wysłanie do polskich piwnych bloggerów przedpremierowe egzemplarze swojego nowego ...


Za sprawą Smaków Piwa browar Kormoran zdecydował się na wysłanie do polskich piwnych bloggerów przedpremierowe egzemplarze swojego nowego piwa w celu recenzji. Bardzo słuszny ruch, odzwierciedlający stan rzeczy w branży muzycznej, gdzie również recenzenci z mediów dostają często przedpremierowe egzemplarze płyt różnych wykonawców do omówienia. Sądzę, że promocja nowego Kormorana na tym zyska, chociaż macherzy z browaru muszą się również liczyć z tym, że przynajmniej niektóre z recenzji nie będą piwu przychylne. Podziwiam ich zresztą, również bowiem ja zostałem obdarowany gustowną drewnianą skrzyneczką, zawierającą trzy piwa, otwieracz i folder browaru – mimo że w sekcji „o mnie” na blogu zaznaczam, że za marcowymi nie przepadam. Ale nic nie jest przesądzone, jako że przy relacji z tegorocznej Brackiej Jesieni napomknąłem, że Rothaus Märzen mi wyjątkowo zasmakował. Po pochwałach dotyczących formy przesyłki oraz strony graficznej – drewniana skrzyneczka jest bowiem nad wyraz elegancka, a etykieta to jak zwykle mistrzostwo, zarówno pod względem samego obrazu, jak i kolorystyki – czas na odrobinę krytyki. Dobrze, że w Kormoranie zadecydowano o wprowadzeniu na rynek nowego piwa, które nie jest kolejnym aromatyzowanym lagerem. Szkoda jednak, że browar, szczycący się dość szerokim portfolio nadal nie zdecydował się na wyjście poza dolnofermentacyjność i nie zaskoczył nas jakimś górniakiem. Przedstawiciel browaru na browar.biz tłumaczy, że ze względu na małą powierzchnię browaru i mnogość warzonych w nim piw, dodanie do oferty górniaka byłoby zbyt skomplikowane. Z powodu małych rozmiarów browaru drożdże do górniaków mogłyby wejść bowiem w konflikt z tymi do dolniaków, a rezultatem byłyby gigantyczne straty. Liczę jednak, że w przyszłości albo browar się na tyle rozbuduje, żeby uraczyć nas jakimś ejlem bądź stoutem albo też zarzuci warzenia paru obecnych pozycji na rzecz górniaków.

Przechodzimy konkretnie do przedmiotu niniejszej recenzji, wpierw jednak parę słów o gatunku. Märzen, zwane także Oktoberfestbier, jako że jego ogromne ilości pije się właśnie podczas największego piwnego festiwalu na świecie, warzy się w marcu (stąd nazwa), leżakuje przez całe lato, a pije na początku jesieni. Czasowo więc Browar Kormoran ładnie wszystko obliczył, choć Oktoberfest już trwa ładnych parę dni. Styl wyewoluował z vienna lagera, kiedy to w 1872 roku uwarzony w marcu przez Josefa Sedlmayra mocny lager wiedeński został uznany za najsmaczniejsze piwo na Oktoberfeście i wyznaczył styl który od tego czasu na feście dominował. Ekstraktowo Kormoran Marcowe wygląda jeszcze ładnie – 14,5° to dobry parametr, ale czemu piwo zostało tak mocno odfermentowane? 7,2% alkoholu już trochę koźlakiem zalatuje, a odfermentowanie ekstraktu aż w połowie dobrze piwu nie wróży. Dla porównania Warmiak, czyli chyba najlepsze piwo Kormorana, przy takiej samej ilości ekstraktu ma jedynie 6,5% alkoholu. Ale za to Kormoran Marcowe jest leżakowane z wiórami dębowymi, może więc przez to zyskuje na innym polu. Zaraz to sprawdzimy.

Piwo jest koloru jasnobrązowego, a pianę ma dość puszystą, choć średnio trwałą. Zapach jest mało intensywny. Zdecydowanie słodowy, karmelowy, z delikatnym jedynie chmielem. Jest jednak również trochę kawowo-czekoladowy w stylu kawowych czekoladek Merci. Ten element płynnie przechodzi w aromat drewna, czyli leżakowanie z wiórami dębowymi zaprocentowało, i to bardzo – ten aspekt bowiem czyni woń naprawdę ciekawą.

Smak początkowo rozwiewa moje obawy – nie jest źle. Oczywiście piwo jest słodowe, lekko karmelowe, z wyraźnym posmakiem owego kolażu kawy, czekolady i drewna, a nawet orzechów. Tyle dobrego mogę napisać na temat nowego Kormorana, czas więc przejść do krytyki. Piwu zdecydowanie brakuje pełni. Mimo odczuwanego podczas picia ciężaru nie jest tak aromatyczne jak być mogło, a w przednich partiach ust wręcz robi wrażenie bezpłciowego – pokutuje tutaj więc zbyt mocne odfermentowanie piwa. Druga kwestia jest również ściśle związana z poziomem odfermentowania, albowiem piwo ma zdecydowanie za dużo alkoholu, którego cierpkość na finiszu stara się (niestety, dość skutecznie) zatrzeć dobre wrażenie powstałe wskutek nietuzinkowego posmaku i absolutnie dominuje goryczkę. Nad piwem trzeba by więc popracować. Leżakowanie na drewnie było ze wszech miar słusznym pomysłem, który Marcowe całościowo ratuje, i w tym kierunku browar powinien iść również a propos innych swoich piw. Natomiast poziom odfermentowania należałoby zdecydowanie zmniejszyć, co najmniej do poziomu Warmiaka. Piwo ma więc potencjał, pomysł był dobry, wykonanie zaś wypadło gorzej.

Ocena: 5,5/10
Kormoran Marcowe 3640745198852679019

Prześlij komentarz

  1. Pomimo, iż nie wyczułem płatków dębowych i karmelu, to mam identyczne odczucia co do tego piwa. Jest potencjał, jest fajnie, ale mogłoby być lepiej. Również uważam, że brakuje temu piwu głębi. Zresztą przed chwilą nagrałem recenzję, potem przeczytałem Twój post i w sumie bardzo się pokrywają nasze odczucia. U mnie jutro można będzie posłuchać, co miałem o marcowym do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie zgodzę się, posmak drewna pochodzący wiórów nadaje temu piwu ciekawego smaku i sprawia, że chciałoby się zobaczyć to piwo dopracowane do końca. Alkohol zdecydowanie przeszkadza w odbiorze tego piwa. No i brakuje mu głębi.

    OdpowiedzUsuń
  3. w smaku jak i zapachu dominuje alkohol (bimber), słaba piana znikła błyskawicznie. Leżakowanie też nic nie pomogło (piwo ma kilkanaście dni do końca terminu przydatności) Jak dla mnie nie do wypicia. Może do blogerów przysyłają jakieś lepsze warki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, polskie browary mają duży problem w utrzymaniu stałości jakości kolejnych warek. Modelowym przykładem jest Lwówek Śląski, ale i Pinta (np. Viva La Wita).

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)